Anita Włodarczyk została wybrana najlepszym sportowcem Polski w 2016 roku. Tak zdecydowali kibice w 82. Plebiscycie "Przeglądu Sportowego", zorganizowanym wspólnie z TVP. Sobotnie rozstrzygnięcie trzeba uznać za całkowicie sprawiedliwe.
fot. excellesports.com |
Szczerze mówiąc, obawiałem się, że drugi raz z rzędu zwycięży Robert Lewandowski. Takie rozstrzygnięcie stałoby w sprzeczności z niepisaną regułą, w myśl której najlepszym za rok olimpijski powinien zostać wybrany ktoś z bohaterów igrzysk. Skoro wielkie - największe z możliwych dla sportowca - sukcesy, okupione tytaniczną pracą, miałyby nie być należycie docenione w takim plebiscycie, to kiedy miałoby do tego dojść? Zresztą, niestety, przy okazji dwóch poprzednich letnich igrzysk narodziła się odwrotna tradycja. Najlepszym sportowcem za rok 2008 został wybrany Robert Kubica, zaś za 2012 - Justyna Kowalczyk. Największy wyczyn narciarki z Kasiny Wielkiej stanowiło w tym okresie zwycięstwo w Tour de Ski w styczniu 2012. Znamienne, że ważniejsze były jednak wygrane w kolejnych etapach tej imprezy... w styczniu 2013, odniesione tuż przed zakończeniem głosowania i szumnie obwieszczane przez transmitującą te zawody TVP. Z tego niemerytorycznego powodu (bo przecież plebiscyt dotyczył roku już zakończonego, a nie rozpoczętego) spora część wybierających postawiła na Kowalczyk, za którą uplasowali się złoci medaliści igrzysk w Londynie. Wielu oddało głos już niejako z przyzwyczajenia i Justyna triumfowała czwarty raz z rzędu w tym plebiscycie. Zatem zarówno w przypadku zajmującego wysokie miejsca w wyścigach Formuły 1, ale nie mającego wymiernych sukcesów Kubicy, jak i Kowalczyk decydowała w dużej mierze popularność, a nie rzetelna ocena dorobku.
Któż inny mógłby zwyciężyć w plebiscycie za 2016 rok, jeśli nie mistrzyni olimpijska, rozbijająca swoje konkurentki w proch i pył, co udokumentowała pobiciem rekordu świata, który i tak przetrwał jedynie dwa tygodnie, poprawiony oczywiście przez nią samą? Dorzućmy do tego złoto Mistrzostw Europy, zdobyte kilka tygodni przed igrzyskami i będziemy mieć pełny obraz całkowitej supremacji Anity w rzucie młotem.
Nie mam nic do "Lewego", ale - pomijając sukcesy naszej młociarki - trzeba przyznać, że dla niego indywidualnie miniony rok wypadł nieco słabiej od 2015. Ktoś powie, że przecież był kapitanem ekipy, która awansowała do ćwierćfinału Euro 2016, co należy poczytać za najlepszy wynik reprezentacyjnego futbolu od trzech dekad. OK, ale sam podczas mistrzostw nie był w optymalnej dyspozycji, tylko raz pokonując bramkarzy rywali. Zauważyli to fachowcy i kibice, uznając, że najlepszym polskim piłkarzem na tej imprezie był Jakub Błaszczykowski (notabene - siódmy w plebiscycie). Oczywiście, Lewandowski strzelał ważne gole dla kadry (m.in. hat-trick z Danią), nieraz błyszczał też w barwach Bayernu Monachium, nadal zaliczając się do ścisłej czołówki światowej. Jednak trzeba uczciwie przyznać - gdyby z tego powodu miał zostać sportowcem roku, zamiast lekkoatletki, która w swojej konkurencji osiągnęła w roku olimpijskim poziom absolutnej perfekcji, co udowadniała przy każdej możliwej okazji, to po raz kolejny nie zdecydowałyby wymierne czynniki, lecz popularność danego sportowca czy uprawianej przez niego dyscypliny.
Dlatego cieszy, że tym razem głosujący wykazali się szeroko rozumianym rozsądkiem, stawiając Włodarczyk przed Lewandowskim, i to wyraźnie - jak pokazuje dokładna punktacja.
Dlatego cieszy, że tym razem głosujący wykazali się szeroko rozumianym rozsądkiem, stawiając Włodarczyk przed Lewandowskim, i to wyraźnie - jak pokazuje dokładna punktacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz