środa, 15 czerwca 2016

Takie rzeczy tylko w Polsce...

Euro 2016 jest w początkowej fazie, ale już teraz można powiedzieć, że w Polsce kojarzyć się będzie nie tylko ze stricte boiskowymi zmaganiami. Trudno, aby było inaczej, skoro ponad połowa meczów dostępna jest wyłącznie w kodowanych kanałach...



Do soboty dla mnie ten problem nie istniał - przyznam szczerze, że w jakimś sensie okazałem się ignorantem. Wcześniej nie słyszałem o tym, że cały turniej będzie można obejrzeć tylko w Polsacie Sport 2 i Polsacie Sport 3, co wiązało się z wydatkiem blisko 100 zł za zakup dekodera. - Skoro mam na kablówce Polsat Sport, Polsat Sport Extra i Polsat Sport News, to powinienem mieć swobodny dostęp do wszystkich transmisji - myślałem naiwnie, nieświadomy "niespodzianki" przygotowanej przez Zygmunta Solorza i jego ludzi. W tym przekonaniu utwierdziła mnie piątkowa inauguracja. Bolesne zejście na ziemię nastąpiło przed spotkaniem Walii ze Słowacją...

Mecz Szwajcaria - Albania odpuściłem, uznając, że jest najmniej ciekawy spośród wszystkich sobotnich, a nie samym Euro człowiek żyje. Kiedy w dobrym nastroju wróciłem do domu po 17.00, załapałem się jeszcze na jakieś podsumowanie na Polsacie Sport potyczki potomków kosowskich imigrantów osiadłych w Szwajcarii z potomkami albańskich budowniczych bunkrów. O 17.45 miała być transmitowana "na żywo" konferencja prasowa polskiej reprezentacji. No to zostają PS Extra i PS News. A tu zonk! Pokazują tam inne sporty i w programowej rozpisce brak Euro 2016! Bez wiary przełączyłem na główny Polsat. Tam faktycznie też ani śladu futbolu. Dopiero ze strony PS dowiedziałem się, jak to wygląda. Ogarnęła mnie wściekłość...

Debiut Walijczyków i Słowaków w historii finałów Mistrzostw Europy oznaczał dla mnie pionierską próbę wypracowania optymalnej (czytaj: najmniej partyzanckiej) metody oglądania niemałej części mistrzostw. Oczywiście strona główna PS w niczym nie była tutaj pomocna, poza relacją tekstową i filmikiem z golem autorstwa Garetha Bale'a, który ukazał się kilka minut po tym zdarzeniu. Szukanie "nieoficjalnej" transmisji prowadzonej przez PS2 przynosi kiepski efekt. Najpierw gąszcz reklam wyskakujących jak Filip z konopi, a po uporaniu się z tą uciążliwością odruchowe kliknięcie w znaczek maksymalizacji ekranu powoduje, że obraz w podstawowym (pomniejszonym) rozmiarze został skutecznie zasłonięty przez komunikat o potrzebie wysłania SMS-a w celu rzekomego delektowania się opcją pełnoekranową. Nie, dziękuję, to kasa wyrzucona w błoto. Jednak mały obraz mnie nie zadowala. Wchodzę na stronę telewizji słowackiej, a następnie czeskiej - tam od razu pojawia się informacja o niemożliwości odbioru obrazu za ich granicą. Trudno, trzeba to zrozumieć. Tak czy inaczej - jeśli ktoś mieszka w tych krajach, transmisję w sieci złapie bez problemu, i to w wersji full screen, bez jakichś dziwnych okienek. Nie jestem w stanie także uruchomić obrazu na stronach niemieckich kanałów państwowych - ARD i ZDF. W drugiej połowie muszę więc nadal zadowolić się tym małym ekranem na jakiejś nieoficjalnej stronce.

Konfrontację (na boisku, nie na trybunach bądź ulicach Marsylii) Anglików z Rosjanami zamierzam pierwotnie obejrzeć w jakimś pubie. Powstrzymuję się od wyjścia po znalezieniu rosyjskiej telewizji państwowej (Pierwyj Kanał), której program leci tam "na żywo". Dziesięć minut przed pierwszym gwizdkiem planowane jest rozpoczęcie transmisji. Ciekawe, że nie ma żadnego wprowadzenia czy studia (może było na jakimś kanale sportowym?). Po reklamach komentatorzy, hymny i zaczęli. Jest pełny ekran, dobra jakość. Moje zadowolenie gaśnie po kilku minutach. Obraz pada, na czarnym tle pojawia się po rosyjsku komunikat o niedostępności. Odświeżanie nic nie pomaga. Analogicznie jak w poprzednich przypadkach, zapewne dlatego, że jestem zza granicy.

Po chwili przyszło w końcu powodzenie. Znalazłem anglojęzyczną stację beIN Sports. Znów pełny ekran, jakość jeszcze lepsza, nikt mnie nie wyprasza. W przerwie i po ostatnim gwizdku prawie żadnych reklam, za to renomowani goście w studiu (w ciągu trzech dni pojawiali się tam m.in. Ruud Gullit, Kevin Keegan, Andy Cole, Michel Salgado), wypowiedzi trenerów po poprzednim meczu. Widać duży profesjonalizm. To taki kamyczek w stronę polskiego monopolisty, który jak na nasze warunki prezentuje w miarę wysoki poziom, lecz czegoś brakuje mu do zachodnich standardów.

W kolejnych dniach spotkania nie pokazywane w otwartych kanałach Polsatu oglądałem właśnie na beIN Sports. Będę czynić tak dalej, bo czy lepiej jest oglądać wydarzenia na francuskich stadionach w małym czy w dużym wymiarze? Trzeba dodać, że telewizja Solorza wpadła na "genialny" skądinąd pomysł - poza dniem, w którym grają biało-czerwoni, ogólnodostępny jest tylko mecz rozpoczynający się o godz. 15.00 (wczoraj o 18.00, bo to był pierwszy z dwóch). Jeśli ktoś nie jest studentem, uczniem, bezrobotnym czy emerytem, to ma niewielką szansę, aby skorzystać z tej "wspaniałomyślności"...

To nie pierwszy wyskok Polsatu. Przed Mistrzostwami Świata w 2002 roku główny kanał sportowy tej stacji dopiero pojawiał się na niektórych kablówkach, niemało ludzi kupowało dekodery, ale i tak zdecydowana większość zwykłych zjadaczy chleba nie miała możliwości obejrzenia ponad 80% meczów. Na kolejnych zmaganiach najlepszych piłkarskich drużyn globu aż takich niedogodności nie było, lecz również szerszy dostęp posiadali abonenci Cyfrowego Polsatu. Dwa lata temu Polsat zakodował - z wyjątkiem inauguracji i finału - odbywające się w Polsce Mistrzostwa Świata siatkarzy. Ta sytuacja spowodowała wiele głosów oburzenia, ale nikt nie zapobiegł przed powtórką z rozrywki podczas imprezy cieszącej się większym zainteresowaniem.

Można powiedzieć przewrotnie: - Kto zabroni właścicielowi praw do transmisji uczynić z nich ekskluzywny i dochodowy towar? Przecież takie są reguły rynku... Zwłaszcza, że spełnia swój obowiązek - występy Polaków są w otwartym kanale, podobnie będzie z półfinałami i finałem (w tym, a nawet nieco szerszym zakresie - ogółem 11 meczów - Euro 2016 prezentuje także TVP). Jakiekolwiek usprawiedliwianie Polsatu skazane jest na niepowodzenie. Władze tej stacji liczą na łatwowierność kibiców. Pod wpływem opowieści różnej maści ekspertów rynku medialnego niektórzy zaczynają wierzyć już w to, że skończą się czasy, w których takie turnieje, jak Mistrzostwa Świata czy Mistrzostwa Europy będzie można oglądać bezpłatnie. Być może brzmiałoby to przekonująco, gdyby nie... fakty. W żadnym z pozostałych krajach, których reprezentacje grają we Francji, nie ma problemów z kodowaniem transmisji. Dla przykładu, w Wielkiej Brytanii mecze są pokazywane w ogólnodostępnych BBC i ITV, a w Niemczech - w państwowych ZDF i ARD. Znajomy mieszkający w Anglii stwierdził, że gdyby tam ktoś postąpił tak, jak Polsat, to chyba ludzie doprowadziliby do ulicznych zamieszek. Nie dajmy zatem wmówić sobie, że oglądanie Euro to jakiś luksus, za który trzeba płacić. Tak zniekształconą rzeczywistość usiłują wykreować osoby mające w tym interes, myślące jedynie o własnych zyskach.

Moja sytuacja i tak nie jest taka zła. Gdybym był abonentem Cyfrowego Polsatu, co miesiąc płaciłbym z tego tytułu pewną kwotę i w maju ktoś uprzejmie zakomunikowałby, że aby posiadać możliwość obejrzenia całych mistrzostw transmitowanych przecież przez Polsat, muszę zapłacić dodatkowo ok. 100 zł, to moja reakcja bez wątpienia przebiłaby zdecydowanie tę sobotnią. Podobnie zachowałbym się, gdyby skusiła mnie opcja wykupienia za tę samą kwotę pakietu internetowego Ipli i cięłoby niemiłosiernie transmisje, z czym wielu użytkowników już się zetknęło...

Była kiedyś reklama z myślą przewodnią pt. "Takie rzeczy tylko w Erze". Polsat Sport kampanię reklamową pakietu transmisji Euro 2016 powinien zatytułować: "Kodowanie transmisji dostępnych we wszystkich krajach? Takie rzeczy tylko w Polsce"...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz