sobota, 14 stycznia 2017

Przeczytane w 2016 roku

2016 rok zakończył się już dwa tygodnie temu, podsumowano go na różne sposoby. Z lekkim opóźnieniem dołożę do tego swoją cegiełkę, pisząc o książkach, jakie przeczytałem w poprzednich dwunastu miesiącach.



Było ich piętnaście - o ile czegoś nie pominąłem, a starannie pogrzebałem w pamięci i spojrzałem na półkę. Może nie jest to jakaś imponująca liczba, ale biorąc pod uwagę, że czytam głównie w drodze do pracy lub z powrotem i podczas dłuższych podróży, stosunkowo rzadko poświęcając lekturze wolne chwile w domu, to chyba całkiem przyzwoicie.

Czterech spośród nich dotyczyły poprzednie wpisy. Mam tutaj na myśli autobiografię Andrzeja Niemczykabiografię Adama Nawałki, opowieść o wzlotach i upadkach piłkarzy krakowskiej Wisły w erze Tele-Foniki, a także wywiad-rzekę z Tomaszem Zimochem. Tak się zatem złożyło, że wszystkie traktowały o sporcie, ale mocno myli się ten, kto myśli, że czytam wyłącznie (albo przede wszystkim) publikacje sportowe. Chyba jakoś łatwiej było mi o nich pisać - po części zapewne też dlatego, że ta dziedzina jest niejako wiodąca na blogu.

Z pozostałych książek tylko "Dziekan", czyli autobiografia Dariusza Dziekanowskiego, jest poświęcona sportowi. Nie jest to pozycja tak udana, jak przytoczone wyżej, lecz czyta się ją ogólnie dobrze, choćby z uwagi na interesujące przybliżenie specyfiki piłkarskiego środowiska, zwłaszcza lat 80. poprzedniego stulecia. Pod koniec tamtej dekady zaczynałem interesować się futbolem, zatem zawsze z pewnym sentymentem czytam na temat ówczesnych wydarzeń i ich kulisów. Poza tym to okres coraz bardziej egzotyczny dla przeciętnego współczesnego kibica, dlatego wszelkie ciekawostki i anegdoty z nim związane są pożytecznym źródłem wiedzy. Co do samego bohatera, to trochę pobieżnie potraktował niektóre kwestie, choć na plus można z pewnością zapisać, że zachowuje duży umiar w wyrażaniu opinii, nie atakując bezpodstawnie ludzi, z którymi zetknął się w trakcie kariery, nie stroni również od samokrytyki czy autoironii. Lektura "Dziekana" pozwala wyrobić sobie zdanie na nurtujący kibiców i fachowców problem - dlaczego kariera tego niesamowicie utalentowanego zawodnika nie rozwinęła się tak, jak powszechnie oczekiwano?

Teraz pora na resztę, czyli większość. Poza jednym wyjątkiem to książki na temat historii, przede wszystkim okresu międzywojennego i lat 1945-1989. Mogę śmiało powiedzieć, że nadrabiam pod tym względem stracony czas. Historia zawsze mnie interesowała, a znajomość szeregu dat, władców i procesów dziejowych była wręcz niezbędna, aby dostać się na studia, będąc przydatna także na ich początku. Potem pochłonęły mnie kodeksy i ustawy wraz z ich podręcznikową lub komentarzową interpretacją, więc historia poszła jakoś w odstawkę. Ubolewam nad tym, dlatego cieszę się, że teraz wracam nieco szerzej - tak czysto hobbystycznie - do tej dziedziny.

Kończąc te tłumaczenia, przechodzę do rzeczy. Z przeczytanych w 2016 roku książek szczególnie cenię biografie dyktatorów: Benito Mussoliniego (autor - Göran Hägg) i Nicolae Ceauşescu (autor - Thomas Kunze). Trochę inaczej podchodziłem do ich lektury, bo moja wcześniejsza wiedza na temat Conducatora była większa niż ta dotycząca Duce. W obu przypadkach po przeczytaniu byłem w pełni usatysfakcjonowany i nasycony bardzo ciekawie przedstawionymi informacjami. Te biografie mocno wciągają, są świetne pod względem merytorycznym, poddając dokładnej analizie życiorysy i motywy działań podejmowanych przez przywódców oraz przyczyny ich upadku. Niby o ogólnych mechanizmach działania dyktatury wiadomo sporo, jednak wiele faktów i szczegółów szokuje, pokazując, do jakiego stopnia człowiek potrafi upoić się nieograniczoną władzą, niszcząc wszystkich rzeczywistych i urojonych wrogów. Poprzez podejmowanie zupełnie "autorskich" decyzji w każdej sferze życia, a także nadzorowanie kłamliwej propagandy i aparatu represji zarówno Mussolini, jak i Ceauşescu mieli niszczycielski wpływ na losy własnych narodów. Państwo stało się ich prywatną własnością - wręcz dosłownie, bo przecież nepotyzm był za ich rządów wszechobecny. Podobnie porażające jest uświadomienie sobie, w jakim stopniu przywódcy faszystowskich Włoch i komunistycznej Rumunii byli oderwani od rzeczywistości, zwłaszcza u schyłku sprawowania władzy.

Być może pewną wadą książki Kunze jest fakt, że to jej kolejne wydanie, w związku z czym w zasadzie cały materiał źródłowy został zebrany do 2000 roku, czyli zaledwie dekadę po obaleniu rumuńskiego dyktatora. Skłaniać mnie to jednak będzie do poszukiwania i przeczytania innej biografii Conducatora, opartej na świeższych ustaleniach.

Okresem wzbudzającym moje szczególne zainteresowanie jest dwudziestolecie międzywojenne. Przy okazji przemyśleń dotyczących przewrotu majowego krótko wspominałem o dwóch książkach przeczytanych w poprzednim roku: "Gorzka chwała. Polska i jej los 1918-1939" Richarda M. Watta oraz "Konflikty narodowe i wewnętrzne II Rzeczypospolitej" Lecha Wyszczelskiego. 



Powtórzę - pierwszą z nich czytałem ze sporą przyjemnością, mimo że nie zgadzałem się z niektórymi akcentami stawianymi przez autora. Trzeba docenić jego fachowość, tym bardziej, że nie był on zawodowym historykiem, jak również wielką pasję (wyrażoną choćby w stylu i języku), z jaką oddaje się analizie dziejów II RP. Szczególną atencją Watt darzył Józefa Piłudskiego - oddał jego niewątpliwe zasługi dla odzyskania niepodległości i pokonania bolszewików w 1920 roku, trochę rozgrzeszając za przewrót majowy i patronowanie mającemu autorytarne cechy obozowi sanacyjnemu. Dużym plusem jest dość dokładne scharakteryzowanie polityki zagranicznej, głównie w ciągu kilku ostatnich lat przed wybuchem II wojny światowej. Zdecydowanie polecam osobom, które chcą poszerzyć swoją wiedzę na temat II RP!

Książka Wyszczelskiego nie porywa, ale chyba nie taki był jej cel. Autor skupił się na faktach, zwięźle opisując różnego rodzaju konflikty w Polsce międzywojennej. Kładzie nacisk na problemy związane z mniejszościami narodowymi oraz wewnętrzne napięcia, m.in. przewrót majowy, proces brzeski, strajki czy antypaństwową działalność komunistów.

Kilka tygodni po wspomnianym tekście o przewrocie majowym wzbogaciłem swoje informacje na ten temat dzięki "Majowemu zamachowi stanu" Czesława Witkowskiego. Autor z dużą starannością roztrząsa przyczyny wybuchu konfliktu, jego przebieg i skutki. Sugeruje przy tym, że wydarzenia z maja 1926 roku nie są należycie upamiętniane, a powinny stanowić przestrogę dla współczesnych polityków. Publikacja godna polecenia dla tych, którzy zamierzają bliżej zapoznać się z kwestią przewrotu majowego.

Duże wrażenie zrobiła na mnie książka "Wołyń. Siła traumy" Marii Fredro-Bonieckiej. Warto zauważyć, iż sama autorka nie uznaje jej za historyczną, podkreślając: "To opowieść o emocjach, bólu, cierpieniu złu, zezwierzęceniu, okrucieństwie, o trudzie wybaczenia i pojednania. O próbie zrozumienia." Nie sposób wszakże nie zauważyć, iż opisywane zagadnienie dotyczy wydarzeń, które bez wątpienia powinny być odbierane w wymiarze historycznym. Przytoczonych jest szereg faktów, głos zabierają historycy - zarówno polscy (m.in. prof. Grzegorz Motyka), jak i ukraińscy. Jednak przede wszystkim możemy przeczytać wspomnienia świadków zbrodni dokonywanych przez UPA na Wołyniu. Ich opisy, wskazujące na nieludzkie zachowanie oprawców, są bardzo poruszające. Tragiczne doświadczenia pozostawiły po sobie głęboką traumę. O tym, czy można ją pokonać, opowiada psycholog. Przydatna lektura dla osób zainteresowanych rzezią wołyńską. Co ważne - nie narzucająca jednego punktu widzenia, umiarkowana pod względem ideologicznym.

Patrząc chronologicznie, dalej był PRL. Stricte o tej epoce traktowały dwie przeczytane przeze mnie książki: "Siedmiu wspaniałych. Poczet pierwszych sekretarzy KC PZPR" Jerzego Eislera oraz "Gierek. Człowiek z węgla" Piotra Gajdzińskiego.

Pierwsza z nich to takie skrócone biografie wszystkich pierwszych sekretarzy KC PZPR. Autor już na wstępie wyjaśnia, że nawiązujący do znanego westernu tytuł nie oznacza jego pozytywnej oceny dla PRL-owskich władców. Na ogół ma do nich negatywny stosunek, jednak nie jest to podejście zero-jedynkowe - swoje zdanie Eisler potrafił w każdym przypadku poprzeć szeregiem argumentów opartych na naukowej analizie. Obiektywizm i opieranie się na ogromnej ilości materiału źródłowego należą do największych zalet "Siedmiu wspaniałych". Wnikliwe charakterystyki pierwszych sekretarzy pozwalają - niejako przy okazji - zapoznać się z najważniejszymi wydarzeniami minionej epoki, o których . Publikacja absolutnie godna polecenia!

Biografia Edwarda Gierka przedstawia w negatywnym świetle przywódcę PZPR z lat 70. Autor obala wiele mitów związanych z dobrobytem, jaki tytułowy bohater rzekomo zapewnił rodakom podczas swoich rządów, podtrzymywanych choćby w przeczytanej przeze mnie wcześniej "Przerwanej dekadzie". Szereg przytoczonych w biografii faktów i opinii ludzi mających bezpośrednią styczność z pochodzącym z Sosnowca polityku świadczyć ma o faktycznym braku kompetencji, zręcznie przykrytym propagandą sukcesu. Gajdziński zastanawia się też nad socjologicznym fenomenem popularności Gierka, zwłaszcza wśród osób, których młodość przypadła na dekadę jego rządów. Niewątpliwie ciekawa książka.

"Czeskie sny" autorstwa Pavla Kosatika, to oparte na historycznych faktach, społecznych zachowaniach i literaturze rozważania na temat postrzegania przez Czechów swoich sąsiadów: Polaków, Niemców, Słowaków, a także Rosjan, którzy na przełomie XIX i XX wieku cieszyli się autentyczną fascynacją czeskiej inteligencji. Ponadto autor porusza kwestię Rusi Zakarpackiej i Łużyc, które z różnych względów stanowiły obiekt zainteresowania Czechów. Bardzo wartościowa publikacja.

Na koniec wywiad-rzeka z Andrzejem Zollem "Państwo prawa jeszcze w budowie". Niezwykle ciekawa pozycja dla wszystkich prawników, studentów prawa czy osób interesujących się tą dziedziną. Wybitny profesor ocenia sukcesy i niepowodzenia polskiego systemu prawnego po transformacji ustrojowej. Wypowiedzi pochodzą z 2013 roku, co ma znaczenie w kontekście działań podejmowanych przez obecną władzę. Bohater książki przestrzegał przed radykalizmem w rozwiązaniach prawnych, mającym choćby postać tzw. populizmu karnistycznego, nieobcego zresztą również PO. Negatywnie odniósł się do "osiągnięć" PiS z lat 2005-2007, wskazując choćby na ówczesną próbę zawłaszczenia Trybunału Konstytucyjnego czy traktowanie organów ścigania jak politycznego oręża. Znamienna jest wzmianka na temat popularnego polityka, który przy Okrągłym Stole zgadzał się z profesorem na usunięcie z Kodeksu karnego pojęcia "chuligański charakter czynu", jako niedookreślonego i mocno pachnącego PRL-owską ideologią. Kilkanaście lat później, ten sam polityk, będąc premierem, zaakceptował przywrócenie do K.k. tego reliktu minionych czasów. Mowa oczywiście o Jarosławie Kaczyńskim...

A co teraz czytam? O tym może kiedyś napiszę. :) Myślę, że ten rok dostarczy mi co najmniej tylu pozytywnych czytelniczych wrażeń, co poprzedni.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz