piątek, 15 lipca 2016

Zmierzamy do scenariusza Orwella...

W ostatnich tygodniach pisałem wyłącznie na tematy związane ze sportem. Dzisiaj pora na małe odstępstwo. Biorąc pod uwagę, że znowu wyrażę swoje zdanie na temat politycznych igrzysk, nie wiem tylko, czy cieszyć się z tego swoistego urozmaicenia. Tym bardziej, że sytuacja w naszym kraju zmierza ku ponurym wizjom ustroju totalitarnego, snutym przez George'a Orwella w znakomitej powieści "Rok 1984"...



Oprócz wielu ruchów personalnych i innych podejmowanych decyzji chyba najbardziej szokuje to, w jak skandaliczny sposób obóz rządzący dąży do fałszowania historii i całkowicie przeinacza aktualne wydarzenia. Takie działania są oczywiście obliczone na przeciągnięcie na swoją stronę ludzi podatnych na PiS-owską propagandę, zaślepionych, widzących świat zero-jedynkowo. W dłuższej perspektywie czasowej skutki tej świadomej "polityki historycznej" mogą być niezwykle niekorzystne, prowadząc - szczególnie w młodym pokoleniu - do swoistego wtórnego analfabetyzmu historycznego, a także związanego z zagadnieniami nauczanymi na wiedzy o społeczeństwie. O jeszcze większych antagonizmach nie tylko między politykami, ale przede wszystkim zwykłymi obywatelami już nie wspomnę.

Przykładem, który zostanie zapamiętany na bardzo długo, jest forma, w jakiej podczas szczytu NATO w Warszawie przedstawiano na okolicznościowej wystawie oraz w TVP, kto miał największe zasługi we wstąpieniu Polski do tego militarnego paktu, a kogo pominięto, rzecz jasna całkowicie świadomie. Z wypowiedzi przedstawicieli prezydenta - jego rzecznika prasowego oraz ministra Krzysztofa Szczerskiego wynikałoby, że wszystko jest w porządku. Brak na wystawie zdjęć Wałęsy, Kwaśniewskiego czy Geremka to rzekomo niuans, warto skupiać się na tekście, tam jest wszystko, co najważniejsze. Tak mówił Szczerski, który następnie nie chciał razem z dziennikarzami zwiedzić wystawy... W TVP Info natknąłem się na materiał poświęcony temu, jak to Krzysztof Czabański jako pierwszy - jeszcze pod koniec lat 80. - wpadł na pomysł wstąpienia Polski do NATO. Dziennikarz TVP Info podkreśla, że tej idei, którą podchwycił Jarosław Kaczyński, były przeciwne rządy Mazowieckiego i Bieleckiego. Dopiero gabinet Jana Olszewskiego, w której Antoni Macierewicz był ministrem spraw wewnętrznych, podjął konkretne kroki w urzeczywistnieniu tego celu. Potem 7 lat ciszy i... jesteśmy członkiem NATO. Ciekawe, prawda?

W ubiegły piątek i sobotę dziennikarze "Wiadomości" przeszli samych siebie. Barack Obama skrytykował polskie władze za kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego i powiedział, że demokracja to nie słowa w Konstytucji, ale przede wszystkim niezależne sądownictwo i wolne media? No nie, prezydent USA pochwalił stan polskiej demokracji! Dziennikarze "The Washington Post" nie mogą być obiektywni, ponieważ pracuje tam Anne Applebaum, a wiadomo kto jest jej mężem! Już tylko ta sytuacja, będąca kroplą w morzu kłamstw wylewających się od pół roku z najważniejszego programu informacyjnego w TVP, sprawia, że powinien on chyba powrócić do nazwy "Dziennik Telewizyjny"...

Poniżej mała ściąga dla dziennikarzy "Wiadomości" (jeszcze). Autor Facebook'owego profilu Planeta Świra zebrał z różnych stron i zamieścił memy, które umiejętnie kpią z kłamstw PiS-owskiej propagandy.



Od stycznia wyrzucono z TVP chyba wszystkich dziennikarzy, którzy nie pasowali do układanki tworzonej przez nowe władze. W III RP prezesi telewizji publicznej zmieniali się stosunkowo często, co nierzadko stanowiło efekt zmian ekip rządowych, ale takiej czystki nie było nigdy. Strąceni zostali nawet dziennikarze pozornie "nieszkodliwi", jak choćby ostatnio Jarosław Kret. Co ciekawe, popularny prezenter pogody został doceniony za czasów... poprzednich rządów PiS. Wówczas prezes Andrzej Urbański docenił go, dając niemałą podwyżkę. W wywiadzie udzielonym po zwolnieniu Kret nie owijał w bawełnę, mówiąc o tym, co działo się w TVP w ciągu ostatnich miesięcy. Na miejsce doświadczonych i rzetelnych dziennikarzy, którzy nie zostali ruszeni w latach 2005-2007, przychodzą "wirtuozi" zatrudnieni dotąd m.in. w TV Trwam czy TV Republika. Skoro tak się dzieje, to jeśli ktoś regularnie ogląda "Wiadomości", powinien być przygotowany na to, iż pewnego dnia zostanie zakwestionowana teoria Kopernika, który zostanie uznany za niemieckiego agenta...

W środę otrzymaliśmy dwa kolejne dowody, wskazujące na to, że jesteśmy świadkami "odkłamywania historii". Promujący swoją autobiografię J. Kaczyński stwierdził, że jego brat był "potężną postacią, faktycznie kierującą Solidarnością". Nie Lech Wałęsa, tylko Lech Kaczyński! Obecny lider PiS uważa, że dzięki tej mocnej pozycji brata został redaktorem naczelnym Tygodnika Solidarność. Kumoterstwo, układ? Skądże! Gdyby nie wpływy późniejszego prezydenta, na początku lat 90-tych nie powstałaby antypostkomunistyczna formacja, będąca też w kontrze do liberałów spod znaku Unii Demokratycznej. Wkrótce zapewne dowiemy się, że to jeden z Kaczyńskich przeskoczył płot w Stoczni Gdańskiej, a "emerytowany zbawca narodu" rozwinie rozpoczęty kiedyś wątek represji, jakich doświadczył podczas stanu wojennego i w kolejnych latach. Kto wie, może nawet siedział w więzieniu?...

Zatrważającą ignorancją wykazała się minister edukacji. Anna Zalewska stwierdziła w wywiadzie z Moniką Olejnik w TVN24, że odpowiedzialni za pogrom kielecki byli nie Polacy, ale... antysemici, Nie wskazała przy tym ich narodowości, wspominając jednak o "określonych uwarunkowaniach historycznych i politycznych". Kwestię odpowiedzialnych za pogrom Żydów w Jedwabnem określiła jako "kontrowersyjną". Czyżby nie posiadała elementarnej wiedzy w sprawach dość dokładnie zbadanych przez IPN, czy też chciała wskazać, że zbrodni dopuścili się przedstawiciele innego narodu albo można ją jakoś usprawiedliwić? Ta pani ewidentnie skompromitowała się i najlepiej byłoby, aby nie była już ministrem. Ale to pobożne życzenia. Do rządu "prawdziwych Polaków" pasuje idealnie, starannie przestrzegając wytycznych, jakie pewnie mają obowiązek realizować wszyscy ludzie PiS, występując w mediach. To tylko wstęp, bo pewnie machina propagandy ideologicznej ma działać na coraz większych obrotach, zwłaszcza w szkołach.

J. Kaczyńskiemu i jego przybocznym wydaje się, że jeśli mają monopol w telewizji publicznej, znacznie łatwiej przyjdzie im indoktrynacja obywateli. Na szczęście mylą się. Oglądalność TVP znacząco spadła, są inne telewizje, a przede wszystkim jest Internet. W sieci - przynajmniej jeszcze - nie ma cenzury, choć kto wie, czy kiedyś ten tekst lub inny o podobnej treści nie spotka się z żywym zainteresowaniem odpowiednich służb, a ja nie zostanę przez ich przedstawicieli odwiedzony dość wczesnym rankiem? To oczywiście katastroficzna wizja. Tak fatalnie jak w świecie przedstawionym przez Orwella nie jest. Co oczywiście nie oznacza, że tak będzie zawsze i nie należy się niepokoić.

Jeden ze sloganów partii we wspomnianej powieści brzmiał następująco: "Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość". Politycy i zwolennicy PiS chyba nie widzą nic zdrożnego w tych słowach...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz