czwartek, 21 września 2023

Najpierw stabilizacja, potem ekstraklasa

Już za kilkadziesiąt godzin koszykarze Niedźwiadków Chemart Przemyśl rozpoczną swój premierowy sezon w I lidze. W mojej subiektywnej ocenie, skażonej lokalnym sentymentem, awans tego zespołu na zaplecze ekstraklasy jest najważniejszym wydarzeniem sportowym tego roku w kategorii open. Z kilku powodów tę historię trzeba uznać za wyjątkową.

fot. Niedźwiadki Chemart Przemyśl (Facebook)


Jej początek miał miejsce przeszło 15 lat temu, gdy Daniel Puchalski, kończący karierę w Polonii Przemyśl, zdecydował się szkolić młodzież w stworzonym przez siebie Uczniowskim Klubie Sportowym Niedźwiadki. Z bardzo dobrymi skutkami - w 2016 roku z pierwszym szkolonym rocznikiem zdobył wicemistrzostwo Polski U-16, natomiast dwa lata później cieszył się z tytułu mistrzowskiego w kategorii U-18. Również w 2018 roku Niedźwiadki, złożone wyłącznie ze "złotych" juniorów z rocznika 2000, awansowały do II ligi, a wiosną następnego roku pewnie utrzymały się w tej klasie rozgrywkowej. Po zdaniu matury młodzi koszykarze rozjechali się po kraju, zatem klub nie przystąpił do kolejnego II-ligowego sezonu, skupiając się na szkoleniu młodych adeptów.

Z dzisiejszej perspektywy dość interesująco brzmią słowa Puchalskiego, wypowiedziane w rozmowie ze mną w 2018 roku (znalazły się w drugim linkowanym tekście):
Nie mam zamiaru budować w Przemyślu koszykówki seniorskiej, bo w tym mieście była już taka na najwyższym poziomie, włącznie z finałem ekstraklasy. Zatem obawiam się, że wszystko, co będzie poniżej, nie będzie już tak atrakcyjne i nie wzbudzi takich emocji, a i tak będzie kosztować kosmiczne pieniądze. Gdy na turnieju finałowym U-18 widziałem nadkomplet publiczności, do tego tak wspaniale reagującej, dla mnie było to spełnienie marzeń, bo zależało mi na takim zainteresowaniu. Nie mam zamiaru wariować i na fali tego sukcesu budować zespołu seniorów. W żadnym wypadku tak się nie stanie.

Absolutnie nie mając nic do zarzucenia trenerowi, trzeba stwierdzić, że jak to dobrze, że życie nieraz weryfikuje takie kategoryczne deklaracje, dla dobra większego ogółu.

Klub szkolił więc nadal młodzież, która w komplecie stanowiła pierwszy zespół, występujący w III lidze. Jednak w 2021 roku przytoczone słowa były już częściowo nieaktualne. Niemały wpływ na zmianę poglądów szkoleniowca miał Artur Lewandowski - pochodzący z Przemyśla właściciel krakowskiej firmy Chemart, który niewiele wcześniej wycofał się ze sponsorowania I-ligowych koszykarzy Wisły. Po rozmowach z Puchalskim oraz prezydentem miasta - Wojciechem Bakunem zainwestował swoje pieniądze w Niedźwiadki, które w sezonie 2021/2022 wystartowały w grupie C II ligi. 

Sprowadzono seniorów - zarówno z rocznika 2000, mających swój udział w juniorskich sukcesach Rafała Serwańskiego, Jakuba Kucharskiego i Kacpra Walciszewskiego, 2 lata od nich starszego Wiktora Majkę, a także reaktywujących kariery bardziej zaawansowanych wiekowo przemyślan - Bartosza Bala, Michała Kindlika czy Konrada Strzępka. Swoje minuty dostawali też juniorzy, spośród których szczególnie wyróżniał się odważnie i dynamicznie grający syn trenera - Maciej Puchalski. Drużyna będąca mieszanką rutyny z młodością spisywała się całkiem nieźle, kwalifikując się do play-off z 8. miejsca. W pierwszej rundzie, mimo ambitnej postawy, podopieczni trenera Puchalskiego musieli uznać wyższość niezwykle silnej Polonii Bytom (nr 1 w grupie), która potwierdziła swój potencjał, kilka tygodni później zdobywając przepustki na zaplecze ekstraklasy.

Zgodnie z przyjętymi założeniami, w kolejnym sezonie Niedźwiadki miały powalczyć o awans do I ligi. Aby to było możliwe, pojawili się gracze z niemałym doświadczeniem na wyższym szczeblu. Pewien wyłom w tradycji polegał na tym, że spośród nich jedynie rozgrywający Kacper Majka pobierał koszykarskie nauki w mieście nad Sanem (choć już w wieku 16 lat przeniósł się do Krakowa). Podkoszowi Rafał Kulikowski i Łukasz Uberna oraz najmniej w tym gronie doświadczony (aczkolwiek mający na koncie kilka meczów w I lidze) rzucający obrońca Radosław Skubiński byli pierwszymi zawodnikami w historii klubu, którzy wcześniej nie mieli żadnych związków z Przemyślem. W pierwszych tygodniach 2023 roku do składu dołączyli: wychowanek mistrzowskiej ekipy juniorów - podkoszowy Szymon Janczak, odgrywający dotąd epizodyczną rolę w ekstraklasowych Twardych Piernikach z Torunia oraz prosto z USA mający przemyskie korzenie wszechstronny (mogący grać na pozycjach od 3 do 5) Maximillian Egner. Obaj podnieśli jakość składu, dając również szkoleniowcowi większą możliwość manewru.

W trakcie rozgrywek pozornie mogło wydawać się, że ambitne plany trzeba będzie zweryfikować. W grupie C II ligi bezkonkurencyjny był AZS AWF Mickiewicz Katowice, który nie dozna żadnej porażki. Owszem, 2. miejsce - notabene z trudem utrzymane po kilku porażkach - nie zamykało jeszcze drogi do awansu, jednak w bardzo rozbudowanym play-off konieczne było wyeliminowanie co najmniej jednego rywala posiadającego wyższe rozstawienie, a co za tym idzie - atut własnego parkietu. Nie było to zadanie niemożliwe, choć na pewno dość trudne. Trener Puchalski podchodził do tej kwestii z dużym spokojem, ciągle podkreślając, że szczyt formy ma przyjść na kwiecień i maj.

Co było dalej? Cóż, wszyscy sympatycy basketu w Przemyślu doskonale wiedzą i pamiętają. W pierwszym tygodniu maja Niedźwiadki w obcych halach zrobiły ogromny krok w stronę upragnionego celu. Najpierw w Pruszkowie pewnie wygrały decydujący mecz ćwierćfinałowy z mistrzem grupy B. Natomiast 3 dni później w Międzychodzie w pierwszym starciu o bezpośredni awans okazały się nieznacznie lepsze od niepokonanego dotąd u siebie Sokoła - wicemistrza grupy D. I liga u bram...

13 maja w hali przy ul. Mickiewicza wystarczyło postawić kropkę nad "i". Tylko i aż. Na gospodarzach ciążyła spora presja, a nieszablonowo grająca drużyna z Wielkopolski nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Podopieczni trenera Puchalskiego znakomicie wytrzymali to napięcie, już przed przerwą budując kilkunastopunktową przewagę, którą bez poważniejszych problemów udało się utrzymać do końcowej syreny. A potem zapanowała ogromna eksplozja radości...

Daniel Puchalski i Artur Lewandowski cieszą się z awansu do I ligi - fot. Grzegorz Gajdzik / zycie.pl

Euforia nie mogła trwać zbyt długo, bo I liga to nowe, ambitne wyzwania - zarówno sportowe, jak i organizacyjne. Konieczne było więc wzmocnienie składu. Do Przemyśla zawitało czterech nowych zawodników. Ponieważ od minionego sezonu I-ligowe kluby mogą kontraktować po jednym obcokrajowcu, tą drogą poszły również Niedźwiadki. Być może niektórzy są rozczarowani, że nie jest to Amerykanin. Trener słusznie uznał jednak, że bardziej od indywidualisty skupionego na śrubowaniu własnych statystyk (a taką postawę nieraz prezentują przybysze zza Oceanu) przyda się doświadczony człowiek z typowo europejskim spojrzeniem na basket, który na pierwszym miejscu stawia dobro zespołu i może być mentorem dla młodszych kolegów. Te kryteria spełnia 35-letni serbski rozgrywający Edi Sinadinović, który swoje umiejętności prezentował w wielu ligach (ostatnio drugi poziom rozgrywkowy na Litwie), głównie w krajach Europy Środkowej, będąc cenionym specjalistą od asyst. Warto zauważyć, że to pierwszy zagraniczny koszykarz w nadsańskim grodzie od ponad 20 lat (ostatni był w sezonie 2001/2002). Na pozycji rzucającego obrońcy lub niskiego skrzydłowego może występować kolejny nowy nabytek - Michał Chrabota, który trzy ostatnie sezony spędził w I-ligowych teamach (Wisła, WKK Wrocław, Polonia Bytom). Na tym samym szczeblu pozostali także dwaj centrzy - Sebastian Rompa (MKKS Żak Koszalin) i Michał Marek (Górnik Wałbrzych), który w listopadzie doznał kontuzji eliminującej go do końca sezonu. Obaj mają w swoim CV także ekstraklasę, choć w podobnie skromnym wymiarze, jak Janczak. W podstawowej rotacji Rompa będzie jednym z trzech młodzieżowców (pozostali to Egner i M. Puchalski), czyli urodzonym nie wcześniej niż w 2001 roku - według przepisów, co najmniej jeden gracz o tym statusie musi przebywać na parkiecie przez całe spotkanie.

Spośród podstawowych zawodników z minionego sezonu, w przemyskim klubie nie pozostał jedynie Rafał Kulikowski. Epizodycznie w pierwszym zespole, a znacznie częściej w rezerwach, które awansowały do II ligi, będą grać Bal, W. Majka, Kucharski, Kindlik i Strzępek.

Trener Puchalski ma do dyspozycji wielu koszykarzy, którzy mogą grać na więcej niż jednej pozycji. Ta uniwersalność pozwala mu na zastosowanie różnych ustawień, czemu służyły zresztą przedsezonowe sparingi. W bardzo dużym uproszczeniu: za rozegranie odpowiedzialni będą K. Majka (180 cm) i Sinadinović (193 cm), na "dwójce" zagrają Chrabota (196 cm), Serwański (190 cm) i Skubiński (190 cm), na "trójce" - Egner (200 cm) i M. Puchalski (205 cm), silni skrzydłowi to Janczak (206 cm) i Uberna (200 cm), a na pozycji nr 5 minuty między siebie podzielą Marek (208 cm) i Rompa (210 cm). Nie sposób jednak uznać, aby wyglądało to tak schematycznie. Choćby Serwański z powodzeniem może być ustawiany na "jedynce", Chrabota na "trójce", obaj niscy skrzydłowi poradzą sobie na pozycji silnego skrzydłowego, a Janczak równie dobrze może być centrem.

W trakcie długiego i trudnego sezonu bardzo pomocny może okazać się sztab szkoleniowy, który dysponuje niebagatelnym doświadczeniem. To nie tylko główny trener, lecz także wspierający Puchalskiego od wielu lat Mariusz Zamirski, współpracujący od zeszłego roku Tomasz Przewrocki, a od niedawna także Paweł Trojnar. Dwóch szkoleniowców, którzy przez szereg lat prowadzili Polonię (Zamirski nawet w ekstraklasie) lub byli asystentami, a także jedyny wychowanek Polonii, który na przełomie stuleci regularnie i z niezłym skutkiem grał w najwyższej klasie rozgrywkowej. W przypadku pojawiających się problemów czy wątpliwości tak doświadczone osoby mogą sporo podpowiedzieć.

Beniaminkowie zazwyczaj stawiają sobie za nadrzędny cel utrzymanie zdobytego statusu, a w kolejnych latach być może powalczenie o coś więcej. Owszem, zdarzają się wyjątki (np. Polonia w sezonie 1994/1995 została wicemistrzem Polski), lecz tylko potwierdzają tę regułę. Również Niedźwiadki skupią się na spokojnym zapewnieniu sobie I-ligowego bytu. W przypadku powodzenia tej misji kolejne sezony mają stać pod znakiem ofensywy przemyskiego teamu. Założenia są takie, aby w ciągu kilku lat do miasta nad Sanem powróciła ekstraklasa. Jednak nie do hali przy ul. Mickiewicza, lecz do całkiem nowej lokalizacji. Projekt funkcjonalnej hali, liczącej do 3 tysięcy miejsc, to efekt dobrej współpracy Lewandowskiego z prezydentem Bakunem.

Cóż, najtrudniejszy nieraz jest ten pierwszy krok. Sezon będzie trudny - 34 mecze w fazie zasadniczej na przestrzeni siedmiu miesięcy, a potem jeszcze play-off dla najlepszej ósemki to duży wysiłek. W opinii ekspertów liga może być ciekawa, wyrównana, bez wyraźnej hierarchii i zdecydowanych faworytów. Ważne zatem, aby Niedźwiadki dzielnie stawiły czoła siedemnastu rywalom w I-ligowej stawce. Próba przewidzenia, na którym miejscu zakończą rozgrywki, przypomina wróżenie z fusów. Najważniejsze, aby nie było to żadne z trzech ostatnich.

Będzie się działo! A ja postaram się śledzić to na bieżąco, oglądając transmisje, a także - jeśli będzie taka możliwość - meldując się w hali. Cieszy zainteresowanie w moim rodzinnym mieście, mierzone choćby liczbą sprzedanych karnetów. Nie sądziłem, że w Przemyślu jeszcze będzie taki klimat dla koszykówki!

I to jest dla mnie jedno z najfajniejszych odkryć ostatnich lat...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz