niedziela, 27 października 2019

Szkoda, że tak krótko, czyli o krakowskich Targach Książki

Targi Książki w Krakowie już się zakończyły, więc już niejako tradycyjnie pora na moje refleksje związane z tą imprezą, na której byłem już po raz siódmy.



Tym razem ograniczyłem się do wizyty w hali EXPO jedynie w piątek. Na sobotę i niedzielę wypadały mi inne sprawy (choćby odbiór telefonu z serwisu), poza tym miałem w pamięci bardzo duży ścisk, jaki panuje tam w te dwa newralgiczne dni, spowodowany w dużej mierze liczną obecnością autorów i szeregiem wydarzeń. Cóż, podjąłem tę decyzję z bólem serca, bo już przywykłem do dwukrotnego odwiedzania targów, a ten drugi dzień był zawsze takim swoistym dopełnieniem. Mimo tych uciążliwych tłumów, atmosfera jest tam zawsze wspaniała, a i jakiś autograf autora fajnie upolować. Coś za coś - jak to się mówi.

Tym sposobem, w nieco ponad dwie i pół godziny pobiłem swój rekord - kupiłem dziewięć "dorosłych" książek. Oto moje zdobycze...



Jak widać - tematyka jest zróżnicowana, choć niektóre z nich posiadają wspólny mianownik. Trzy to zahaczające o sprawy polityczne i społeczne reportaże o różnych krajach - Słowacji ("Słoń na Zemplinie"), Bułgarii ("Złote piachy") i Turcji ("Rzeź na Tarlabasi"). Bardzo wciągające "Międzymorze" Ziemowita Szczerka i "Błoto słodsze niż miód" Małgorzaty Rejmer sprawiły, że tego rodzaju twórczość mocniej niż dotąd przypadła mi do gustu. Także trzy dotyczą historii, choć w różnym ujęciu - walki Piastów o tron w okresie rozbicia dzielnicowego, nastrojów polskiego społeczeństwa w ostatnich miesiącach przed wybuchem II wojny światowej oraz dyktatorów rządzących afrykańskimi państwami w drugiej połowie XX wieku i na początku tego stulecia. Z kolei dwie to pozycje stricte sportowe - biografia Sebastiana Mili oraz opowieść o słynnej węgierskiej "Złotej jedenastce", której do szczęścia zabrakło triumfu w Mistrzostwach Świata.

No i jest jeszcze jedna książka, dość szczególna. Nie ukrywam, że dotychczas nie zetknąłem się z twórczością Olgi Tokarczuk. Banałem jest stwierdzenie, że literacka Nagroda Nobla to ogromne wyróżnienie, którego nie otrzymuje ktoś przypadkowy. Dlatego uznałem, że warto zmienić tę moją dotychczasową niewiedzę i sięgnąć po jedną z książek pani Olgi. Wahałem się między "Biegunami" a "Prawiekiem" - ostatecznie zdecydowałem się na tę pierwszą powieść. Zastanawiam się, jak przyjmę ten gatunek literatury, który z różnych przyczyn wyraźnie przegrywa u mnie z literaturą faktu.

Poza tym kupiłem jeszcze książeczkę dla mojej siedmiomiesięcznej córeczki - obrazki i rymowanki o odgłosach zwierząt. Iga już się nią zainteresowała. :)

Naturalnie chciałem kupić więcej książek, ale ograniczały mnie ramy czasowe i pojemność plecaka. Szkoda było w piątek opuszczać halę EXPO, mając z tyłu głowy, że pojawię się na Targach Książki dopiero za rok. Bo co do tego, że będę tam jesienią 2020 roku i znów wyjdę obładowany książkami, nie mam najmniejszych wątpliwości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz