piątek, 23 stycznia 2015

"Nie" dla kary śmierci!

Właściwie nie ma miesiąca, aby media nie donosiły na czołówkach newsów o odrażających zbrodniach, nieraz włącznie z drastycznymi opisami ich popełnienia. Jeden z ostatnich tego typu przypadków miał miejsce w grudniu, gdy para 18-latków z Białej Podlaskiej bestialsko zamordowała rodziców jednego z oprawców, wszystko wcześniej starannie planując.

Po zapoznaniu się z takimi wiadomościami, odczucia większości osób w naszym kraju są podobne: "Trzeba przywrócić karę śmierci! To jedyny sposób na sprawiedliwe ukaranie morderców, a wtedy dla innych byłaby to skuteczna przestroga i nie dochodziłoby do tak okropnych zbrodni!". Powyższe podejście do sprawy stanowi - można rzec - naturalny ludzki odruch, którego motywacja jest prosta: tylko odebranie życia zwyrodnialcowi może spowodować, że już nigdy nie będzie zagrażać społeczeństwu. Do tego przecież ten morderca, który niekiedy spędzi w więzieniu całą resztę swojego marnego żywota, jest utrzymywany z podatków wszystkich obywateli...

W moim przekonaniu, taki punkt widzenia zawiera kilka poważnych wad, które sprawiają, że przywrócenie w Polsce kary śmierci byłoby wielkim błędem - i to nie dlatego, że wprowadzenie takiego rozwiązania stałoby w sprzeczności z prawodawstwem Unii Europejskiej i Rady Europy. Tenże zakaz posiada zresztą głęboko uzasadnione racje prawne i moralne. W Konstytucji RP znajduje się zapis o przyrodzonej i niezbywalnej (czyli od urodzenia do naturalnej śmierci, w domyśle - bez względu na jego czyny) godności każdego człowieka, która jest źródłem jego wolności i praw. Jej cechę stanowi nienaruszalność, a władze publiczne mają obowiązek chronić tę wartość. W Ustawie Zasadniczej czytamy również o zakazie stosowania tortur, jak również nieludzkiego traktowania i karania. A czym jest pozbawienie kogoś życia przez władze państwowe, jak nie torturami i nieludzkim traktowaniem zarazem? Dla wierzących wskazówką powinno być piąte przykazanie, czyli: "nie zabijaj". Kościół na ogół opowiada się przeciwko karze śmierci, choć niekiedy w gronie duchownych pojawiają się kontrowersje i niejednoznaczności.

Może mam idealistyczne przekonania, ale uważam, że pewne zasady, w tym przede wszystkim prawa człowieka, nie powinny już być zmieniane. W XX wieku doszło do dwóch globalnych wojen, w różnych krajach szalały reżimy totalitarne, dla których ludzkie życie (że o wolności przekonań politycznych czy religijnych nie wspomnę) nie miało w zasadzie jakiejkolwiek wartości... Dlatego teraz to właśnie prawa człowieka są szczególnie istotne i ten stan rzeczy nie może zostać zepchnięty na margines, zwłaszcza w sytuacji, gdy coraz bardziej wrogo patrzy się na "obcych" - przede wszystkim wyznawców islamu. Ktoś powie - nie oglądając się na UE czy RE, Konstytucję i kodeks karny zawsze można zmienić, wprowadzić wyjątek w postaci kary śmierci w szczególnie uzasadnionych przypadkach. Taka korekta spowodowałaby jednak o wiele szersze konsekwencje, a mówiąc wprost - oznaczałaby powrót do poprzedniego ustroju. Sądzę zatem, że ponowne ustanowienie przepisu, na mocy którego państwo występuje w roli kata wobec obywateli, nawet jeżeli dopuścili się oni nie dających się w żaden sposób usprawiedliwić zbrodni, mogłoby wręcz stanowić zagrożenie dla demokratycznego porządku. Tym bardziej, gdyby u władzy znaleźliby się politycy, którzy przy tej okazji chcieliby "rozliczyć się" ze swoimi oponentami. Może to już dość czarny scenariusz, jednak słuchając co niektórych polityków, można spodziewać się z ich strony niemal wszystkiego.

Z tego punktu widzenia uważam za zakrawającą na niesamowitą przewrotność losu obecność kary śmierci w systemach prawnych wielu stanów w USA. W kraju, który skądinąd słusznie uchodzi za wzór pod względem ustroju demokratycznego i przestrzegania wolności w wielu aspektach (płeć, rasa, wyznanie), pozbawianie życia sprawców najcięższych przestępstw ma odstraszać innych, którzy potencjalnie mieliby zamiar dopuścić się takich czynów. Wszystko byłoby świetne, gdyby nie prawa człowieka, o których wyżej wspomniałem oraz pewne inne detale...

Otóż - najwyższa z możliwych sankcja w żaden sposób nie powstrzymuje osobników, którzy mają bardzo złe zamiary wobec bliźnich. Wielu zabójców działa tam z dużym wyrachowaniem, błędnie zakładając, że pomimo rozwoju techniki są w stanie popełnić zbrodnię doskonałą. W USA nie brakuje również szaleńców, którzy w miejscach publicznych potrafią dokonać krwawej rzezi, co ułatwia nieograniczony dostęp do broni palnej. Jakoś nie przeraża ich wizja krzesła elektrycznego... Ogólna liczba zabójstw w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców jest w USA znacznie wyższa niż w Europie. Ciekawe, prawda? Jestem więc przekonany, że również w Polsce ewentualne przywrócenie kary śmierci nie spowodowałoby znaczącego spadku liczby najcięższych przestępstw, która to - notabene - od wielu lat utrzymuje się na zbliżonym poziomie. To polityczni populiści, bazując na niewiedzy znacznej części społeczeństwa, karmionego medialną papką, starają się wmówić obywatelom, że jest strasznie i coś z tym trzeba zrobić. Potencjalny wyrok śmierci nie powstrzymałby natomiast w żaden sposób islamskich terrorystów, dla których "dziejową misją" jest zgładzić wszystkich, którzy nie podzielają ich wiary. Egzekucja na krześle elektrycznym byłaby wręcz nagrodą i powodem do czczenia ich przez różnej maści wielbicieli.

No i jeszcze jedna ważna kwestia - nieodwracalność kary. Jeśli sąd, będąc absolutnie przekonany, że dowody jednoznacznie wskazują na winę oskarżonego, orzekłby wyrok śmierci, który zostałby wykonany, a później wyszłyby na jaw dowody świadczące, że ktoś inny był sprawcą, to co wtedy? Odszkodowanie dla rodziny nie przywróci życia niewinnej osobie... W USA pomyłki zdarzały się niejednokrotnie - wykonywano wyroki śmierci na ludziach, którzy nie dopuścili się zarzucanych im przestępstw, a niektórych "de facto" niewinnych umieszczano w celi śmierci i dopiero wówczas okazywało się, że bezzasadnie oczekują na egzekucję. Zresztą żeby nie szukać daleko, wystarczy przytoczyć słynną sprawę "wampira z Zagłębia", którą 40 lat temu żyła cała Polska. Na karę śmierci został skazany Zdzisław Marchwicki, jednak po latach jest coraz więcej znaków zapytania wokół tego, czy na pewno to on mordował kobiety. Mylić się jest rzeczą ludzką i jakkolwiek wymiar sprawiedliwości powinien być wolny od błędów, to nie można ich wykluczyć.

Uważam, że kara dożywotniego pozbawienia wolności jest jedynym słusznym, a jednocześnie wystarczającym, rozwiązaniem w przypadku zbrodni, które zostały popełnione ze szczególnym okrucieństwem czy w innych warunkach, uzasadniających trwałą izolację sprawcy od społeczeństwa. A co do pieniędzy podatników - cóż, środki z danin publicznych państwo nie zawsze przeznacza na cele, z którymi musimy się zgadzać i niestety niewiele na to poradzimy... Jednak argumentacja w stylu: "zamiast utrzymywać przez wiele lat z moich podatków mordercę w więzieniu, powinno się go powiesić albo wykończyć na krześle elektrycznym", jest bardzo uproszczona, gdyż zupełnie ucieka od głównego problemu - gwarancji, że to samo państwo, decydujące za nas, na jaki cel przeznaczyć podatki, nie zamieni się w kata, który nie zawsze wykona wyrok na faktycznie winnej osobie. Jakakolwiek pomyłka w tym zakresie byłaby niczym nieuzasadnioną zbrodnią w majestacie prawa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz