Kilka godzin temu poinformowano, że selekcjonerem reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych został Tałant Dujszebajew. Wydaje się, że decyzja władz Związku Piłki Ręcznej w Polsce nie mogła być inna.
fot. PAP / sport.tvp.pl |
Tuż po dymisji Michaela Bieglera powszechnie uważano, że następcą Niemca zostanie Piotr Przybecki. Taka również była konkluzja tekstu, który wówczas napisałem. Kandydatura Dujszebajewa przewijała się co prawda w medialnych rozważaniach, ale raczej traktowano ją jako mało realną, z powodu obowiązywania jeszcze przez rok jego kontraktu z węgierską federacją. Zwrot nastąpił kilka dni po zakończeniu Mistrzostw Europy. Okazało się, że Hiszpan kirgiskiego pochodzenia nie poprowadzi już reprezentacji Węgier. Kilka dni później ten trener złożył swoją aplikację w konkursie na stanowisko selekcjonera biało-czerwonych.
W handballowym środowisku nie brakowało głosów, że kadrę powinien poprowadzić Polak. Najczęściej padało w tym kontekście nazwisko Przybeckiego. Jednak co by nie powiedzieć o jakimkolwiek polskim szkoleniowcu, nie mógł się on równać pod względem osiągnięć i autorytetu z trenerem Vive Tauronu Kielce. W odróżnieniu od Bieglera, znakomity niegdyś rozgrywający spełniał także inne powszechnie oczekiwane kryteria - znajomość krajowych realiów i biegłe posługiwanie się językiem polskim. Prowadząc przez dwa lata kielecki team, wyrobił sobie zdanie na temat prawie wszystkich graczy aspirujących do gry w reprezentacji, a kilku z nich miał do dyspozycji w swoim klubie. Po jego wypowiedziach można było odnieść wrażenie, że bardzo zależy mu na objęciu polskiej kadry.
Ktoś zapyta - a co Dujszebajew osiągnął z Węgrami? Ich start w Mistrzostwach Europy okazał się sporym rozczarowaniem. Tak należy określić zajęcie dopiero dwunastego miejsca (zaledwie jedno zwycięstwo w sześciu spotkaniach) przez ekipę, która ma duże aspiracje, poparte choćby uplasowaniem się na czwartej pozycji podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Trzeba jednak zauważyć, że rok temu Węgrzy w ogóle nie zagrali na Mistrzostwach Świata, a podczas rozgrywanego w Polsce turnieju zabrakło w ich szeregach kilku kluczowych zawodników. Pracujący w Kielcach selekcjoner nie mógł na co dzień oglądać swoich kadrowiczów, komunikacja była trudniejsza z uwagi na barierę językową, zatem miał mniejszy komfort pracy w porównaniu do tego, co czeka go w roli opiekuna biało-czerwonych.
Pojawiły się również zarzuty, że selekcjonerem znów będzie trener pracujący w klubie. Owszem, może lepiej byłoby, aby człowiek odpowiedzialny za wyniki kadry mógł skupić się wyłącznie na tej pracy, gdyż może dochodzić do pewnego konfliktu interesów, faworyzowania graczy ze swojego klubu czy braku świeżego spojrzenia na strategiczne problemy. Jednak trzeba spojrzeć pragmatycznie i powtórzyć, że Dujszebajew to ścisła światowa czołówka w swoim fachu. Zanim trafił do Kielc, dwukrotnie poprowadził nieistniejący już Ciudad Real do triumfów w Lidze Mistrzów, a jego zatrudnieniem zainteresowane były kluby z Bundesligi i bardzo silny francuski PSG. Czy można rezygnować z powierzenia reprezentacji takiemu specjaliście, argumentując, że nie jest Polakiem czy prowadzi klub? Gdyby nigdy nie pracował w naszym kraju, ci sami ludzie twierdziliby, że nie ma odpowiedniej wiedzy na temat polskiego handballu i nie zna języka...
Trenerska przyszłość Przybeckiego rysuje się bardzo ciekawie, ale objęcie przez niego funkcji selekcjonera już teraz byłoby obarczone znacznie większym ryzykiem. Zresztą ogłoszona wczoraj nominacja na coacha Orlen Wisły Płock (od następnego sezonu) stanowi dla niego duże wyróżnienie i wyzwanie - jeśli mu sprosta, zapewne to on za kilka lat to on poprowadzi kadrę.
Już za sześć tygodni pochodzącego z Kirgistanu szkoleniowca czeka pierwsze zadanie - awans na Igrzyska Olimpijskie. Z uzyskaniem paszportów do Rio de Janeiro nie powinno być specjalnych trudności, zwłaszcza że turniej kwalifikacyjny odbędzie się w trójmiejskiej Ergo Arenie, a jego obsada jest słabsza niż innych europejskich zmagań. Awans można zatem traktować jako obowiązek, a nadrzędnym celem jest jak najlepszy występ w Rio. Pomóc w jego realizacji powinno ogromne doświadczenie Dujszebajewa pod względem udziału - w roli zawodnika - w najważniejszej dla każdego sportowca imprezie. Z reprezentacją Wspólnoty Niepodległych Państw sięgnął w 1992 roku po złoty medal olimpijski, zostając dodatkowo królem strzelców turnieju, a już w barwach Hiszpanii dwukrotnie zdobył brąz (1996, 2000).
Dość dobra znajomość specyfiki igrzysk przez opiekuna kadry może okazać się niezwykle cenna, choć oczywiście ważniejsza będzie dyspozycja i motywacja jego podopiecznych. Co do drugiej kwestii chyba nie trzeba mieć jednak specjalnych obaw. Z racji zaawansowanego wieku, dla kilku zawodników Rio będzie stanowić ostatni przystanek w bogatej reprezentacyjnej karierze. Zapewne zrobią wszystko, aby jak najlepiej pożegnać się ze sceną, dzięki której zostali z jak najlepszej strony zapamiętani w zbiorowej świadomości milionów polskich kibiców.
Ciekawe, że kontrakt z selekcjonerem obowiązuje jedynie do 30 września... 2016 roku. Według działaczy ZPRP, tak chciał jednak sam zainteresowany - wtedy kończy się kadencja obecnych władz związku i niejako odda się do ich dyspozycji. Trzeba jednak wierzyć, że wówczas za przedłużeniem współpracy będą przemawiać wyniki, perspektywy na przyszłość i... rozsądek zarządzających polską piłką ręczną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz