Od kilku dni Polska jest pogrążona w głębokim smutku, wstrząśnięta. Tragiczną śmierć Pawła Adamowicza najbardziej przeżywają oczywiście mieszkańcy Gdańska, którzy stracili niezwykle kompetentnego, szanowanego i lubianego prezydenta. Jednak mocno zszokowani są wszyscy ludzie rozumujący racjonalnymi kategoriami, nie tylko w naszym kraju. Morderstwo jednego z najpopularniejszych polskich samorządowców skłania do poważnej refleksji. Wylewająca się z mediów i Internetu mowa nienawiści mogła stanowić swoiste paliwo dla sprawcy, który notabene tuż po zadaniu ciosów wyraźnie wskazał swoje polityczne motywy.
fot. trojmiasto.pl |
Odszedł człowiek, który kochał swoje miasto i poświęcił dla niego w zasadzie całe zawodowe życie. Zrobił bardzo wiele, aby Gdańsk rozwijał się, stawał się coraz bardziej nowoczesny i atrakcyjny, pamiętając przy tym o historii, dla mieszkańców był wygodnym miejscem do życia, a przyjezdni czuli się tam dobrze i chcieli znów przyjechać (czego jestem przykładem). Te słowa może brzmią jak wytarte slogany, bo niejeden samorządowiec poświęca czas, stara się, ale mało komu udaje się to efektywnie przez ponad dwie dekady. Do powodzenia potrzebne jest "to coś" - tak w skrócie to duża wiedza, wizja, pozytywna energia, zdecydowanie, otwartość, tolerancja, umiejętność słuchania ludzi i rozwiązywania ich problemów, a także bycia mentorem dla swoich urzędników. W opinii mieszkańców, podwładnych czy polityków różnych opcji tragicznie zmarły prezydent Gdańska te cechy posiadał. Dlatego trudno uwierzyć, że już go nie ma wśród nas...
Dlaczego Adamowicz zginął? Jaki był motyw? Najłatwiej byłoby powiedzieć, że tej zbrodni dopuścił się człowiek niezrównoważony psychicznie. Taki ton wybrzmiewa z wypowiedzi polityków formacji rządzącej, podkreślających, że to nie było morderstwo na tle politycznym. Jednak wygląda to, jak próba ucieczki od rzeczywistego problemu.
W sprawie Stefana W. doszło do zaniedbań Policji i Służby Więziennej. Jeszcze zanim opuścił więzienie, jego matka informowała funkcjonariuszy, że będzie chciał zrobić coś okropnego po wyjściu, ale została zignorowana. Skoro snuł takie plany, to resocjalizacja nie przyniosła jakichkolwiek efektów. Może "ten typ tak miał", może niewiele zrobili pracownicy zakładu karnego, a może - o czym mówi się już od dawna - system penitencjarny jako całość nie zdaje egzaminu? Dla skierowania uwagi w inną stronę minister sprawiedliwości usiłuje sugerować, że kara była zbyt niska. Tylko, że skoro człowiek robi coś takiego zaraz po spędzeniu ponad pięciu lat za kratkami, to nawet gdyby siedział dłużej, bardzo wątpliwe, czy wybiłby sobie z głowy takie zbrodnicze zamiary. Po prostu zdarzają się osobowości, które nie przyswajają w dostatecznym stopniu norm społecznych, co oczywiście nie powinno być dla nikogo tłumaczeniem. Jeśli natomiast uznać, że był niepoczytalny, czyli nie umiał kierować swoim postępowaniem, ani rozpoznawać jego znaczenia, to swojego czynu nie zaplanowałby w sposób tak dokładny. Wspomniał o tym choćby człowiek mający bardzo dużą wiedzę na temat prawa karnego, były prokurator:
Dlaczego Adamowicz zginął? Jaki był motyw? Najłatwiej byłoby powiedzieć, że tej zbrodni dopuścił się człowiek niezrównoważony psychicznie. Taki ton wybrzmiewa z wypowiedzi polityków formacji rządzącej, podkreślających, że to nie było morderstwo na tle politycznym. Jednak wygląda to, jak próba ucieczki od rzeczywistego problemu.
Nieważne, czy w więzieniu, w którym siedział Stefan W., było dostępne TVP Info, czy TVN24 - ważne jest natomiast, że w Polsce wytworzył się paskudny klimat, który osoby o takich deficytach chłoną jak gąbka. Mowa nienawiści, częściej zwana hejtem, jest na porządku dziennym. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, bo to zjawisko występuje po obu zasadniczych stronach politycznego sporu, lecz kilka takich jaskrawych przykładów:
- powieszenie na szubienicach zdjęć europosłów Platformy Obywatelskiej - czynu tego dokonali narodowcy,
- opublikowanie przez działaczy Młodzieży Wszechpolskiej aktów politycznego zgonu dla jedenastu prezydentów miast za deklaracje przyjęcia uchodźców,
- język, jakim posługują się podczas obrad Sejmu czy w mediach niektórzy politycy obozu rządzącego, jak choćby prezes wyzywający oponentów od "gorszego sortu" i "zdradzieckich mord", pewna posłanka rażąca brakiem elementarnej kultury, ubliżająca rozmówcom, dla której jednym z najgorszych szkodników jest Jurek Owsiak, ewentualnie były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego w niewybredny sposób obrażający europosłankę PO,
- dziennikarskie manipulacje, wszechobecne w TVP - "Wiadomości" i TVP Info niejeden raz atakowały nie tylko czołowych polityków opozycji, ale też choćby Adamowicza czy Owsiaka, którego wręcz oskarżano o zagarnięcie kasy z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy,
- fanatyzm różnych internetowych portali o zabarwieniu prawicowym i ich czytelników, pozwalający snuć różne spiskowe teorie, często wręcz absurdalne, a przy tym naruszające dobre imię osób publicznych i ich rodzin (czytając książkę Tomasza Lisa, zetknąłem się z rewelacjami kolportowanymi przez takich ludzi, jakoby ten znany dziennikarz był wnukiem białoruskiego enkawudzisty o nazwisku Lisienko, który miał przybyć do Polski pod koniec II wojny światowej, co nie trzyma się to jakiejkolwiek logiki w zestawieniu z najbardziej podstawowymi faktami).
Mowę nienawiści w prawicowym wydaniu organy ścigania dotychczas ignorowały. Postępowanie w sprawie aktów politycznego zgonu zostało umorzone przez prokuraturę. Adamowicz rozważał zaskarżenie tego rozstrzygnięcia, lecz niestety nie zdążył już tego uczynić. A kilka miesięcy temu poseł, obecny wiceminister cyfryzacji, który swego czasu (jeszcze przed powstaniem "twórczości" naruszającej godność samorządowców) był także szefem Młodzieży Wszechpolskiej, tak napisał o prezydencie Gdańska:
Postawić do pionu? Co w ten sposób chciał zasugerować ten polityk? Czy nie wstyd mu teraz tamtych słów?
W poniedziałek politycy obozu rządzącego zachowywali się z godnością, stosownie do takiej chwili - słali kondolencje, modlili się, wzywali do opamiętania. Natomiast w głównym wydaniu "Wiadomości" sugerowano widzowi, że odpowiedzialność za zamach na prezydenta Gdańska ponosi klimat stworzony przez Tuska i jego kolegów z PO. Treść wybitnie stronnicza, insynuacje ordynarne, zwłaszcza w takiej chwili. W czyich rękach jest TVP i kto niejako jest jej ojcem chrzestnym, sprawuje nadzór nad linią programową - chyba nie trzeba mówić. Jakby nie tłumaczyli się politycy obozu rządzącego i nawet oficjalnie uważali, że taki materiał był niestosowny czy przesadzony, trudno ich zrozumieć, a tym bardziej współczuć. 3 lata temu w telewizji publicznej dokonała się w pełni popierana czy wręcz nadzorowana przez nich czystka, a nowi dziennikarze i ocaleni "starzy" jakoś nigdy nie kryli się z tym, której partii sprzyjają, a kogo atakują. Właśnie wtedy ruszyła machina propagandowa, której zadanie było i nadal jest jasno określone. Bo ciemny lud to kupi, o co dba autor tej "złotej myśli", zasiadający (jak długo jeszcze?) w fotelu prezesa TVP...
Człowiek mający problemy osobowościowe, niskie kompetencje społeczne i wykształcenie, wyznający coś na kształt kultu przemocy, nie potrzebuje zbyt wiele, aby kogoś zaatakować. A gdy w swoich urojeniach nabierze przekonania, że niesłusznie trafił za kratki, może skierować swoją agresję przeciwko domniemanemu sprawcy swojego nieszczęścia, dążąc do subiektywnie rozumianej zemsty. Stefan W. uznał, że winna jest PO, a na ofiarę postanowił wybrać byłego działacza tej partii, prezydenta miasta, w którym mieszka. Na ile to przekonanie opierało się na inspiracji łatwo dostępną mową nienawiści, także pod adresem Adamowicza? Trudno jednoznacznie powiedzieć, choć wydaje się, że jakiś związek mógł być.
Niemniej nie da się ukryć, że problem istnieje. I to dość poważny. Nie można przestać o nim mówić, nie można unikać go, dlatego, że takiego milczenia oczekuje rządząca obecnie formacja, dla której to jest jakoś kłopotliwe. "Ciszej nad tą trumną" - rzekł 96 lat temu zwolennik prawicy po morderstwie prezydenta Gabriela Narutowicza, dokonanym przez fanatycznego zwolennika prawicy...
Dobrze, że Policja zaczęła wyłapywać autorów wpisów wzywających do fizycznej napaści na innych polityków czy gróźb pod ich adresem. Pytanie tylko - dlaczego tak późno?!
Gdańska tragedia wywołała też jeszcze jedno mocno komentowane wydarzenie - rezygnację Owsiaka z funkcji prezesa fundacji WOŚP. Jurek mocno przeżył, że to stało się podczas koncertu WOŚP. Trzeba wierzyć, że jeszcze przemyśli swoją decyzję. Orkiestra bez niego w pierwszym szeregu nie byłaby już taka sama.
Sugerowanie, że za mową nienawiści stoi wyłącznie jedna opcja polityczna, jest co najmniej nieodpowiedzialne. Może nie wszyscy pamiętają o kampanii "zabierz dziadkom dowód", o "kaczce po smoleńsku" i "zimnym Lechu", o morderstwie w Łodzi, o "dorzynaniu watahy", czy wreszcie o pełnym pogardy przemówieniu byłej premier w Sejmie, po przegranych wyborach. Tragiczna śmierć prezydenta Adamowicza powinna być dla nas wszystkich czasem zadumy. Każdy powinien zacząć od siebie i przemyśleć, czy nigdy nie kliknął "lubię to" albo "udostępnij" pod jakimś obraźliwym postem lub zwykłym fejkiem. To tragiczne wydarzenie powinno być czasem zadumy i pojednania, a nie przerzucania się winą. Ten czas powinien być poświęcony wspomnieniom zmarłego i jego dokonań, kontynuacji dobrej polityki dla Gdańska. Nie jestem z tego miasta, więc nie wiem jakim był prezydentem, ale biorąc pod uwagę, że mieszkańcy tyle razy mu zaufali, tzn., że musiał robić dobrą robotę. I na tej dobrej robocie, należy się teraz skupić. Nie na przekrzykiwaniu się kto jest gorszy i kto bardziej zawinił. Nie my jesteśmy od wyjaśniania tej sprawy i nikt z nas nie wie, co kierowało tym człowiekiem w niedzielę wieczorem.
OdpowiedzUsuń