środa, 23 marca 2016

Prawdziwa walka dopiero nadchodzi

Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków przez większość fazy zasadniczej Tauron Basket Ligi Kobiet były liderkami, ale ostatecznie straciły tę pozycję na rzecz Artego Bydgoszcz. W ostatniej kolejce stosunkowo wysoko (62:77) przegrały we własnej hali konfrontację z najgroźniejszymi rywalkami. Dlaczego tak się stało? Co team spod Wawelu musi zmienić w swojej grze podczas play-off, aby na początku maja obronić trofeum?

fot. Krzysztof Porębski / fotoporebski.pl

Porażkę mistrzyń Polski najłatwiej byłoby wytłumaczyć przemęczeniem i problemami zdrowotnymi. Siedem meczów w ciągu 19 dni to dość spora dawka, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w żadnym spośród nich Jose Hernandez nie miał do dyspozycji wszystkich podstawowych koszykarek. O ile - ze względu na niewielką przydatność do zespołu - brak Kateriny Zohnovej nie był jeszcze zbyt mocno odczuwalny, to już nieobecność Laury Nicholls w drugim starciu przeciwko Fenerbahce Stambuł, a także najważniejszym spotkaniu TBLK, okazała się znacząca. Nie twierdzę, że hiszpańska podkoszowa zagwarantowałaby zwycięstwo nad drużyną znad Brdy, ale zapewne wytrąciłaby rywalkom jeden z atutów - Amisha Carter nie miałaby bowiem tyle swobody pod koszem. O ile kryjąca ją DeNesha Stallworth jest dość pożyteczna w ataku, to właśnie postawa podkoszowej "Białej Gwiazdy" w defensywie i walka na tablicach pozostawiają wiele do życzenia. Jakby było mało problemów, to również Agnieszka Szott-Hejmej nie znajdowała się w pełni sił, co łatwo można było dostrzec, przyglądając się jej poczynaniom na boisku.

Być może nawet zdrowe Nicholls i Szott-Hejmej nie wytrąciłyby swoich koleżanek z marazmu, w jaki wpadły w czwartej kwarcie. Ewidentna bezradność w obronie, wykorzystywana przez rywalki, coraz częściej grające akcje "1 na 1" i zbierające piłki po niecelnych rzutach, narastająca nerwowość i brak pomysłu w rozwiązywaniu akcji ofensywnych, coraz większy ubytek sił... Trzeba zauważyć, że Tomasz Herkt także miał ograniczone pole manewru - z powodu niedyspozycji Elżbiety Międzik, korzystał jedynie z sześciu koszykarek, a na około dwie minuty przed końcem potyczki Maurita Reid musiała usiąść na ławce z powodu popełnienia piątego faulu. Pytanie - dlaczego wcześniej wiślaczki nie próbowały "wyfaulować" Julie McBride, która już w połowie trzeciej kwarty miała na koncie cztery przewinienia?

Podsumowując - w konfrontacji na szczycie lepiej dysponowane okazały się zawodniczki Artego, które potrafiły wyciągnąć wnioski z początkowych niepowodzeń. Już po kilku minutach wicemistrzynie Polski traciły 13 pkt do rozpędzonych, agresywnie broniących gospodyń, w szeregach których świetną partię rozgrywała wówczas Magdalena Ziętara, jednak dzięki konsekwentnej grze jeszcze przed przerwą doprowadziły do remisu. W drugiej połowie ekipa prowadzona przez trenera Herkta lepiej wykorzystywała swoje atuty i zasłużenie wygrała.

Ten mecz nie ma już jednak znaczenia. Żadnego. W przyszłym tygodniu w TBLK zaczyna się play-off. Nikomu z kibiców nie trzeba przypominać, że to w tej fazie rozgrywek każdy zespół musi wykrzesać z siebie wszystko, co najlepsze.

Nicholls i Zohnova mają być do dyspozycji coacha już w pierwszej rundzie play-off. Wspomniałem już wyżej, że powrót Hiszpanki będzie niezwykle istotny. Jeszcze ważniejsze będą umiejętności szkoleniowe Hernandeza, o których przekonał w Eurolidze, doprowadzając aż do ćwierćfinału drużynę o słabszym od innych potencjale. Z punktu widzenia psychologicznego obecna sytuacja jest jednak inna - tam nikt nie dawał szans, a w krajowej rywalizacji krakowianki nadal uważane są za bardzo poważne kandydatki (o ile nie faworytki) do sięgnięcia po kolejne złoto.

Trzeba jednak zauważyć, że po takim, a nie innym rozstrzygnięciu ostatniego spotkania w sezonie zasadniczym, część presji z mistrzyń Polski może zostać zdjęta przez... ich pogromczynie. Teraz to Artego może pojawić się na topie dziennikarskich i kibicowskich giełd, jako ekipa, która zajęła pierwsze miejsce, będzie dysponować atutem własnego parkietu, a w ostatnich tygodniach osiągnęła wysoką formę. Nie chodzi tutaj tylko o ogranie przy ul. Reymonta 22 Wisły Can-Pack, lecz także zdemolowanie różnicą 35 pkt mającej dość wysokie aspiracje Ślęzy Wrocław - i to w sytuacji, gdy w pierwszej rundzie bydgoszczanki poniosły w stolicy Dolnego Śląska aż 22-punktową porażkę. Wydaje się, iż te zwiększone oczekiwania będą odczuwalne w lokalnej opinii publicznej, według której nadszedł czas na triumf w TBLK. Sprzymierzeńcem podwawelskiego teamu może okazać się - paradoksalnie - wyznaczenie ewentualnych potyczek finałowych w hali Łuczniczka. Gra w tym ponad 8-tysięcznym obiekcie będzie generować dodatkową presję na miejscowe koszykarki, które na co dzień tam nie trenują. Nasuwa się tutaj pewna analogia. "Czucie" koszy, parkietu, otaczającej przestrzeni, spore rozdmuchanie wydarzenia - o tych elementach mówią do dziś kibice "Białej Gwiazdy", przywołując występ ich pupilek w Tauron Arenie Kraków przeciwko Galatasaray Stambuł w grudniu 2014 roku. Zresztą również w poprzednim sezonie finałowe starcia odbywały się w Łuczniczce, co nieszczególnie wpłynęło na dyspozycję bydgoskiego zespołu.

Ponadto nie do przecenienia będzie fakt swoistego "mistrzowskiego doświadczenia", o którym może powiedzieć kilka podstawowych wiślaczek oraz ich trener, a z drugiej strony - wyższej średniej wieku zawodniczek Artego (tylko jedna z siedmiu podstawowych ma mniej niż 30 lat). Przy większej dawce meczowej w krótkim czasie może to mieć niemałe znaczenie. Na szczegółowe analizy przyjdzie zapewne jeszcze czas.

Zresztą krakowianki nie mogą myśleć o finale, dopóki nie pokonają dwóch pierwszych przeszkód. To nie będzie wcale spacerek. Kto wie, czy siódma w tabeli Energa Toruń nie jest najtrudniejszym rywalem spośród klubów, które uplasowały się na miejscach 5-8. W półfinale najprawdopodobniej czekać będzie wzmocniona w trakcie rozgrywek Ślęza, która już dwukrotnie w tym sezonie (półfinał Pucharu Polski i liga) znalazła sposób na pokonanie krakowianek.

Dawno play-off ekstraklasy koszykarek nie zapowiadał się tak ciekawie. I kto wie, czy to w tym wszystkim nie jest najważniejsze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz