piątek, 4 marca 2016

Pendolino, czyli express po polsku

Miesiąc temu po raz pierwszy miałem okazję jechać Pendolino. Moje przeżycia z tej podróży są cokolwiek subiektywne i... lekko spóźnione, biorąc pod uwagę, że w ciągu 15 miesięcy przez Express InterCity Premium przewinęło się już wielu pasażerów, ale postaram się dołożyć swoje trzy grosze na ten temat.

fot. dziennik.pl

"Wahadałko" (tak należy tłumaczyć nazwę pociągu) pokonało 620 km z Krakowa Głównego do Gdańska Głównego dokładnie w 5 godzin 11 minut. Czas całkiem dobry, punktualnie co do minuty. Niby nic nadzwyczajnego, zwłaszcza biorąc pod uwagę technologię, w jaką zaopatrzony jest ten pojazd, jednak nie muszę chyba przekonywać osób korzystających z polskich kolei, że punktualność to nie taka oczywista sprawa. Zresztą bywało, że początkowe doświadczenia podróżnych z Pendolino nie były najlepsze - słyszało się o co najmniej kilkunastominutowych opóźnieniach. Trudno powiedzieć autorytatywnie, jak ta kwestia wygląda teraz, ale narzekań jakby mniej, czyli możliwe, że jest postęp.

Okazuje się jednak, że miałem trochę szczęścia. W drugiej połowie marca EICP pojedzie z Krakowa do Trójmiasta dłużej - od 10 minut nawet do 25 minut. Pewnie spowodowane jest to tym, że jeszcze teraz zatrzymuje się tylko w Iławie, a wkrótce będzie także w Malborku i Tczewie. Być może również gdzieś na trasie będą utrudnienia w ruchu. Tak czy inaczej, jakkolwiek dla mieszkańców wymienionych miast i okolic jest lepiej, to nieco traci duża większość podróżnych przemieszczających się między największymi miastami.

Siedząc w środku, nie czuje się prędkości, która między Krakowem a Warszawą niekiedy wynosi 200 km/h, Pendolino porusza się bardzo cicho. Cóż, komfort mógłby być większy, gdyby na całej trasie, a nie tylko podczas przejazdu przez stołeczną aglomerację (ewentualnie także zapewne w Krakowie i Trójmieście), był dostępny Internet. Niestety, brak Wi-Fi to minus. Podobnie jak nieduże odstępy między parami siedzeń usytuowanymi naprzeciwko siebie. Zaletą jest tam rozkładany stolik i gniazdka. Obsługa kilka razy chodzi po wagonie z jedzeniem i napojami, można wybrać sobie jeden produkt gratis. W porównaniu do innych składów przemieszczających się po Polsce (i to nawet mimo wyraźnej poprawy standardów, zwłaszcza w TLK), daje się odczuć wyższy standard, czystość itp. Również nie jest to coś szczególnego, ale podróż mija w warunkach, które trzeba ocenić pozytywnie. Nie oczekiwałem jakiejś wielkiej rewelacji, dlatego pod tym względem nie zawiodłem się.

Kupowałem bilet trzy tygodnie przez datą wyjazdu, zapłaciłem 132,30 zł. Cóż, trochę frajersko, biorąc pod uwagę, że takie właśnie ceny przedsprzedażowe obowiązują na każdy piątek, a właśnie na ten dzień zaplanowałem podróż. Bilet zakupiony z wyprzedzeniem na każdy inny dzień tygodnia kosztuje niecałe 100 zł. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się takiej ilości pasażerów. Wolne miejsca oczywiście były, ale o pustkach, którymi epatowano w pierwszych miesiącach po inauguracji Pendolino, też nie było mowy. Częściowo może być to spowodowane jednak... redukcją konkurencji dla EICP, zwłaszcza na trasie Kraków - Warszawa.

Niezbyt podoba mi się, że najszybszy pociąg w Polsce zwalnia między Warszawą a Trójmiastem, zatrzymując się na kolejnych stacjach. Pozytywem są jednak nowe trasy. Od grudnia jeden kurs zaczyna się i kończy w Rzeszowie (postój także w Tarnowie), pod koniec kwietnia dojdą jeszcze Kołobrzeg, Koszalin, Słupsk i Lębork (z Krakowa przez Warszawę i Trójmiasto), a także Wałbrzych i Jelenia Góra. Ze zrozumiałych względów prędkości będą tam znacznie niższe niż na CMK, ale to jak najbardziej pozytywna wiadomość dla mieszkańców regionów, w których znajdują się te miasta.

Co przydałoby się zmienić? Na pewno "wahadełko" powinno być szybsze. W tej chwili jakość torów nie pozwala na rozwinięcie większych prędkości. Jeśli za kilka lat będzie możliwe rozpędzenie się na CMK do 250 km/h, to czas przejazdu z Krakowa do Gdańska - nawet uwzględniając więcej stacji po drodze - będzie krótszy niż 5 godzin, być może nawet udałoby się zejść poniżej 4 godzin 30 minut. Pewnie także cena mogłaby być niższa, chociaż 49 zł w przedsprzedaży z Krakowa do Warszawy nie stanowi specjalnie wygórowanej kwoty. Ogólnie jednak bilety powinny być nawet 30% tańsze, nie zaszkodziłby także rozbudowany system promocji, zwłaszcza z uwagi na zatrzymywanie się Pendolino w nowych miastach i w obliczu konkurencji z ekspresowymi autobusami.

Właśnie - z Gdańska wracałem Polskim Busem. Moje doświadczenia związane z tym przewoźnikiem są znacznie bogatsze niż z EICP i podzielę się nimi w jednym z kolejnych wpisów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz