Wybory samorządowe już za kilkadziesiąt godzin, za chwilę nastanie cisza wyborcza. Tu i tam zostaną dotychczasowi decydenci, gdzieś nastąpią zmiany. Ważne, aby o tym zdecydować.
fot. gazetaolsztynska.pl |
Nie brakuje sygnałów wskazujących na to, że frekwencja w będzie wyższa niż w poprzednich wyborach. Przykładem wyraźnie większa niż w 2014 czy 2015 roku liczba osób, które wpisały się do rejestru wyborców w dużych miastach (np. w Krakowie ponad 8 tys.). W jakimś sensie skorzystanie z obywatelskiego przywileju wynika z chęci zamanifestowania swojego stosunku do obecnych władz - niekoniecznie tych w gminie, powiecie czy województwie, choć przecież będziemy wybierać przedstawicieli w samorządzie. Intencją wielu, którzy wcześniej nie głosowali, będzie chęć wypowiedzenia się za pomocą kartki wyborczej na temat... ludzi zasiadających w rządzie i parlamencie.
Osobiście znam takie przypadki. Może tak nie powinno być, bo istotą samorządów jest zachowanie pewnego dystansu do tej "dużej" polityki, ale tzw. dobra zmiana odcisnęła mocne piętno na tym, co dzieje się w Polsce. Przedstawiciele tego obozu z premierem na czele zapewniają, że jeśli otrzymają więcej władzy w samorządach, to załatwią w nich różne inwestycje finansowane z budżetu państwa, a jeśli gdzieś przegrają, to tam centralnych pieniędzy nie przekażą. Jakby "przypadkiem" zapominają, że za rok Polacy wybierają nowy parlament, który układem sił może różnić się od obecnego i wtedy ktoś inny będzie dysponować tymi środkami. Z kolei główny nurt opozycji stara się na każdym kroku punktować wszelkie potknięcia rządu i wspomniane obietnice, stanowiące niekiedy swoisty rodzaj szantażu.
Wydaje się, że trochę za dużo jest właśnie tej stricte politycznej przepychanki. Dlatego cieszy, że choćby w Krakowie nie brakuje ciekawych kandydatów - zaangażowanych społeczników, którzy w swojej działalności mogą pochwalić się różnymi osiągnięciami, mają wiele oryginalnych pomysłów. Rywalizujący o fotel prezydenta podwawelskiego grodu i ich komitety licytują się na pomysły dotyczące walki ze smogiem, powiększenia terenów zielonych, komunikacji zbiorowej, bulwarów nad Wisłą, Nowej Huty. To ważne, bo konfrontacja na merytoryczne argumenty jest istotą demokracji, zwłaszcza tej "na dole". Interesująco powinno być też w moim rodzinnym Przemyślu, gdzie na pewno będzie nowy prezydent. Zdaniem sporej części mieszkańców, ostatnia z czterech kadencji prawicowego (kiedyś członek PiS) Roberta Chomy była mocno rozczarowująca. Opozycja ma nowe pomysły na zarządzanie miastem, tylko czy trafią na podatny grunt?
Odpowiedzi na to i inne pytania, jak choćby dotyczące podziału mandatów w mających dużą władzę sejmikach, poznamy już wkrótce. Aby mieć świadomość własnego wpływu na kształt władz samorządowych, trzeba w niedzielę wyjść z domu z dowodem osobistym i udać się do lokalu wyborczego. Ci, którzy nie zagłosują, nie będą mieli prawa narzekać, jeśli później coś w lokalnej społeczności będzie działo się niezgodnie z ich oczekiwaniami. Bo nieobecni nie mają racji.
Zatem idziemy na wybory!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz