Wczoraj pierwszy raz oglądałem "na żywo" mecz reprezentacji siatkarzy. W Tauron Arenie Kraków na zakończenie XIV Memoriału Huberta Jerzego Wagnera biało-czerwoni przegrali z Serbią 2:3. Szkoda, ale nie wynik był najważniejszy.
Ten wpis będzie nieco różnić się od większości przeze mnie zamieszczanych. Mniej o aspekcie stricte sportowym, za to znacznie więcej zdjęć, czyli tym razem przeważać będą takie elementy kibicowskie, a nie publicystyczne.
Dwa słowa na temat samego wyniku - mistrzowie świata nieco rozczarowali krakowską publiczność. We wtorek przegrali z Bułgarią, a wczoraj potwierdzili jeszcze raz starą siatkarską prawdę, że jeśli nie wygrywa się 3:0, to przegrywa się 2:3. Memoriał Wagnera stanowił jednak dla nich przetarcie przed znacznie ważniejszymi zmaganiami, czyli turniejem kwalifikacyjnym na Igrzyska Olimpijskie. Na przełomie maja i czerwca w Tokio podopieczni Stephane'a Antigi mają znajdować się w lepszej dyspozycji, co pozwoli uzyskać paszporty do Rio de Janeiro. Przypomnijmy, że szanse są duże, bo awansują trzy najlepsze drużyny, a konkurencja "na papierze" wygląda słabiej niż podczas styczniowych eliminacjach europejskich w Berlinie. Nie można wszakże popadać w hurraoptymizm. Kurek, Kubiak i spółka będą musieli na boisku udowodnić swoją wyższość nad zespołami z innych kontynentów (z Europy będzie jeszcze tylko Francja).
Spotkanie Polski z Serbią oglądało prawie 10 tysięcy osób. Biorąc pod uwagę, iż był to dzień powszedni, co znacznie ograniczyło możliwość przyjazdu do Krakowa wielu sympatykom siatkówki, taką frekwencję należy uznać za dość przyzwoitą. Jeśli chodzi o atmosferę, to może jakiegoś wielkiego szału na trybunach nie było, lecz - jakkolwiek nie jestem zwolennikiem różnej maści trąbek czy klaskaczy - muszę przyznać, że w kilku momentach ten doping robił spore wrażenie. Mecze reprezentacji siatkarzy to od lat swego rodzaju fenomen i cieszę się, że w końcu mogłem być częścią tego widowiska. W końcu, bo przecież był to już drugi memoriał Wagnera w stolicy Małopolski, gdzie w ramach Ligi Światowej gościły także reprezentacje Brazylii i USA. Dodam, iż po raz kolejny przekonałem się, że kilkugodzinny pobyt w największej polskiej hali to czysta przyjemność (gdyby tak jeszcze były niższe ceny jedzenia i napojów...).
Ponieważ wykonałem trochę zdjęć (zarówno klasycznym aparatem, jak i telefonem, zakupionym w ubiegłym tygodniu), postanowiłem dodać tutaj ponad trzydzieści, które uważam za godne uwagi. Zastrzegam, że pstrykałem z trybun, a jakimś talentem fotograficznym nie byłem i nie będę, jednak skoro prezentuję tu własną twórczość pisarską, jaka by ona nie była, to niech podobnie będzie ze zdjęciami. :)
Jak widać - to są w zasadzie fotki okołomeczowe, gdyż w trakcie potyczki biało-czerwonych skupiłem się na samej grze. Wrzucam m.in. zdjęcia z rozgrzewki, dekoracji najlepszych w turnieju, a nawet pokusiłem się uwiecznić studio Polsatu Sport, prowadzone przez Jerzego Mielewskiego, no i wypatrzyłem komentatorski duet Tomasz Swędrowski - Wojciech Drzyzga. Wcześniej, po spotkaniu Bułgarii z Belgią (które z oddalenia przedstawia pierwsza fotka poniżej), w oczekiwaniu na występ naszej kadry, odwiedziłem muzeum siatkarskie, które mieściło się na parterze hali. Tam szczególną atrakcję stanowił puchar za zwycięstwo w ostatnich Mistrzostwach Świata, ale było również mnóstwo innych ciekawych pamiątek, dokumentujących największe sukcesy polskiej siatkówki, począwszy od lat 70. XX wieku.
Jak widać - to są w zasadzie fotki okołomeczowe, gdyż w trakcie potyczki biało-czerwonych skupiłem się na samej grze. Wrzucam m.in. zdjęcia z rozgrzewki, dekoracji najlepszych w turnieju, a nawet pokusiłem się uwiecznić studio Polsatu Sport, prowadzone przez Jerzego Mielewskiego, no i wypatrzyłem komentatorski duet Tomasz Swędrowski - Wojciech Drzyzga. Wcześniej, po spotkaniu Bułgarii z Belgią (które z oddalenia przedstawia pierwsza fotka poniżej), w oczekiwaniu na występ naszej kadry, odwiedziłem muzeum siatkarskie, które mieściło się na parterze hali. Tam szczególną atrakcję stanowił puchar za zwycięstwo w ostatnich Mistrzostwach Świata, ale było również mnóstwo innych ciekawych pamiątek, dokumentujących największe sukcesy polskiej siatkówki, począwszy od lat 70. XX wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz