środa, 29 lipca 2015

W uzgodnieniu z Episkopatem...

Senator Stanisław Kogut był już jednym z bohaterów pewnego tekstu mojego autorstwa. Tym razem nie napiszę o werbalnych popisach parlamentarzysty z Nowosądecczyzny związanych z jego działalnością futbolową, gdyż rzecz dużo bardziej będzie odnosić się do tzw. bieżącej polityki.

fot. sadeczanin.info

Kilka dni temu senator PiS ponownie zabłysnął w mediach. W wywiadzie dla Radia Kraków stwierdził: - Jak wygramy wybory, to jest cały zespół, który w uzgodnieniu z Episkopatem wprowadzi takie zmiany, żeby ludzie mogli mieć dzieci. Alternatywne pomysły ustawodawcze opozycji w przypadku objęcia władzy to nic zdrożnego. Jednak widać dość wyraźnie, że PiS bardzo mocno liczy się ze zdaniem biskupów. Aż za bardzo... Bo jak można rozumieć sformułowanie: "w uzgodnieniu z Episkopatem"? Przeciętny obserwator mógłby z tych słów Koguta słusznie - biorąc pod uwagę kanony logiki - wysnuć wniosek, że hierarchowie kościelni będą co najmniej konsultować tworzone projekty ustaw, a kto wie - może wręcz niektóre konkretne rozwiązania legislacyjne proponować posłom, jako jedynie słuszne.

Co w takim razie z konstytucyjną zasadą świeckości państwa i jego rozdziału od religii? To byłby już właściwie martwy zapis, o czym zresztą zapewne marzy spora część polityków formacji dowodzonej przez Jarosława Kaczyńskiego. Skoro parlamentarzyści mają konsultować swoje zamierzenia z biskupami, to ci ostatni staliby się swoistą grupą nacisku, analogiczną do lobbystów. Mielibyśmy na porządku dziennym już nie tylko mocno zabarwione politycznie i ideologicznie kazania czy wystąpienia duchownych w mediach, lecz wręcz doszłoby do zrównania ich pozycji z politykami, co miałoby swoje poważne konsekwencje - choćby nieformalne - w sposobie funkcjonowania państwa.

Przesadnie interpretuję wypowiedź senatora? A może chlapnął na wyrost kilka słów, które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości? Nie sądzę, to nie przypadek. Żeby nie być gołosłownym, warto przypomnieć kwestię opisywaną w mediach kilka tygodni temu. Otóż Krzysztof Szczerski, który wraz z objęciem w przyszłym tygodniu przez Andrzeja Dudę funkcji Prezydenta RP stanie się ministrem w jego kancelarii, swego czasu twierdził, że Polska powinna przekształcić się w republikę wyznaniową. W myśl prezentowanej przez niego koncepcji, Senat stanowiłby "reprezentację osób zaufania publicznego, w tym przedstawicieli kościołów chrześcijańskich, z dominującą reprezentacją Episkopatu Kościoła katolickiego" (tutaj cały tekst). Czyli proponowany ustrój byłby wręcz analogiczny do tego, jaki obowiązuje w państwach islamskich, z Iranem na czele. Cóż tu więcej dodawać?...

Oczywiście Kogut zdementował swoje słowa, Szczerski również dystansował się od wcześniej wyrażanych przekonań. Podobnie Zbigniew Ziobro, który rzekomo nie podziela głoszonych podczas niedawnego kongresu Prawa i Sprawiedliwości poglądów intelektualistów blisko związanych z konserwatywną prawicą, np. legalizacji prowokacji do popełnienia przestępstwa, powołania przy Sądzie Najwyższym czegoś na kształt trybunału ludowego czy badania sędziów wariografem i kontrolowania ich próbek moczu. Trudno jednak wierzyć w zapewnienia tych panów, bo to może być swoista zasłona dymna, związana z rozkręcającą się kampanią przed wyborami parlamentarnymi. Zapewne senator dostał solidną burę od swoich partyjnych i klubowych zwierzchników, bo przecież takimi wypowiedziami bardziej umiarkowanie nastawiony elektorat może zostać zniechęcony do oddania głosu na największe ugrupowanie opozycyjne. Zresztą podobnie działo się cztery lata temu w przypadku PO, której politycy w trakcie kampanii milczeli jak zaklęci na temat podwyższenia wieku emerytalnego, a ten temat "wyszedł" wkrótce po wyborach, z wiadomym skutkiem. Wielu wyborców poczuło się wprowadzonych w błąd. 

A może wszystko, co powyżej napisałem na temat przedstawicieli PiS, jest spiskiem tzw. mainstreamowych i antypolskich mediów, a ja naiwnie im wierzę, bo - nawiązując do błyskotliwej refleksji wspomnianego powyżej bohatera przepełnionych miłosierdziem monologów pod adresem sędziów piłkarskich i trenerów drużyn przeciwnych - g... się znom?... :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz