Ostatnio pisałem o czasach świetności przemyskiej koszykówki, dzisiaj pora na teraźniejszość. Dwa tygodnie temu koszykarze MCS Daniel Gimabaskets 2 zakończyli swój drugi sezon w II lidze, znów plasując się w czołówce swojej grupy.
fot. gimbaskets2.fc.pl |
Zespół prowadzony przez Macieja Milana i Krzysztofa Młota zajął czwarte miejsce w fazie zasadniczej. W pierwszej rundzie play-off okazał się lepszy od KS Shmoolky Warszawa, wygrywając u siebie trzeci, decydujący mecz. Później przemyślanie stawili czoła jednej z najsilniejszych drużyn w tej klasie rozgrywkowej - Kotwicy 50 Kołobrzeg, która ma spore szanse na awans do I ligi. W pierwszej konfrontacji byli bliscy sprawienia dużej niespodzianki, prowadząc na początku czwartej kwarty różnicą 13 pkt. Gospodarze dopiero w ostatnich minutach odrobili straty i wygrali. Co nie udało się nad morzem, gracze Gimbasketsu z powodzeniem zrealizowali w hali przy ul. Mickiewicza 30. Niecałe 10 minut przed końcem ekipa znad Sanu miała już 18 pkt przewagi. Wprawdzie później scenariusz się powtórzył i Kotwica zniwelowała dystans do minimum, ale po dobrze rozegranej ostatniej minucie gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Niestety, rozstrzygająca potyczka w niczym nie przypominała dwóch poprzednich - Kotwica wygrała bezdyskusyjnie - aż 86:42. W pewnym stopniu taka sytuacja była spowodowana tym, że Gimbaskets pojechał do Kołobrzegu w zaledwie siedmioosobowym składzie, m.in. bez swojego drugiego strzelca - Bartosza Bala, który musiał poświęcić się obowiązkom zawodowym.
Realistycznie do osiągnięć swoich podopiecznych w II-ligowych rozgrywkach podchodzi Maciej Milan: - Przed sezonem nie mieliśmy jakiegoś konkretnie postawionego celu. Po prostu chcieliśmy grać na miarę swoich możliwości. Biorąc pod uwagę realia budżetowe i posiadany skład, osiągnięty wynik można uznać za całkiem udany. Co prawda zaczęliśmy od sześciu zwycięstw, ale terminarz był tak dziwnie ułożony, że wszystkie z tych spotkań graliśmy we własnej hali. Potem przyszło nam zagrać aż siedem wyjazdów z rzędu.
Jeśli chodzi o rywalizację z Kotwicą, to przemyski szkoleniowiec uważa, iż była szansa na sukces w pierwszym starciu: - Niewiele nam zabrakło. Prowadziliśmy przez wiele minut, dopiero w końcówce gospodarze nas dogonili. Swoje znaczenie miała nasza krótka ławka, a także kilka kontrowersyjnych decyzji sędziów. W Przemyślu zagraliśmy naprawdę dobre zawody, choć może rozmiary zwycięstwa do końca na to nie wskazują. W decydującym spotkaniu dysponowaliśmy bardzo okrojonym składem, jednak obiektywnie trzeba przyznać, że nasi rywale zagrali bardzo dobrze i nie mieliśmy zbyt dużo do powiedzenia. Trener Gimbasketsu zauważa, że styl gry drużyn posiadających renomowane jak na tę ligę nazwiska bardziej odpowiada jego zawodnikom: - Łatwiej gra się nam właśnie z takimi zespołami, jak Kotwica - koszykarsko poukładanymi i obliczalnymi, dlatego, że sami gramy podobnie. Więcej trudności mamy, kiedy przeciwko nam wychodzi ekipa, która opiera się na spontaniczności, a jej taktykę trudno "odczytać".
Realistycznie do osiągnięć swoich podopiecznych w II-ligowych rozgrywkach podchodzi Maciej Milan: - Przed sezonem nie mieliśmy jakiegoś konkretnie postawionego celu. Po prostu chcieliśmy grać na miarę swoich możliwości. Biorąc pod uwagę realia budżetowe i posiadany skład, osiągnięty wynik można uznać za całkiem udany. Co prawda zaczęliśmy od sześciu zwycięstw, ale terminarz był tak dziwnie ułożony, że wszystkie z tych spotkań graliśmy we własnej hali. Potem przyszło nam zagrać aż siedem wyjazdów z rzędu.
Jeśli chodzi o rywalizację z Kotwicą, to przemyski szkoleniowiec uważa, iż była szansa na sukces w pierwszym starciu: - Niewiele nam zabrakło. Prowadziliśmy przez wiele minut, dopiero w końcówce gospodarze nas dogonili. Swoje znaczenie miała nasza krótka ławka, a także kilka kontrowersyjnych decyzji sędziów. W Przemyślu zagraliśmy naprawdę dobre zawody, choć może rozmiary zwycięstwa do końca na to nie wskazują. W decydującym spotkaniu dysponowaliśmy bardzo okrojonym składem, jednak obiektywnie trzeba przyznać, że nasi rywale zagrali bardzo dobrze i nie mieliśmy zbyt dużo do powiedzenia. Trener Gimbasketsu zauważa, że styl gry drużyn posiadających renomowane jak na tę ligę nazwiska bardziej odpowiada jego zawodnikom: - Łatwiej gra się nam właśnie z takimi zespołami, jak Kotwica - koszykarsko poukładanymi i obliczalnymi, dlatego, że sami gramy podobnie. Więcej trudności mamy, kiedy przeciwko nam wychodzi ekipa, która opiera się na spontaniczności, a jej taktykę trudno "odczytać".
Najwyższą średnią punktów w całym sezonie (18,7) mógł pochwalić się niezwykle doświadczony Grzegorz Płocica. Na "deskach" rządził inny weteran, pamiętający występy w ekstraklasie w barwach Znicza Jarosław - Artur Mikołajko (10,5 zbiórek), wspierany przez najwyższego w składzie, młodego Tomasza Krzywdzińskiego (21 lat, 202 cm). Podstawową opcją na "jedynce" był powracający po dwóch sezonach z krakowskiej Wisły wychowanek klubu - 19-letni Kacper Majka, który notował przeciętnie blisko 5 asyst.
Tuż przed rozpoczęciem sezonu przemyski klub podpisał umowę o współpracy z Siarką Tarnobrzeg, na podstawie której trzej gracze tego ekstraklasowego teamu (Jakub Patoka, Piotr Pandura, Wiktor Rycerz) mieli występować w barwach Gimbasketsu. Okazało się jednak, że żaden z nich nie zagrał nawet połowy spotkań w części zasadniczej, co w myśl obowiązujących przepisów oznaczało, że trenerzy Milan i Młot nie mogli wystawić ich do składu w play-off. - Liczyliśmy na więcej z ich strony, ale też rozumiemy trenera Zbigniewa Pyszniaka, który z powodu problemów kadrowych musiał w większym zakresie korzystać z tych koszykarzy. Patoka i Pandura byli silnymi punktami naszego zespołu, wnosząc do niego sporo pozytywów - stwierdził M. Milan.
Mój rozmówca ujawnił, że zamierzenia klubu odnośnie przyszłego sezonu są dość ambitne: - Pierwsze rozmowy z zawodnikami już zostały podjęte. Cel jest dość wysoki - po dwóch latach zapoznania się i ogrania z drugą ligą, chcemy robić kolejny krok i mocno walczyć o awans na zaplecze ekstraklasy. W związku z tym planujemy wyższy budżet, co pozwoli pozyskać graczy prezentujących poziom odpowiadający naszym oczekiwaniom - stwierdził trener II-ligowego klubu z Przemyśla.
Na dziś nie pozostaje zatem nic innego, jak życzyć powodzenia w realizacji tych aspiracji i trafnym doborze składu na kolejny sezon.
Mój rozmówca ujawnił, że zamierzenia klubu odnośnie przyszłego sezonu są dość ambitne: - Pierwsze rozmowy z zawodnikami już zostały podjęte. Cel jest dość wysoki - po dwóch latach zapoznania się i ogrania z drugą ligą, chcemy robić kolejny krok i mocno walczyć o awans na zaplecze ekstraklasy. W związku z tym planujemy wyższy budżet, co pozwoli pozyskać graczy prezentujących poziom odpowiadający naszym oczekiwaniom - stwierdził trener II-ligowego klubu z Przemyśla.
Na dziś nie pozostaje zatem nic innego, jak życzyć powodzenia w realizacji tych aspiracji i trafnym doborze składu na kolejny sezon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz