piątek, 5 czerwca 2015

Czy można wyczyścić stajnię Augiasza?

Sepp Blatter zrezygnował z funkcji prezydenta FIFA zaledwie kilka dni po kolejnym wyborczym zwycięstwie - ta, skądinąd sensacyjna wiadomość, obiegła we wtorek media na całym świecie. Czy jednak istnieje szansa, aby w końcu we władzach światowego futbolu zaistniała normalność?

fot. telegraph.co.uk

Cóż, będzie o to szalenie trudno. Najistotniejsze jest teraz oczywiście, kto będzie następcą Szwajcara oraz jaką będzie mieć wizję funkcjonowania światowej federacji piłkarskiej. Nie ma co ukrywać - śledztwo prowadzone przez FBI wprost kompromituje tę potężną organizację, obracającą ogromnymi pieniędzmi. Korupcja zatacza coraz szersze kręgi. Szokujące jest choćby to, w jaki sposób Blatter miał potraktować Irlandczyków, którzy domagali się sprawiedliwości po nieprawidłowo zdobytej przez Francuzów bramce, praktycznie zamykającej im drogę do awansu na finały Mistrzostw Świata w 2010 roku. Taka postawa to jedna wielka kpina z zasad fair play, a zarazem czysta korupcja!

Wydaje się, że dla dobra całego światowego futbolu i oczyszczenia tej beznadziejnej (by nie powiedzieć - kryminalnej) atmosfery najrozsądniejszym rozwiązaniem byłby wybór na prezydenta FIFA człowieka będącego powszechnie szanowanym autorytetem w środowisku futbolowym. W tym kontekście najczęściej wymienia się Michela Platiniego. Czy szef UEFA podejmie to ryzyko?

Patrzymy jednak na wszystko z perspektywy europejskiej, zapominając, że około trzy czwarte państw członkowskich FIFA wywodzi się spoza naszego kontynentu. Zdecydowana większość z nich to natomiast kraje trzeciego świata, których przedstawicieli łatwo "zjednać sobie" różnymi korzyściami materialnymi... Dowodzić tego mają choćby wybory Rosji i Kataru na organizatorów Mistrzostw Świata. Coraz głośniej mówi się o tym, że niektórzy z głosujących zostali wówczas przekupieni. Trzeba przyznać, iż pod rządami Blattera, a wcześniej Joao Havelange'a, światowa federacja zrobiła wiele, aby wesprzeć rozwój futbolu w tych biedniejszych krajach. Jakże zatem w takim przypadku wywodzący się stamtąd delegaci mogliby odwrócić się plecami od swoich dobroczyńców - niedawnych lub przyszłych? Całkiem realne jest zatem pojawienie się kandydata spoza Europy, który sporo obiecując tym maluczkim, uzyska ich poparcie. Platini lub ktoś inny wspierany przez najbardziej znaczące państwa, po prostu przepadnie...

Tak wygląda czarny scenariusz. Może być i tak, że pojawi się jeden kompromisowy kandydat, który otrzymując zbiorowy kredyt zaufania, weźmie na swoje barki wszystkie aktywa i pasywa FIFA, starając się zwalczyć wszelkie zło. To jednak może być mission impossible, gdyż z każdej szafy otwieranej przez FBI wyskakuje jakiś trup. Na sumieniu bardzo wiele ma zapewne sam Blatter, o czym świadczy już samo wspomniane zamieszanie z Irlandczykami. Czy normalną rzeczą jest rezygnacja dosłownie kilka dni po wyborze na kolejną, czteroletnią kadencję? Nie należę do zwolenników spiskowych teorii, ale coś za tym musi się kryć. Można gorzko zastanawiać się, czy Szwajcar wykazał na tyle troski o zarządzaną przez siebie organizację, że nie chciał być jej pierwszym szefem, który opuści gabinet w kajdankach...

Jest wiele spekulacji, a najbliższa przyszłość pokaże, w jakim kierunku potoczy się to całe zamieszanie związane z FIFA.

***

Tymczasem Komisja Dyscyplinarna PZPN wymierzyła Kazimierzowi Greniowi 10-letnią dyskwalifikację za szeroko komentowany w ostatnich miesiącach eksces w Dublinie, o którym również pisałem. Kara pozornie drakońska, jednak chyba niewielu oprócz samego działacza z Rzeszowa i jego przybocznych jest tym faktem zasmuconych. Takie rozstrzygnięcie zaskakuje in plus, nawet w świetle jednoznaczności dowodów zebranych przez komisję. Wiadomo - dotąd czyszczenie szeregów z czarnych owiec nie szło PZPN-owi zbyt dobrze. Może FIFA weźmie z tego przykład?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz