czwartek, 31 stycznia 2019

Wiślackie wychodzenie na prostą

Jak powszechnie wiadomo, wskutek różnych zawirowań w ostatnich dniach grudnia i na początku stycznia dalsza egzystencja w ekstraklasie piłkarzy Wisły Kraków zawisła na bardzo cienkim włosku, co wzbudziło niemałą konsternację w całym środowisku piłkarskim. Na szczęście to już raczej przeszłość. 22 stycznia PZPN odwiesił licencję na grę w ekstraklasie, nazajutrz piłkarze wyjechali na zgrupowanie do Turcji i 11 lutego meczem w Zabrzu rozpoczną rundę wiosenną. Co nie mniej istotne - zaległości finansowe wobec zawodników zostały uregulowane. Nie oznacza to, że teraz już wszystko będzie usłane różami, choć szanse na normalność i stabilizację znacząco wzrosły.

fot. Magiczny Kraków / krakow.pl


Na temat realnej wizji upadku jednego z najbardziej zasłużonych polskich klubów powiedziano i napisano w ostatnich tygodniach już mnóstwo. Nie sposób przytaczać tych różnych faktów, opinii czy zwykłych plotek związanych z kompromitującymi błędami byłej prezes Marzeny Sarapaty (obecnie już Czekaj), zawarciem i realizacją umowy z funduszami z Luksemburga i Wielkiej Brytanii, tajemniczą chorobą Vanny Ly czy też wpływami niesławnego "Miśka" i jego ludzi na funkcjonowanie Wisły. Zresztą już co najmniej kilka razy chciałem wystukać na klawiaturze swoje przemyślenia. Tylko że wówczas, gdy sytuacja była dynamiczna i dosłownie z godziny na godziny wiele mogło się zmienić, pisanie czegokolwiek stanowiło bardzo ryzykowne zajęcie. Teraz grunt jest już pewniejszy, a to dzięki kilku osobom.

Wydaje się, że punktem zwrotnym była konferencja prasowa zorganizowana 4 stycznia przez Towarzystwo Sportowe Wisła. Wtedy prezesem zarówno Spółki Akcyjnej, jak i TS został ogłoszony Rafał Wisłocki. Chociaż niektóre wypowiedzi - a właściwie dziwne tłumaczenia - działaczy na temat ich ewentualnych związków z gangsterami pozostawiały wątpliwości, to myśl przewodnia była jasna: "klub jest w bardzo trudnej sytuacji i robimy wszystko, aby go uratować, dajcie nam czas". W tym celu nie zawahano się podjąć kroku, który mógłby wydawać się pod wieloma względami mocno zaskakujący - sięgnięcie po wsparcie merytoryczne byłego prezesa i współwłaściciela warszawskiej Legii. Doświadczenie i kontakty Bogusława Leśnodorskiego ułatwiły wyprostowanie kwestii organizacyjnych i nawiązanie rozmów z potencjalnymi inwestorami.

Bezcenne okazało się zaangażowanie Jakuba Błaszczykowskiego i Jarosława Królewskiego. Jeden z najbardziej zasłużonych graczy reprezentacji Polski w dwóch pierwszych dekadach XXI wieku zawsze podkreślał, że ma ogromny sentyment do Wisły, dzięki której jego kariera nabrała rozpędu. Zapowiadał, iż właśnie przy ul. Reymonta zostaną dopisane końcowe fragmenty jego boiskowego CV. Tak też się stanie, choć mało kto mógł przewidzieć, że powrót nastąpi w niesamowicie dramatycznym momencie, dostarczając tylu pozytywnych emocji, a już zwłaszcza, że 33-letni skrzydłowy udzieli pożyczki swojemu nowemu-staremu pracodawcy. Kuba po raz kolejny udowadnia, że jest nie tylko nieprzeciętnym piłkarzem, ale i wyjątkowym człowiekiem. To po prostu wspaniała historia! Również dynamiczny i odnoszący sukcesy przedsiębiorca, znający nowego prezesa Wisły jeszcze z czasów, gdy obaj kopali piłkę w juniorach Glinika Gorlice, postanowił zaangażować swoje środki finansowe, a także pomóc w stabilizacji klubu. Występ Królewskiego w programie "Stan Futbolu" tylko potwierdził, że jego wiedza i kompetencje mogą przynieść mnóstwo korzyści.

Kryzys i niepewność jutra sprawiły, że pojawiły się oddolne inicjatywy, z których chyba najbardziej znaczące są zbiórki pieniędzy dokonywane przez stowarzyszenie Socios Wisła Kraków. Tego rodzaju akcje dowodzą, jak wielu oddanych kibiców ma klub, który znalazł się na poważnym zakręcie. Takiego kapitału nie da przeliczyć się na żadne kwoty!

Aktualna sytuacja kadrowa nie wygląda różowo. Odeszło siedmiu piłkarzy, na ogół podstawowych. Szczególnie dotkliwy może być brak kluczowych jesienią postaci ofensywy - Zdenka Ondraska i Jesusa Imaza. Czy tę lukę w jakimś stopniu (to przecież jedynie ofensywnie zorientowani pomocnicy) wypełnią Błaszczykowski oraz Sławomir Peszko? Trudno odpowiedzieć, bo w ostatnim czasie obaj bardzo rzadko pojawiali się na boisku, a drugi z nich znany jest z trybu życia, który trudno stawiać za wzór dla adeptów piłkarskich. Niemniej przy licznych ubytkach ich doświadczenie będzie bezcennym kapitałem. Być może przed pierwszą konfrontacją o punkty do zespołu dołączy ktoś jeszcze (mowa o futbolistach z byłej Jugosławii), ale nie sposób nie zauważyć, że Maciej Stolarczyk będzie dysponować cokolwiek mniejszym polem manewru w porównaniu do jesieni. W takich okolicznościach pozostanie w realnej walce o zachowanie miejsca w pierwszej "ósemce" po fazie zasadniczej będzie szalenie trudne. Prawda jest taka, że wiślacy muszą zdobywać punkty tam, gdzie to będzie możliwe, oddalając tym samym widmo degradacji. Ktoś wyliczył, że do realizacji tego celu wystarczy zgromadzić im w siedemnastu spotkaniach 11 pkt. Może to minimalistyczne założenie, a rzeczywistość znów - jak przez sporą część rundy jesiennej - będzie stanowić zaskoczenie in plus? Nie można tego wykluczyć, lecz trzeba mierzyć siły na zamiary.

Ani przez moment nie można też zapominać o powodach tak poważnej zapaści finansowej. Choć w uproszczeniu można byłoby stwierdzić, że przyczyna nazywała się Sarapata. Zarządzanie klubem przez tą panią - notabene radcę prawnego - w każdym aspekcie stanowiło zaprzeczenie jakiegokolwiek profesjonalizmu i transparentności. Wnikliwi obserwatorzy, odporni na propagandę sukcesu i nie dający się zbyć pokrętnymi oświadczeniami, już w czerwcu - przy okazji pożegnania z trenerem Joanem Carrillo i dyrektorem sportowym Manuelem Junco, a następnie zamieszania z zadłużeniem wobec miasta w opłatach za stadion - alarmowali, że dzieje się bardzo źle. Ujawniający powiązania z kibolami i gangsterami (w tym "Miśkiem") wrześniowy reportaż Szymona Jadczaka pokazał kolejne ciemne strony, wywołując poważny niepokój całego środowiska piłkarskiego. Dopiero jednak kulisy sprzedaży udziałów w Spółce Akcyjnej stanowiły swoistą puszkę Pandory. Wysokość zadłużenia, powiązania rodzinne i osobiste, sposób wydatkowania pieniędzy, rozmaite uniki... Dobrze, że prokuratura przystąpiła do działania. Trzeba mieć nadzieję, że śledztwo będzie rzetelne i wskaże winnych. Oby również prezes Wisłocki potrafił wyciągnąć wnioski i trzymał z dala od siebie i klubowej kasy osoby uwikłane w różne dziwne interesy i grupy wpływów.

Wisła i jej wspaniała historia zasługuje na to, aby te wszystkie problemy odeszły w niebyt!


1 komentarz: