W tym tygodniu krakowska Wisła dopięła formalności związane z pojawieniem się w szeregach mistrzyń Polski dwóch koszykarek. W poniedziałek klub poinformował o podpisaniu umowy z Olivią Szumełdą-Krzycką, a dziś przed południem ukazał się komunikat dotyczący zakontraktowania pochodzącej z Jamajki Vanessy Gidden, która treningi z ekipą prowadzoną przez Jose Hernandeza rozpocznie po Nowym Roku.
Vanessa Gidden - fot. avenidasalamanca.blogspot.com |
Zacznijmy od najnowszego newsa. O tym, że w styczniu pojawi się pod Wawelem trzecia zawodniczka zza Oceanu i najprawdopodobniej będzie to podkoszowa, mówiło się już w zasadzie od początku rozgrywek. Po ogłoszeniu w sierpniu całosezonowej absencji Justyny Żurowskiej-Cegielskiej, Hernandez miał duży problem z pozycjami 4-5. Hiszpański trener mógł liczyć przede wszystkim na Ewelinę Kobryn i Ziomarę Morrison, bo postawa w większości meczów Małgorzaty Misiuk czy ustawianej czasem na "czwórce" Agnieszki Szott-Hejmej (wczorajszy występ w Siedlcach był jednym z dwóch najlepszych w tym sezonie) pozostawiała wiele do życzenia.
Mierząca 192 cm Gidden ma stanowić odpowiedź na te problemy, będąc istotnym wsparciem w walce na tablicach. W swojej karierze ta 31-letnia środkowa otarła się o amerykańską WNBA (była na testach w Minnesota Lynx, lecz podziękowano jej za współpracę), grała w klubach włoskich i izraelskich, ale najwięcej osiągnęła w ostatnich latach w Hiszpanii. Reprezentując Uni Girona, w sezonie 2014/2015 niespodziewanie sięgnęła ze swoją drużyną po krajowy tytuł. Po tym sukcesie trafiła do pokonanego w finale, euroligowego Perfumerias Avenida Salamanca. W drugiej części minionego sezonu jej klubową partnerką była Kobryn. Obie świętowały tam wiosną zdobycie mistrzostwa Hiszpanii. W ostatnich miesiącach Vanessa występowała w teamie z Ligi Femenina - Lacturale Araski, którego barw broniła jeszcze we wczorajszym spotkaniu. Jej podstawowe statystyczne osiągnięcia w bieżących rozgrywkach to 12,2 pkt, 8,2 zbiórek i wskaźnik eval 10,5.
Natomiast Szumełda-Krzycka - do 2015 roku znana pod panieńskim nazwiskiem Tomiałowicz - kilka lat temu była uważana za wielki talent. W wieku 18 lat trafiła do Lotosu Gdynia, z którym dwukrotnie triumfowała w polskiej ekstraklasie. Po trzech sezonach nad morzem jej obiecująca kariera zaczęła się załamywać, o czym świadczą częste zmiany klubów, w których raczej nie należała do wiodących postaci. Pszczółka AZS UMCS Lublin była jej piątym pracodawcą od 2011 roku. Jej statystyki w lubelskiej ekipie w tym sezonie (4,0 pkt przy skuteczności z gry zaledwie 28%, 1,9 asyst i ogólny eval 2,5), delikatnie mówiąc, nie rzucają na kolana. Zastanawiać więc może, po co Wiśle Can-Pack potrzebna jest zawodniczka, która raczej nie będzie odgrywać wiodącej roli. Wydaje się, że zadaniem 26-letniej rzucającej lub niskiej skrzydłowej będzie odciążenie w Basket Lidze Kobiet Magdaleny Ziętary, która notabene zmaga się z problemami zdrowotnymi i w ostatnich czterech meczach (dwa w Eurolidze, dwa w lidze) pojawiła się na parkiecie tylko raz, i to na zaledwie 8 minut. Poza tym istnieją wątpliwości, czy sprawna będzie w końcu pauzująca od przeszło dwóch miesięcy Claudia Pop, czyli inna koszykarka ustawiana na pozycjach 2-3.
Olivia Szumełda-Krzycka - fot. Marcin Pirga / wislacanpack.pl |
Podczas rozegranego w środę euroligowego starcia z Mersin Szumełda-Krzycka nie figurowała w składzie, siedziała na ławce w cywilnym ubraniu. Zadebiutowała w koszulce z Białą Gwiazdą wczoraj w Siedlcach - przeciwko PGE MKK podczas 18 minut spędzonych na boisku zdobyła 2 pkt (1/4 z gry), zaliczyła też 2 asysty i 3 przechwyty. Ciekawe, jak nowa wiślaczka wypadnie w środę, gdy mistrzynie Polski będą chciały zrewanżować się w Lublinie jej byłemu zespołowi za jedyną jak dotąd porażkę w BLK.
Niestety, wszystko wskazuje na to, iż nowe nabytki zaprezentują się jedynie na krajowym podwórku, nie będąc zbyt przydatne w Eurolidze. Gidden jest trzecią zawodniczką spoza Europy, a regulamin jasno mówi, że tylko dwie mogą brać udział w kontynentalnych zmaganiach. Trudno więc spodziewać się, aby Meighan Simmons lub Ziomara Morrison były pominięte w kolejnych konfrontacjach. W przypadku mierzącej 180 cm Polki problemem jest kwestia przydatności w tych rozgrywkach, które nie ograniczają trenera odnośnie wystawiania zagranicznych koszykarek. Inna sprawa, że w środę Hernandez miał do dyspozycji zaledwie siedem doświadczonych zawodniczek, z czego Misiuk nie była w pełni sił. Jeśli taka sytuacja powtórzyłaby się podczas innych potyczek w Eurolidze, to Szumełda-Krzycka otrzymałaby zapewne szansę na choćby kilka minut gry.
W grudniu (i oczywiście roku 2016) krakowiankom pozostał już tylko mecz w Lublinie. Podsumowania tego miesiąca w wykonaniu Wisły Can-Pack dokonam po Świętach. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz