Zakończony właśnie Turniej Czterech Skoczni nie był - delikatnie mówiąc - zbyt dobry dla Polaków. Zwłaszcza oczekiwania wobec Kamila Stocha były dużo większe. Czasem taki zimny prysznic jest potrzebny, bo pozwala wyciągnąć konstruktywne wnioski na przyszłość. Nie będę jednak rozwodzić się na temat obecnych niepowodzeń, lecz powędruję wstecz o 15 lat...
Adam zmiażdżył wszystkich! Jako pierwszy w historii Turnieju Czterech Skoczni uzyskał ponad 1000 pkt, sumując wszystkie konkursy. Jest też jedynym do tej pory zwycięzcą tej prestiżowej imprezy, do którego rywale stracili w generalnej klasyfikacji więcej niż 100 pkt.
Wielkiej radości w naszym kraju nie było końca, zwłaszcza w jego rodzinnej Wiśle. Zaczęła się prawdziwa Małyszomania, która stała się swoistym fenomenem społecznym. Idol milionów Polaków udźwignął ciężar tej popularności prawie tak samo dobrze, jak radził sobie na skoczni.
Wielki sukces odniesiony w Święto Trzech Króli sprawił, że pojawił się... nowy król skoków narciarskich! Pamiętamy bowiem, co działo się dalej. Małysz wygrał dwa razy na "mamucie" w Harrachovie, dokąd ściągnęły pielgrzymki kibiców z biało-czerwonymi flagami. Po kolejnym triumfie zasiadł w fotelu lidera Pucharu Świata. W całym sezonie zwyciężał aż 11 razy w pucharowych zawodach, nieraz oddając nieprawdopodobne wręcz skoki, jak choćby w Willingen czy Trondheim. Już na początku marca, w trakcie Turnieju Nordyckiego, nikt nie mógł mieć choćby cienia wątpliwości, w czyje ręce powędruje Kryształowa Kula. Najważniejszy sukces Adam odniósł jednak na Mistrzostwach Świata w Lahti, gdzie zdobył złoto na średniej skoczni. Na dużym obiekcie lepszy był Schmitt.
W kolejnych sezonach skoczek z Wisły nie imponował już taką formą podczas Turnieju Czterech Skoczni, tylko raz stając na najniższym stopniu podium w "generalce" i nie wygrywając żadnego konkursu. Potrafił jednak znakomicie przygotować się do imprez docelowych - Mistrzostw Świata i Igrzysk Olimpijskich. Wiadomo, że jakkolwiek Turniej Czterech Skoczni i Puchar Świata cieszą się sporym prestiżem, to właśnie przede wszystkim laury na mistrzowskich imprezach pozwalają przejść skoczkom do historii. Nie zmienia to faktu, że spektakularna wiktoria Małysza w pierwszych dniach trzeciego tysiąclecia była wydarzeniem, które będzie jeszcze długo pamiętane.
Specyfika skoków narciarskich powoduje, że w zasadzie niemożliwe jest ciągłe odnoszenie triumfów przez wiele lat. Również polski mistrz po spektakularnych sukcesach miał gorsze sezony w swojej karierze. Udawało mu się jednak przezwyciężać mniejsze lub większe kryzysy i kilka razy powracał w znakomitym stylu na szczyt. Oby podobnie stało się w przypadku Stocha, który - notabene - już zapisał się w historii Igrzysk Olimpijskich większymi osiągnięciami (pod względem koloru medali) od swojego starszego kolegi.
A nie odnosicie wrażenia, że skoki po prostu przestały budzić tyle emocji? Ze smutkiem przyznaje, że przestały mnie one interesować, mimo że w naszej kadrze nie brakuje zdolnych i młodych skoczków, jednak osiągnięcia Małysza, które przywróciły Polskę na tablicę wyników się przejadły
OdpowiedzUsuń