Biało-czerwoni zrobili to, czego od nich oczekiwano - rozpoczęli od bezcennych trzech punktów rywalizację na Euro 2016. To banalne, bo gra się po to, aby wygrywać, ale tak już jest, że w turniejach mistrzowskich ten pierwszy mecz jest szalenie ważny. I jak pokazuje historia - Polska na ogół zawodziła na starcie.
fot. Reuters / sport.pl |
Przecież nasi rodacy nie potrafili zwycięsko otworzyć wielkiej imprezy od Mistrzostw Świata w 1974 roku! W trzech kolejnych czempionatach globu premierowa potyczka Polaków kończyła się bezbramkowym remisem. W XXI wieku przyszła jeszcze gorsza tendencja - po 0:2 z Koreą Południową, Ekwadorem i Niemcami. Dobrze pamiętamy, że również 4 lata temu na Stadionie Narodowym inauguracja nie przyniosła pełnej puli (1:1 z Grecją).
Losowanie i terminarz sprzyjały podopiecznym Adama Nawałki. Rozpoczęcie imprezy od spotkania z teoretycznie najsłabszym rywalem stanowiło świetną okazję do przełamania tej fatalnej passy, a przy okazji pierwszej wygranej w finałach Mistrzostw Europy w siódmej już próbie. Ostatnie tygodnie zasiały wszakże niemało wątpliwości. Sparingi z Holandią i Litwą ostudziły wcześniejsze aspiracje, do tego należy dodać problemy ze zdrowiem podstawowych graczy. Przez blisko tydzień trwał serial pt. "Czy Kamil Grosicki będzie w stanie zagrać?". Media z niepokojem śledziły walkę tego dynamicznego pomocnika o powrót do pełnej dyspozycji, tworząc nawet nieco zbyt przesadną dramaturgię. Ponadto nie wolno było lekceważyć piłkarzy z Irlandii Północnej, którzy przed rozpoczęciem Euro 2016 nie przegrali dwunastu kolejnych meczów i wypowiadali się z optymizmem o czekającym ich debiucie w finałach kontynentalnych zmagań.
Cóż można powiedzieć o konfrontacji w Nicei, po której emocje dopiero co opadły? Optyczna przewaga biało-czerwonych nie podlegała dyskusji, podobnie jak większe umiejętności techniczne i szeroko rozumiana "kultura gry". Szkoda, że skończyło się tylko 1:0, bo przecież choćby Arkadiusz Milik miał w pierwszej połowie 100-procentową okazję. Na szczęście po zmianie stron zrehabilitował się, wykańczając znakomitą akcję zespołu. Warto przypomnieć tę sytuację...
Godne zauważenia jest, że powodzenie przyniosła akcja po ziemi - wcześniej i później większość zdecydowana większość wrzutek była bowiem kasowana przez Irlandczyków, mających we krwi grę w powietrzu.
Wynik mógł podwyższyć najlepszy na boisku Grzegorz Krychowiak (zapewne byłaby to jedna z najpiękniejszych bramek Euro 2016), lecz piłka minimalnie minęła słupek. Dopiero po stracie gola gracze z Wysp Brytyjskich nieco ruszyli do przodu, ale generalnie dowodzona przez Kamila Glika obrona nie popełniła poważniejszego błędu, odważnie i pewnie bronił też Wojciech Szczęsny. Grosickiego w pierwszej "jedenastce" zastąpił Bartosz Kapustka i była to bardzo trafna decyzja selekcjonera. Niespełna 20-letni zawodnik Cracovii pokazał się z dość korzystnej strony, co nie uszło uwadze zagranicznych ekspertów, wróżących mu ciekawą przyszłość. Pozytywnie spisał się także Jakub Błaszczykowski, mający znaczny udział przy golu.
Ktoś mógłby powiedzieć, że zawiódł Robert Lewandowski. Trzeba jednak zaznaczyć, iż jeden z najlepszych piłkarzy na Starym Kontynencie był niesamowicie dokładnie pilnowany przez rywali. Zdając sobie sprawę z tego faktu, "Lewy" grał mądrze, poprzez absorbowanie obrońców robiąc więcej miejsca dla kolegów, głównie Milika. Kolejny raz można było dostrzec, jak istotna dla tej drużyny okazała się zmiana ustawienia z jednego na dwóch napastników.
Cieszy, że selekcjoner i zawodnicy wypowiadali się po spotkaniu w sposób wyważony, nie przeceniając wagi tego zwycięstwa. Trzeba stąpać małymi kroczkami do celu, jakim jest wyjście z grupy, najlepiej z drugiego miejsca, chociaż... kto nie powiedział, że pierwsze jest już zarezerwowane dla Niemców? W czwartek czekają nas duże emocje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz