sobota, 29 października 2016

Targi Książki 2016

Wczoraj i dziś odwiedziłem krakowskie Targi Książki. Wrażenia jak najbardziej pozytywne, chociaż  - paradoksalnie - trochę przeszkadzało... zbyt duże zainteresowanie tą imprezą.


O ile wizyta w hali EXPO we wczorajsze późne popołudnie okazała się być dość przyjemnym przeżyciem, to dziś wkrótce po godz. 12.00 było już inaczej - tłok od samego wejścia wręcz nie do wytrzymania, ciężko było oddychać, a szatnie miały już chyba górne limity obłożenia, przez co trzeba było trzymać kurtkę. Najpierw około 3-4 minuty w kolejce do sprawdzenia przez ochronę, a zaraz więcej czasu po bilet, którego posiadaczem stałem się w sumie po kilkunastu minutach od zameldowania się u wrót obiektu. Z jednej strony cieszy, że przyjechało tak wiele osób, zwłaszcza że tyle mówi się o narastającym kryzysie czytelnictwa, lecz z drugiej - swoboda ruchów była dość ograniczona. To jak najbardziej zrozumiałe, bo przecież w sobotę ludzie mają więcej czasu, zapewne sporo z nich przyjechało do Krakowa z najbliższych albo nieco dalszych okolic. Ponadto dzisiaj znacznie większa liczba autorów podpisywała swoje książki, co też stanowiło swoisty magnes.

Dlatego mogę zapisać sobie na plus powtórzenie manewru z ubiegłego roku, polegającego na wybraniu się na ul. Galicyjską już w piątek. Znacznie luźniej, dostęp do stoisk łatwiejszy, choć wcale nie było jakichś pustek. Moje piątkowe zakupy wyglądają tak:


Czyli dwie pozycje sportowe, bardzo interesująco zapowiadająca się książka byłego korespondenta "Gazety Wyborczej" w Rosji, bogato ilustrowana publikacja IPN dotycząca przekrojowego spojrzenia na wydarzenia w Polsce w latach 1918-1989 (za jedyne 9 zł) oraz książka o Rumunii, której tytuł zwiastuje dość ciekawe rozważania, potwierdzone zresztą przez osobę ze stoiska poświęconego temu krajowi.

Dzisiaj zabrałem ze sobą dwie książki do podpisu. Widząc niesamowicie długą kolejkę po autograf do stoiska Agory, zrezygnowałem jednak z autografu Wacława Radziwinowicza (poniekąd też dlatego, że miałem pewne ograniczenia czasowe) i wybrałem się do Tomasza Zimocha i Anny Bogusz, gdzie było o wiele mniej osób. Sam pan Tomasz okazał się "na żywo" - tak jak przypuszczałem - bardzo sympatycznym i otwartym człowiekiem. Do wczorajszego zbioru dorzuciłem jeszcze trzy pozycje: wspomnienia ludzi, którzy przeżyli rzeź wołyńską autorstwa Marii Fredro-Bonieckiej, książkę o przewrotnym tytule - "Kim jest Kim Dzong Un?" napisaną przez dwóch znawców Korei Północnej, ujawniających wiele nieznanych i szokujących informacji o życiu w tym najbardziej "orwellowskim" państwie, jakie można sobie wyobrazić, a także obszerny album "Miasta Podkarpacia", który zawiera wiele zdjęć i informacji o regionie, z którego pochodzę, w tym oczywiście o Przemyślu. Cóż, chciałoby się kupić jeszcze więcej, ale dały tu o sobie znać możliwości finansowe i czasowe.

Przypuszczam, że tegoroczne Targi Książki zakończą się jeszcze lepszymi wynikami, jeśli chodzi o odwiedziny i sprzedaż niż te z poprzedniego roku. Oby tego rodzaju imprezy, organizowane głównie w dużych miastach, przełożyły się na wzrost odsetka Polaków sięgających po książki. A mnie czeka bardzo dużo interesującej lektury (pomijam już tytuły, które jakiś czas leżą na mojej półce), czego i innym oczywiście życzę.


1 komentarz:

  1. Ja niestety nie miałam okazji być w Krakowie na targach książki.
    Fajne lektury, życzę miłego czytania. Ja ostatnio kupiłam sobie autobiografię Marka Webbera, jednak boli mnie że nie mam na razie czasu aby ją przeczytać.

    http://take-a-pencil-and-draw-world-of-races.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń