czwartek, 10 września 2015

Blisko, coraz bliżej...

Oczywistością jest stwierdzenie, że biało-czerwoni są o krok od awansu na Euro 2016. Porażka z Niemcami okazała się mniej groźna niż mogłoby się wydawać, a to z racji zerowego dorobku Szkotów w dwóch ostatnich potyczkach.

fot. polsatsport.pl

Spoglądając na tabelę, wydaje się, że jedynym poważnym rywalem Polaków w walce o przepustki na francuskie boiska pozostaje Irlandia. Trudno jednak przypuszczać, aby w przedostatniej serii ekipa z Zielonej Wyspy ograła u siebie mistrzów świata, którzy będą bardzo zmotywowani, aby już wówczas zapewnić sobie udział w Euro 2016 (daje im go nawet remis). Jeśli przed ostatnią kolejką wybrańcy Adama Nawałki będą mieć choć punkt przewagi nad Irlandczykami, 11 października na Stadionie Narodowym wystarczy im zremisować w bezpośredniej konfrontacji. Wystarczy... Z pewnością w takich okolicznościach byłoby dużo nerwówki, a przyjezdni rzuciliby wszystko na jedną kartę, aby wygrać i wydrzeć w końcowym rozrachunku awans z drugiego miejsca.

Nasza kadra bardzo dawno nie rozgrywała batalii eliminacyjnych z takiej perspektywy. Ostatnim tego rodzaju było starcie z Belgią dokładnie 30 lat temu. Zupełnie inne czasy, inne pokolenie piłkarzy. Bezbramkowy remis na Stadionie Śląskim dał wówczas promocję na mundial w Meksyku z pierwszego miejsca, zmuszając rywali do udziału w barażach. Tamto spotkanie kosztowało jednak wiele zdrowia selekcjonera Antoniego Piechniczka i jego graczy, a także kibiców. Gra na utrzymanie rezultatu mogła się nieciekawie zakończyć. Zwycięskie kwalifikacje w XXI wieku cechował spokój w finalnej grze. Za to wówczas, gdy biało-czerwonym nie udawało się załapać na imprezę mistrzowską, dochodziło - niekiedy już od połowy eliminacji - do niezliczonych "meczów o wszystko", których wynik w zasadzie zawsze był niekorzystny. 

Najprostszy sposób, aby potyczka z Irlandią nie miała już żadnego znaczenia, jest skądinąd banalny - ograć Szkotów. Zakładając, że Niemcy staną na wysokości zadania, wówczas już w Glasgow będzie można świętować awans. Takie rozwiązanie byłoby idealne. To będzie jednak najtrudniejsza próba podczas tych eliminacji. Zawodnicy Gordona Strachana nie mają nic do stracenia - zwycięstwo nad Polską podtrzyma ich nadzieje na grę w barażach. Jeśli natomiast padnie remis, zespół trenera Nawałki zajmie minimum trzecie miejsce (co nie wykluczy szans Szkotów na baraż w przypadku niepowodzeń Irlandczyków).

Możliwych rozwiązań jest zatem kilka, wielkich emocji nie zabraknie. Spotkania ze Szkocją i Irlandią będą stanowić swoisty test prawdy dla tej drużyny i jej selekcjonera. Owszem, zeszłotygodniowy mecz ze zdeterminowanymi Niemcami był dość ważnym sprawdzianem z najsilniejszym przeciwnikiem, jednak potknięcie nie miało bolesnych konsekwencji. W październiku ciężar gatunkowy będzie większy.

Niby hasło: "nie przegrać" daje więcej bezpieczeństwa niż "koniecznie wygrać", lecz niekiedy bywa zgubne. Presja wyniku sparaliżowała już niejeden mocny zespół i świetnych piłkarzy. Istnieje jednak dużo przesłanek, aby uznać, że w tym gronie nie znajdą się Lewandowski i spółka. Biało-czerwoni są najbardziej bramkostrzelną ekipą w kwalifikacjach do Euro 2016, a "Lewy" - z dorobkiem 10 goli ich najlepszym strzelcem. Fakt, nieco ponad połowę goli wbiliśmy Gibraltarowi, ale outsiderów również trzeba traktować poważnie, bo nie wiadomo, czy nie wyjdzie im mecz życia. Chyba nawet bardziej istotne jest, że od czasów "wczesnego" Leo Beenhakkera reprezentacja nie grała z taką pewnością siebie, jak obecnie, tak efektownie i efektywnie. Coraz więcej polskich zawodników zasługuje na chętnie używane właśnie przez holenderskiego szkoleniowca określenie "international level". W Europie rozpoznawalni są już nie tylko Lewandowski czy nie mogący odnaleźć się po wyleczeniu kontuzji Błaszczykowski, względnie Piszczek, ale także Krychowiak, Milik, Glik, Grosicki, a wśród bramkarzy cały czas wysoką markę potwierdzają Fabiański, Szczęsny i Boruc. Kilku innych aspiruje do tego grona, a debiut, jaki zaliczył 18-letni Bartosz Kapustka, może tylko napawać optymizmem na przyszłość, nawet uwzględniając poziom poniedziałkowych rywali.

Futbol nie jest sprawiedliwy, jednak zmarnowanie szansy, jaka wytworzyła się w tabeli przez tak ciekawie grający team byłoby już skrajną niesprawiedliwością. Dlatego - chociaż nie brakuje mi ostrożności - trzeba być dobrej myśli!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz