Cóż można napisać kilkadziesiąt godzin po porażce z Senegalem? Truizmem będzie powtarzanie, że reprezentacja Polski doświadczyła bardzo podobnego falstartu, jak podczas Mistrzostw Świata z lat 2006 i 2006, gdy najpierw mający porównywalny potencjał do naszych rodaków Koreańczycy (z Południa oczywiście), a później podobno teoretycznie słabsi Ekwadorczycy wypunktowali zadziwiająco bezradnych wybrańców - odpowiednio - Jerzego Engela i Pawła Janasa. Na tych turniejach drugi mecz był już rozpaczliwym poszukiwaniem szansy na wyjście z grupy, co kończyło się porażkami, oznaczającymi, że później był już tylko bój o honor. Padają głosy, że ten sam los czeka piłkarzy Adama Nawałki. Jednak wytykając biało-czerwonym i ich selekcjonerowi wszelkie możliwe błędy trzeba mimo wszystko pamiętać, że nie wszystko jeszcze stracone. Warunek jest jeden - znacznie lepsza gra!
![]() |
fot. Kuba Atys / sport.pl |