środa, 22 czerwca 2016

Po Ukrainie, przed Szwajcarią

Biało-czerwoni mają za sobą udaną fazę grupową Euro 2016. Jeśli przywołać wyniki sprzed czterech i ośmiu lat, to wręcz znakomitą. Stylem nie zachwycili, jednak najważniejsze było zgromadzenie jak największej liczby punktów, a to piłkarzom Adama Nawałki udało się dość dobrze. Teraz przed nimi kluczowe starcie na tym turnieju.

fot. AP / sport.pl

7 pkt, bramki 2-0. Kto spodziewałby się takiego bilansu? Owszem, optymiści liczyli na ogranie Irlandczyków z Ulsteru i Ukraińców oraz wyrwanie punktu mistrzom świata. Jednak chyba mało kto przewidział, że Polska - jako jedna z dwóch drużyn - zachowa przez 270 minut czyste konto! Zwłaszcza mając w pamięci eliminacje, w których nasi rodacy stracili nieco więcej goli niż inni uczestnicy francuskich zmagań - jedną wbili im nawet amatorzy z Gibraltaru. Zero po stronie strat to bezprecedensowe osiągnięcie w historii polskiego futbolu, bowiem nawet w Mistrzostwach Świata z lat 1974, 1978 i 1982 rywale choć raz znajdowali receptę na polską defensywę. Wracając do aktualnych wydarzeń, warto jeszcze zauważyć, że żaden z teamów nie sięgnął po komplet dziewięciu "oczek", a oprócz polsko-niemieckiego duetu po dwie wygrane i remis zaliczyli jeszcze tylko rozstrzygający o swoich triumfach w końcówkach Francuzi, a także prezentujący wysoką formę Chorwaci. Jeśli zatem chodzi o zdobycz punktową, to nasza reprezentacja znalazła się w ścisłej czołówce, mimo zajęcia w swojej grupie "dopiero" drugiego miejsca.

Inna sprawa to znacznie niższa skuteczność niż w kwalifikacjach. Lewandowski był niezwykle starannie pilnowany w każdej z trzech potyczek, a gdy na początku konfrontacji w Marsylii miał idealną szansę, to przestrzelił. Co prawda Milik zanotował bezcenne trafienie przeciwko Irlandii Północnej, lecz ogólnie zmarnował kilka wybornych okazji do powiększenia dorobku. Wczoraj napastników wyręczył Błaszczykowski. Ogólnie występ przeciwko grającym "mecz o honor" (skąd my to znamy?...) Ukraińcom chciałoby się szybko zapomnieć. To sąsiedzi zza Buga przeważali, stworzyli więcej sytuacji podbramkowych. Podobnie jak kilku innych selekcjonerów, w ostatnim spotkaniu grupowym Nawałka pozwolił sobie na nieco eksperymentów - głównie po to, aby podstawowi zawodnicy nie dostali drugiej żółtej kartki. Ten manewr do końca się nie powiódł, bo w 1/8 finału na boisku nie będzie mógł pojawić się Kapustka.

Szwajcaria nie będzie łatwą przeszkodą. To zespół może bez błysku, ale dość solidny. Dotąd bramkarz Yann Sommer skapitulował tylko raz. W ostatnim występie, przeciwko gospodarzom, Helweci bez większych problemów sięgnęli po punkt, a ich bodajże największą słabością były... rozrywające się koszulki. Nie posiadają wielkich indywidualności, a na pewno nie takich, jak Lewandowski czy Krychowiak. Niejednokrotnie przekonaliśmy się wszakże, iż dobry kolektyw jest w stanie zdziałać więcej niż nawet najwybitniejsze jednostki. Powinni o tym pamiętać hurraoptymiści, którzy deprecjonując klasę sobotnich rywali, nie wyobrażają sobie braku biało-czerwonych w ćwierćfinale. Pokonanie Szwajcarów jest rzecz jasna w pełni realne, ale trzeba będzie nastawić się na ciężką walkę, nawet 120-minutową. Można być pewnym, że Nawałka, rozważający zawsze każdy wariant boiskowych wydarzeń, nakazał swoim graczom pilne trenowanie rzutów karnych.

Wracając do jednego z najważniejszych piłkarzy naszego narodowego teamu, grającego z "dychą" na plecach, to przechodząc z Sevilii do PSG za 45 mln euro stał się bohaterem nie tylko najwyższego transferu w dziejach polskiej piłki, lecz również jednego z ciekawszych - jak dotąd, przed nowym sezonem - w Europie. Przebić może go m.in. "Lewy", jeśli odejdzie z Bayernu do Realu lub... PSG.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz