piątek, 16 stycznia 2015

Weźże gadaj ciszej!

Jeśli ktoś jeszcze nie wie - tytuł to nawiązanie do kampanii (nie wyborczej) prowadzonej od listopada przez Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie. Filmik promujący tę akcję, doskonale już znany pasażerom krakowskich tramwajów i autobusów, można znaleźć w tym miejscu.

fot. teleguru.pl

Pomysł i jego realizacja przez instytucję nie mającą zbyt dobrych notowań u mieszkańców, tym razem spotkał się z wieloma pozytywnymi reakcjami, zresztą przyczyną tych działań były liczne skargi na zachowania użytkowników komunikacji miejskiej. Niejeden raz zdarza się, że osoba znajdująca się w naszym sąsiedztwie w autobusie czy tramwaju, "zabija" czas podróży pogadankami przez telefon. Samo w sobie nie jest to jeszcze naganne, jednak gdy dźwięki wydawane przez taką osobę przekraczają pewną ilość decybeli, a poruszane tematy dotyczą dość osobistych spraw, współpasażerowie nie czują się specjalnie komfortowo...

Zwrócić uwagę? Nie, to byłoby jak wtrącanie się - myślimy. Cóż, wiele osób nie ma poczucia wstydu i bez żenady dyskutuje o najróżniejszych sprawach, nie przejmując się obecnością osób trzecich. Najczęściej "sprawcami" są młodzi - studenci czy uczniowie, chociaż bywają też starsi. W ostatnich dniach siedząca obok mnie w zatłoczonym autobusie kobieta, która edukację zakończyła zapewne co najmniej dwie dekady temu, rozmawiała dość swobodnie i głośno z koleżanką. Eksponowała przy tym tematy, które powinny być omawiane na prywatnym spotkaniu, a nie w obecności tak dużej ilości osób postronnych. Czy wtedy tacy bierni słuchacze mają zatkać uszy? Nie wszyscy mają słuchawki czy lubią słuchać muzykę w takim tłoku. Wysiąść? Trzeba jechać dalej, zresztą to byłoby jak poddawanie się woli otoczenia, a konkretnie jednej osoby. Akurat dla mnie rzeczona rozmowa stanowiła utrudnienie o tyle, że zamierzałem nieco poczytać książkę, co nieraz zdarza mi się w takich sytuajach. Jednak jak tu spokojnie czytać i w ogóle wyciszyć się chwilę po pracy, gdy ktoś za bardzo narzuca swoją obecność...

Jednym słowem - akcję ZIKiT-u trzeba pochwalić, zwłaszcza że z dostępnych informacji wynika, iż kosztowała jedynie 1500 zł. Na plus powinno ocenić się przystępność i jasność przekazu, do czego przyczyniło się zastosowanie charakterystycznego dla krakowian zwrotu "weźże". Brzmi to więc bardziej swojsko, zawierając w sobie apel, który nie jest zwykle zauważony przez namiętnie rozmawiających przez telefony w autobusach i tramwajach.

Nie chodzi o to, aby całkowicie zakazać rozmów telefonicznych w pojazdach komunikacji miejskiej. Wiadomo - są sytuacje, gdy ktoś dzwoni z ważną sprawą, coś tylko przekazać, choćby - będzie o jakiejś godzinie, w jakimś miejscu, spóźni się, itp. Jednak to tylko komunikat, a czym innym jest prowadzenie swobodnych rozmów, do tego podniesionym głosem, ignorując obecność "biernych słuchaczy".

Pytanie tylko - ile osób za sprawą trwającej akcji zmieni swoje zachowanie?...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz