niedziela, 10 kwietnia 2016

Spóźniony finisz

Sobotni wieczór był smutny dla kibiców "Białej Gwiazdy". Wskutek remisu na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin ich pupile nie zagrają w grupie "mistrzowskiej" ekstraklasy. Wiślaków czeka teraz twarda walka o utrzymanie.

fot. Marcin Michta / WislaLive.pl

Po wielu perturbacjach tak blisko było zapewnienie ligowego bytu na kolejny sezon już po fazie zasadniczej. Niewykluczone, że wskutek na koniec rozgrywek zespół z ul. Reymonta uplasowałby się w tabeli na miejscu wyższym miejscu niż ósme. Niestety, nie udało się.

Mecz przeciwko ekipie z Lubina, od której w tym roku (licząc od 22. kolejki) więcej punktów zgromadziła tylko liderująca Legia, nie jawił się jako lekki, łatwy i przyjemny. W strugach deszczu gospodarze mieli jednak przewagę, a Rafał Boguski szybko strzelił bramkę. Jeszcze w pierwszej połowie padł kolejny gol, lecz sędzia dopatrzył się spalonego - niesłusznie, jak pokazały telewizyjne powtórki. Po zmianie stron piłkarze Wisły pozwolili sobie na chwilę dekoncentracji przy stałym fragmencie gry, wobec czego goście wyrównali. Pod koniec krakowianie rzucili wszystko na jedną kartę, stwarzając sobie dogodne okazje, ale w odróżnieniu od poprzednich spotkań byli nieskuteczni.

Właśnie - w ostatniej kolejce fazy zasadniczej kibice 13-krotnych Polski nie emocjonowaliby się walką o awans do górnej "ósemki", gdyby poprzednie trzy występy nie zakończyły się zgarnięciem pełnej puli. Bramkarze Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, Jagiellonii Białystok i Ruchu Chorzów musieli aż dwunastokrotnie wyjmować piłkę z siatki po strzałach wiślaków. Przełamanie z nawiązką trwającej aż jedenaście ligowych gier niemocy (4 remisy, 7 porażek) sprawiło, że sytuacja stała się jasna - pokonanie Zagłębia daje awans do grupy "mistrzowskiej".

Można zaryzykować twierdzenie, że nie byłoby tej zwycięskiej passy, gdyby 13 marca przy ul. Reymonta nie pojawił się Dariusz Wdowczyk. Ten utytułowany, ale budzący duże kontrowersje trener, jeden z symboli afery korupcyjnej, odpokutował grzechy popełnione kilkanaście lat temu, a swoją fachowość udowodnił już w Pogoni Szczecin. Nie dziwi, że decyzja władz Wisły wywołała niemało kontrowersji wśród kibiców, zwłaszcza w kontekście deklarowanej wiele lat temu  i stosowanej dotąd w praktyce dezaprobaty dla funkcjonowania w klubie osób mających choćby korupcyjne zarzuty. W obliczu problemów, z jakimi borykali się krakowianie (na ten temat więcej pisałem tutaj) i niepowodzenia negocjacji z Chorwatem Krunoslavem Jurčiciem, trudno było jednak znaleźć szkoleniowca, który gwarantując odpowiednią jakość, z miejsca "wszedłby" do drużyny i potrafił tchnąć zwycięskiego ducha w coraz mniej wierzących w swoje umiejętności piłkarzy.

fot. Marcin Michta / WislaLive.pl
Wdowczykowi ta sztuka bez wątpienia się udała. Kierowany przez niego zespół od razu odzyskał skuteczność, poprawie uległ też styl. Na dobre odblokował się Paweł Brożek, którego z powodu urazu zabrakło w potyczce przeciwko Zagłębiu, coraz mocniejszą pozycję zdobył sobie Rafał Wolski, który w każdym ze zwycięskich meczów strzelał bramkę, Patryk Małecki i Rafał Boguski udowadniali, że nie przez przypadek należeli kilka lat temu do najlepszych skrzydłowych w ekstraklasie. Pozytywów było jeszcze więcej.

Mimo że wejście do "ósemki" zależało w ostatniej kolejce wyłącznie od Wisły, to - paradoksalnie - trudno szukać przyczyn niepowodzenia we wczorajszym występie, który generalnie mógł się podobać. Zabrakło nieco szczęścia czy precyzji, nie należy też zapominać, kim był rywal. Uważam, iż awans został przegrany jeszcze w lutym i na początku marca, gdy zarówno styl gry, jak i skuteczność pozostawiały ogromnie wiele do życzenia, co znajdowało odzwierciedlenie w wynikach. Szaleńczy pościg mógł okazać się skuteczny, jednak w takich okolicznościach istnieje duże ryzyko, że nie uda się wygrać kilku ostatnich spotkań lub wyniki innych ekip nie ułożą się korzystnie. Banalne, ale adekwatne do tej sytuacji jest zatem stwierdzenie, że plan powiódłby się, gdyby wcześniej po stronie zdobyczy było kilka punktów więcej.

Tabela grupy "spadkowej" po podzieleniu punktów przez 2 wskazuje, że o utrzymanie nie będzie łatwo. "Biała Gwiazda" ma zaledwie dwa "oczka" więcej od zajmującego przedostatnie miejsce Górnika Łęczna. Aby zapewnić sobie spokojny byt, podopieczni trenera Wdowczyka muszą zdobyć jak najwięcej punktów.

Jeśli nie wydarzy się nic złego, to kolejny sezon rysuje się w ciekawych perspektywach. Rozważania na ten temat są jednak nieco przedwczesne.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz