czwartek, 24 grudnia 2015

Kogo i czego boi się PiS?






"Najgorszy sort Polaków", "Komuniści i złodzieje", "gestapowcy". Te obraźliwe, oderwane od rzeczywistości słowa Jarosława Kaczyńskiego i Joachima Brudzińskiego jeszcze długo będą przywoływane przez komentatorów polskiej sceny politycznej i przeciwników rządzącej formacji, w celu zobrazowania, jak daleko posunęła się partia o nazwie Prawo i Sprawiedliwość.

fot. dziennik.pl


Wręcz trudna do wyobrażenia w cywilizowanej europejskiej polityce agresja słowna prezesa PiS, czyli faktycznego nadprezydenta i nadpremiera, oraz jednego z jego najwierniejszych pretorian - wicemarszałka Sejmu (był uprzejmy stwierdzić także, iż zwykli ludzie mają gdzieś Trybunał Konstytucyjny...) jest tylko niewielkim wycinkiem kampanii oszczerstw, jakiej od czasu przejęcia władzy dopuszczają się wobec swoich oponentów przedstawiciele tej formacji. Politycy PiS i Solidarnej Polski wraz z prezydentem Andrzejem Dudą działają zatem dwutorowo. Z jednej strony "naprawiają prawo", włącznie z naruszaniem obowiązującego (jak pisałem tutaj - w tej kategorii "przoduje" prezydent), obsadzają różne stanowiska, podsycają u obywateli nadzieję na lepsze jutro, a z drugiej w wystąpieniach w Sejmie, programach publicystycznych czy we wpisach w mediach społecznościowych konsekwentnie odsądzają od czci i wiary polityków opozycji, sędziów Trybunału Konstytucyjnego czy "nieposłusznych" im dziennikarzy. W ostatnich dniach za cel wzięli sobie Komitet Obrony Demokracji i uczestników organizowanych manifestacji. To zresztą są ci "komuniści i złodzieje"...

12 grudnia w marszu sprzed siedziby TK pod Pałac Prezydencki wzięło udział ok. 50 tys. osób. W ostatnią sobotę w całej Polsce - łącznie co najmniej 100 tys. Na Rynku Głównym w Krakowie zgromadziło się w południe 10-12 tys. osób (na zdjęciu obok fragment tłumu). Mało? Warto podkreślić, że KOD to oddolna inicjatywa. Stowarzyszenie nie jest związane z żadną partią, nie ma barw PO, Nowoczesnej czy szeroko pojętej lewicy. Oczywiste, że widząc powodzenie komitetu, politycy opozycji chętnie podpinają się pod tę akcję. Nie oznacza to jednak automatycznego poparcia manifestujących za jakimś konkretnym ugrupowaniem. Nadrzędnym celem jest dezaprobata wobec poczynań większości parlamentarnej i prezydenta. Liczba osób, które zebrały się w głównych punktach ponad dwudziestu polskich miast pokazuje, że niezadowolenie, wręcz oburzenie poczynaniami PiS jest bardzo wysokie, biorąc pod uwagę, iż minęło zaledwie kilka tygodni rządów tej formacji.

Przedstawiciele opcji rządzącej mają oczywiście swoje teorie na temat działalności KOD-u, z których równie "cywilizowana" jak cytat z Brudzińskiego głosi o świniach oderwanych od koryta, czyli utracie intratnych interesów i posad przez platformersów, banksterów i innych "złodziei", obawiających się teraz konsekwencji prawnych ich rzekomo bezprawnych zachowań. Wtórujący politykom i zwolennikom PiS Paweł Kukiz sugerował wpompowanie w stowarzyszenie ogromnych środków przez George'a Sorosa - "biznesmena żydowskiego pochodzenia". Prawda, że brzmi sensacyjnie? Prawicowe media nieustannie starają się oczerniać działania KOD-u, umniejszać wyraźny sukces, jakim były liczne manifestacje, wrzucając do jednego worka wszystkich, którzy tam przyszli. Uważają, że zwykli ludzie, którzy wzięli udział w tych wydarzeniach, zostali zmanipulowani przez KOD i partie, które pod przykrywką troski o demokrację realizują tak naprawdę swoje brudne interesy.

Cóż, każdy może mówić, co mu się podoba. Jednak wątek Sorosa to taka sama prawda, jak dotowanie Kukiza przez ojca Rydzyka lub SKOK-i. Oczywiście, tego drugiego tematu nikt nie poruszył, bo zapewne nie istnieje, ale znany muzyk swoimi wypowiedziami coraz bardziej przekonuje, że staje się przystawką dla rządzącego ugrupowania. Skoro czyni to za darmo, legitymizując "nowe porządki", to - abstrahując, że temat Sorosa jest zapewne wyssaną z palca plotką - dlaczego odmawia w ten sposób Polakom nieuwikłanym dotąd w politykę prawa do niezależnego, logicznego myślenia, którego wynikiem jest wyrażenie dezaprobaty wobec coraz bardziej niebezpiecznych dla wolności i demokracji poczynań rządzących? Trzy dekady temu młody Kukiz wraz z wieloma spośród obecnych działaczy PiS stał po stronie opozycji. Teraz wielu ich ówczesnych sojuszników uczestniczy w manifestacjach KOD-u. No i wygląda na to, że ci ostatni zeszli na złą drogę i jeszcze presją lub szantażem namawia na to samo ludzi nieuwikłanych w politykę... To oczywiście gorzki żart, ale tak właśnie pluralizm jest szanowany przez osoby mające prawicowe poglądy spod znaku PiS czy Solidarnej Polski. Skoro ktoś, kto miał podobne poglądy do naszych, myśli teraz inaczej niż my, na pewno jest to efektem oddziaływania ciemnych mocy. Niedoścignionym wzorem do naśladowania jest na tym polu oczywiście prezes partii o nazwie Prawo i Sprawiedliwość. Ciekawe, że nie przeszkadza mu coraz większa rola posła, który w latach 80. XX wieku był prokuratorem, członkiem PZPR i nawet otrzymał odznaczenie od władz PRL...

Być może do niektórych funkcjonariuszy partyjnych, a także dziennikarskich apologetów prawicy, zachowujących względną trzeźwość umysłu, dotarło, że KOD zmobilizował w dość krótkim czasie bardzo dużą liczbę ludzi, a jedynie niewielki odsetek protestujących to "wyrzuceni sprzed koryta". Trzeba jakoś powstrzymać tę popularność. Jak? Wielu PiS-owskich aktywistów jest odpornych na takie analizy, wykonując za tych myślicieli całą "twórczą pracę", poprzez wskazanie im "odpowiedniego" przykładu. Ich język coraz bardziej przypomina ten, który był stosowany przez rządzących Polską za czasów Gomułki czy w okresie stanu wojennego. Doskonałym tego przykładem jest niebywała wręcz nagonka na środowiska inteligenckie, przede wszystkim prawników i dziennikarzy.

Wcale nie jest tak, że obywateli nie interesuje "jakiś tam trybunał". Sporo ludzi - zwłaszcza wykształconych - zna przysługujące im prawa, potrafi walczyć o swoje, rozumie, jakie powinny być mechanizmy funkcjonowania nowoczesnego państwa, uznając, że Konstytucja musi być bezwzględnie przestrzegana przez wszystkich funkcjonariuszy państwowych. Widzą, że dzieje się bardzo źle, a przede wszystkim Trybunał Konstytucyjny został już niemal zdeptany, co może mieć nieobliczalne skutki w przyszłości. Nikt nie musi nimi kierować! Moje poglądy na te zagadnienia były takie same już kilkanaście lat temu, gdy zgłębiałem tajniki prawa na studiach, są obecnie, gdy w określonym zakresie mam do czynienia z praktycznymi aspektami prawa i pewnie będą zasadniczo niezmienne za kilkanaście lat. Nie trzeba być jednak prawnikiem czy partycypować w jakichś mniej lub bardziej wyimaginowanych grupach interesów, aby uczciwie powiedzieć, że to, co obecnie robią rządzący, daleko odbiega od standardów obowiązujących w cywilizowanej części Europy, coraz bardziej zmierzając w kierunku Rosji, Białorusi czy jakiejś republiki bananowej.


KOD jest nowym zjawiskiem w politycznym i społecznym życiu Polski, które może wpłynąć na wydarzenia w kolejnych latach. Wówczas zapewne działania rządu i prezydenta, tak bezwzględnie torujących sobie drogę do władzy absolutnej, będą napotykać na jeszcze większy opór obywatelski, jak również coraz bardziej krytyczne opinie organizacji międzynarodowych. Trudno nie dostrzec, że zaledwie 18% dorosłych Polaków zagłosowało na PiS. Część z nich zapewne już dziś żałuje tej decyzji. Dlatego KOD może stać się prawdziwą ością w gardle dla prawicy, z czego jej politycy zapewne zdają sobie sprawę, wykrzykując różne inwektywy. Widać, że inaczej niż potrafią...

Niestety, niemal pewne wejście w życie nowelizacji ustawy o TK, zarówno z powodu ekspresowego trybu jej procedowania, czasu wprowadzenia do porządku prawnego, jak i przede wszystkim przyjętych zapisów, w praktyce unicestwia tę instytucję. PiS będzie mógł uchwalać ustawy w rażący sposób sprzeczne z Konstytucją, nie obawiając się konsekwencji ze strony sędziów orzekających o zgodności nowych przepisów z nadrzędnym aktem prawnym. Politycy tej formacji po raz kolejny pokazali, że chyba zapomnieli, jak nazywa się ich partia, bowiem nie potrafią przestrzegać tych szczytnych wartości. Istnieje jeszcze ten gorszy, scenariusz - wprowadzenie cenzury Internetu, zakazu manifestacji, represji dla inaczej myślących. W końcu obiecali wyborcom dobrą zmianę, a "Polacy gorszego sortu" stawiają zacięty opór. Jednoznacznie pokazują, jak bardzo można zachorować na władzę. Wszystko odbywa się oczywiście pod wodzowskim okiem Jarosława Kaczyńskiego...

Tenże przywódca za pomocą swoich ludzi kieruje Polskę na drogę nieznaną od co najmniej 26 lat. Nie będziemy mieć już "zepsutej", bo demokratycznej III RP, lecz (prawie) totalitarną IV RP, czyli taki PRL-bis, gdzie demokrację zastąpi demokracja ludowa. Polacy - a przynajmniej ich spora większość - nie są jednak głupim narodem, a Kaczyńskiego osądzi historia.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz