W ostatnich dniach zaciekawił mnie temat radnego sejmiku województwa lubuskiego, a zarazem adwokata, który - nazwijmy to tak - mocno wspierał IV-ligową drużynę piłkarską ze swojego miasta.
fot. sport.redblog.nto.pl |
Zapewne ta miłość jest ślepa. Wskazywałby na to sposób, w jaki pan radny - co zostało pokazane na nagraniu - podczas meczu ubliżał sędziemu głównemu. Czego się przecież nie robi dla ukochanej drużyny? Jak widać - mocno oberwało się także dziennikarzowi lokalnej gazety, który miał zamiar rozmawiać na trybunach z wulgarnie reagującym bohaterem materiału. Radny-mecenas nie wykazał skruchy również w swoim gabinecie, gdy futbolowe emocje już dawno opadły. Sugerował, że na stadionie jest osobą prywatną, więc ma prawo mówić i robić to, co chce.
Cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Nawet dzieci wiedzą jednak, że zarówno funkcja radnego, jak i zawód adwokata wiążą się z większymi zobowiązaniami - tacy ludzie powinni świecić przykładem również w obszarze mniej publicznym. Przecież jeśli dopuszczą się jakiegoś ekscesu, natychmiast jest to szeroko komentowane w lokalnej społeczności. Kto powinien dawać dobry przykład, jak nie osoby publiczne? Tłumaczenia radnego-mecenasa są więc cokolwiek pokrętne.
W tle przytaczanego wyżej materiału przewinął się wątek senatora Stanisława Koguta, który trzy lata temu w żadnym razie nie był kibicem, ale wiceprezesem I-ligowego Kolejarza Stróże, a tak naprawdę zależało od niego w tym klubie jeszcze więcej. Na dodatek, swoistego show senator dopuścił się w Wielką Sobotę. Cóż można napisać więcej? Wystarczy popatrzeć, wszelkie inne słowa są zbędne...
Myślę, że obaj dżentelmeni trochę zapatrzyli się na... Andrzeja Grabowskiego, który w filmie "Skrzydlate świnie" również w ostrych słowach zaatakował sędziego.
Różnica jest tylko taka, że postać odtwarzana przez popularnego aktora to szeregowy kibic, którego niewyparzony język zapewne nie narazi na krytykę w mediach czy konsekwencje ze strony przełożonych. Może zatem pozwolić sobie na więcej, choć rzecz jasna również w granicach określonych prawem (abstrahuję od tego, że samo ubliżanie komukolwiek może już być przedmiotem odpowiedzialności karnej lub cywilnej), a takich zachowań nie można pochwalać czy stawiać za wzór, zwłaszcza dla młodzieży.
Charakterystyczne jest to, że pan radny i pan senator reprezentują to samo ugrupowanie - PiS. Jak dobrze wiadomo, ta formacja szczególnie podkreśla swoje związki z nauką Kościoła i wartościami chrześcijańskimi. Obaj mają jednak jakieś problemy z wprowadzeniem tych słów w czyn...
W tle przytaczanego wyżej materiału przewinął się wątek senatora Stanisława Koguta, który trzy lata temu w żadnym razie nie był kibicem, ale wiceprezesem I-ligowego Kolejarza Stróże, a tak naprawdę zależało od niego w tym klubie jeszcze więcej. Na dodatek, swoistego show senator dopuścił się w Wielką Sobotę. Cóż można napisać więcej? Wystarczy popatrzeć, wszelkie inne słowa są zbędne...
Myślę, że obaj dżentelmeni trochę zapatrzyli się na... Andrzeja Grabowskiego, który w filmie "Skrzydlate świnie" również w ostrych słowach zaatakował sędziego.
Różnica jest tylko taka, że postać odtwarzana przez popularnego aktora to szeregowy kibic, którego niewyparzony język zapewne nie narazi na krytykę w mediach czy konsekwencje ze strony przełożonych. Może zatem pozwolić sobie na więcej, choć rzecz jasna również w granicach określonych prawem (abstrahuję od tego, że samo ubliżanie komukolwiek może już być przedmiotem odpowiedzialności karnej lub cywilnej), a takich zachowań nie można pochwalać czy stawiać za wzór, zwłaszcza dla młodzieży.
Charakterystyczne jest to, że pan radny i pan senator reprezentują to samo ugrupowanie - PiS. Jak dobrze wiadomo, ta formacja szczególnie podkreśla swoje związki z nauką Kościoła i wartościami chrześcijańskimi. Obaj mają jednak jakieś problemy z wprowadzeniem tych słów w czyn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz