środa, 18 listopada 2015

Futbolowa biografia inna niż wszystkie

W tym roku głośno stało się o biografii Jakuba Błaszczykowskiego autorstwa Małgorzaty Domagalik. Przeczytałem ją w ostatnich miesiącach i uważam, że ten rozgłos jest w pełni uzasadniony.

To pozycja wyjątkowa, jeśli chodzi o biografie ludzi związanych z polskim futbolem. W przeciwieństwie do tego rodzaju książek z ostatnich lat (m.in. Andrzej Iwan, Igor Sypniewski, Janusz Wójcik), nie znajdziemy tam taniej sensacji, a zwłaszcza opisów wydarzeń, które pokazywałyby demoralizację środowiska piłkarskiego, czyli różnej maści imprez, libacji, hazardu, ustawianych meczów. Autorka "Kuby" - znana dziennikarka, nie zajmująca się dotąd sportem - poszła zupełnie inną drogą. Nie znaczy to, że nie przeczytamy o życiowych problemach Błaszczykowskiego. Wprost przeciwnie.

Jeden z głównych tematów podjętych przez Domagalik, był szczególnie trudny, wręcz wstrząsający - rodzinna tragedia, jaka dotknęła Kubę, gdy miał zaledwie 11 lat. Jego życie w ciągu dosłownie chwili zmieniło się dosłownie o 360 stopni. Piłkarz szczegółowo opowiada o swoim trudnym dzieciństwie, o tym, jak ciężko było mu w szkole, jak niespokojnym i pełnym energii był chłopakiem, a także jak ważną osobą zawsze była dla niego babcia, która musiała zastąpić mu rodziców. Błaszczykowski jest przy tym niezwykle szczery. Widać, jak wielkie znaczenie ma dla niego rodzina i przyjaźń.

Istotne miejsce w biografii zajmuje Jerzy Brzęczek, czyli wujek głównego bohatera. Doskonale znany kibicom kapitan "srebrnej" reprezentacji olimpijskiej z Barcelony miał ogromny wpływ na rozwój kariery Kuby - był dla niego wielkim autorytetem, udzielając wielu bezcennych rad dotyczących zachowań na boisku i poza nim. To właśnie Brzęczek zarekomendował 19-letniego Błaszczykowskiego krakowskiej Wiśle. Wielu kibicom wydawało się wówczas, że angaż bliżej nieznanego młodzieńca z IV-ligowego Rakowa Częstochowa to efekt sięgającej wiele lat wstecz piłkarskiej znajomości jego wujka z dyrektorem sportowym klubu z ul. Reymonta 22 - Grzegorzem Mielcarskim. Brzęczek wspomina, że rozmowy nie należały jednak do łatwych, choćby z uwagi na głodowe wręcz zarobki proponowane wstępnie przez Wisłę. Ciekawym wątkiem jest również rzekoma próba "utopienia" Kuby, mającego znakomite (zwłaszcza w stosunku do oczekiwań) pierwsze półrocze w ekipie ówczesnych mistrzów Polski, przez nowego trenera zespołu - Jerzego Engela.

Patrząc z krakowskiej perspektywy, można odczuć lekkie rozczarowanie, gdyż okres występów Błaszczykowskiego w koszulce z Białą Gwiazdą został potraktowany dość skrótowo. A przecież to właśnie 2,5-letni pobyt w Wiśle stanowił dla Kuby świetną trampolinę do dalszej kariery. Zgadza się, jednak - jak wspomniałem - to nie jest standardowa biografia, charakteryzująca się chronologią i dużą ilością opisów meczów, goli, zwycięstw i porażek. Od występów w Wiśle i atmosfery szatni przy ul. Reymonta 22, dla autorki ważniejsze były inne aspekty - bardziej życiowe niż sportowe. Co można zrozumieć, pobyt Kuby w Dortmundzie został opisany dużo bardziej wnikliwie. Zupełnym milczeniem potraktowana jednak została kwestia "szorstkiej przyjaźni" z Robertem Lewandowskim. Domagalik odniosła się za to obszernie do odebrania Błaszczykowskiemu - właśnie na rzecz "Lewemu" - opaski kapitana reprezentacji Polski.

Dzieło znanej dziennikarki należy ocenić bardzo wysoko. Pokazała nam Kubę przede wszystkim nie jako piłkarza, lecz człowieka, który pokonał w życiu wiele przeciwności, wręcz niewyobrażalnych dla sporej większości czytelników. Wielka ambicja i pracowitość, poparte talentem, zaprowadziły go bardzo wysoko - można wręcz powiedzieć, że na wyżyny europejskiej piłki klubowej. Po sukcesach nie uderzyła mu do głowy tzw. sodówka, nie gwiazdorzy, chociaż zna swoją wartość. Pozostał zwykłym, skromnym człowiekiem, dla którego najważniejsza jest rodzina, a gdy wybiega na boisko, ma tylko jeden cel - wygrać!

Życie dopisuje kolejny rozdział do książki. Od początku września Błaszczykowski przywdziewa koszulkę Fiorentiny. Niestety, po urazie doznanym w potyczce biało-czerwonych z Islandią czeka go kilka tygodni przerwy. Pewne jest jednak, że gdy wróci na boisko, da z siebie wszystko, aby pomóc w sięgnięciu po sukces swojej drużynie, będącej po blisko jednej trzeciej sezonu skądinąd sensacyjnym liderem Serie A.

Kto nie sięgnął jeszcze po "Kubę", powinien nadrobić tę zaległość. Warto!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz