niedziela, 25 września 2016

Szkoda porażki, ale...

Wczoraj wybrałem się do Chrzanowa na mecz piłkarzy ręcznych SRS Czuwaju Przemyśl. Szkoda, że nie wracałem do Krakowa w radosnym nastroju, ale i tak jestem zadowolony, że w końcu miałem okazję zobaczyć występ popularnych Harcerzy.



Mecz był dość zacięty. W pierwszej połowie przeważali goście, ale nie potrafili odskoczyć na więcej niż trzy bramki. Szczypiorniści z Chrzanowa nadrobili straty i do przerwy notowano remis - 16:16. Po zmianie stron przemyślanie odzyskali inicjatywę - ich maksymalne prowadzenie znów wynosiło trzy "oczka". W ostatnim kwadransie gracze Czuwaju pogubili się, mając znacznie większe problemy z przebiciem się przez defensywę MTS. 10 minut przed końcem spotkania gospodarze po raz pierwszy objęli prowadzenie. Niestety, zespół prowadzony przez Piotra Kroczka nie potrafił znaleźć skutecznej odpowiedzi, mając duże problemy z powstrzymaniem rozpędzonych rywali. Ci natomiast powiększali przewagę, która wzrosła nawet do czterech bramek. W ostatnich minutach Harcerzom udało się tylko ograniczyć straty i ostatecznie MTS wygrał 33:31.

Porażka nigdy nie napawa optymizmem - zwłaszcza jeśli przez większość czasu drużyna posiada inicjatywę, którą traci w najważniejszych fragmentach zawodów. Nie ma co jednak robić tragedii. Gdyby udało się wczoraj wygrać, start sezonu 2016/2017 w wykonaniu Czuwaju można byłoby uznać za znakomity. W pierwszej kolejce ekipa znad Sanu pokonała na wyjeździe beniaminka I ligi - AZS AWF Biała Podlaska, a w poprzedni weekend z przemyskiej hali zawiedzeni wyjeżdżali zawodnicy MKS Kalisz, notabene prowadzeni (z ławki trenerskiej i z boiska) przez znakomicie znanego w handballowym świecie Bartłomieja Jaszkę. W tej sytuacji już nie jest rewelacyjnie, lecz początek i tak lepszy niż rok temu.

Wierzę, że trener i jego podopieczni wyciągną wnioski z wczorajszego niepowodzenia, dzięki czemu unikną ich w przyszłości, zwłaszcza na wyjazdach. W domu, jak to w domu - zawsze jest łatwiej, bo przecież wsparcie kibiców i znajomość każdej klepki parkietu dają taką nieformalną przewagę w zaciętych końcówkach. Wczoraj dało się to odczuć w Chrzanowie, kiedy gospodarze w najważniejszym momencie złapali przysłowiowy wiatr w żagle. Do powstrzymania tego zrywu przemyślanom zabrakło chyba trochę zimnej krwi i dokładności, takiej "wartości dodanej", potrzebnej właśnie na wyjazdach.

Tak czy inaczej, ten zespół ma całkiem niezły potencjał. Ciekawie prezentują się nowe nabytki - Mateusz Nowak i Tomasz Biernat. Dokładając pamiętających ekstraklasę: Macieja Kubisztala, Pawła Stołowskiego, Mateusza Kroczka i Pawła Sara, a także kilku innych graczy prezentujących solidny I-ligowy poziom, trzeba stwierdzić, że Czuwaj ma szansę powalczyć w tym sezonie o miejsce w ścisłej czołówce. Chociaż wydaje się, że podobnie jak w poprzednim sezonie, również obecnie ligowa stawka będzie bardzo wyrównana.


PS. Warto dodać, że przemyscy szczypiorniści mogli liczyć w Chrzanowie na doping grupki swoich sympatyków. Duży szacunek dla tych ludzi, którzy z całych sił wspierają najważniejszą dla nich drużynę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz