Przed
chwilą przeczytałem, że wczoraj wieczorem w wieku 61 lat zmarł
Andrzej Kowalczyk - człowiek doskonale znany w koszykarskim
środowisku, a w Ostrowie Wielkopolskim traktowany wręcz jak
legenda.
Nic
dziwnego, gdyż w drugiej połowie lat 90. XX wieku Kowalczyk
doprowadził tamtejszą Stal z ówczesnej trzeciej ligi do
ekstraklasy, a w krajowej elicie co sezon wyciskał z tego zespołu
maksimum. Przy budżecie odbiegającym od gigantów przełomu
tysiącleci - Śląska Wrocław, Anwilu Włocławek, PEKAES-u
Pruszków, Prokomu Trefla Sopot, potrafił zbudować niezwykle
ciekawy skład, trafiając z doborem zawodników, zarówno
Amerykanów, jak i rodzimych, spośród których wymienić można
choćby Dariusza Parzeńskiego, Wojciecha Szawarskiego czy Jacka
Krzykałę. Gwiazdą pierwszej wielkości był jednak obecny trener
Stali - Zoran Sretenović. Serbski rozgrywający bronił barw klubu z
Wielkopolski przez trzy lata, udowadniając, że nieprzypadkowo
występował w reprezentacji Jugosławii (dwa złote medale
Mistrzostw Europy) i słynnej Jugoplastice Split (trzy triumfy w
ówczesnym Pucharze Mistrzów, prekursorze obecnej Euroligi).
Nawet
uwzględniając zaawansowany wiek, ściągnięcie koszykarza
prezentującego tak wysoki poziom, do ekipy beniaminka ekstraklasy,
który nie pretendował do czołowych miejsc, dowodzi, że Kowalczyk
musiał mieć spory dar przekonywania i jasno sprecyzowaną wizję
drużyny. Sam był rozgrywającym, pretendował do reprezentacji
Polski (zagrał w niej tylko raz), wobec czego dobrze wiedział, że
"jedynka" jest kluczową pozycją na parkiecie. Już w
drugim sezonie w ekstraklasie Stal nie tylko awansowała do play-off,
lecz również zameldowała się w półfinale, ostatecznie zajmując
czwarte miejsce. Dwa lata później było jeszcze lepiej - brązowy
medal! Kowalczyk został najpierw asystentem selekcjonera Dariusza
Szczubiała, a w 2004 roku sam przejął kadrę. Biało-czerwonym nie
udało się wówczas awansować do Mistrzostw Europy (po raz ostatni,
gdyż kolejne pięć kwalifikacji przeszli pomyślnie). Warto jednak
zauważyć, że wówczas na głębokie wody wypływali młodzi Marcin
Gortat, Łukasz Koszarek czy Maciej Lampe, czyli gracze, którzy
zdominowali polski basket na kolejne 10 lat i nadal są ikonami tego
sportu w naszym kraju.
Później
Kowalczyk nadal prowadził Stal - z roczną przerwą w sezonie
2004/2005 zaliczył w tym klubie aż trzynaście sezonów! Co sezon
doprowadzał ekipę z Wielkopolski do fazy play-off, chociaż nie
miał już tak silnego składu, jak w pierwszych latach występów w
ekstraklasie. Z innymi drużynami nie szło mu już tak wybornie,
choć pod jego wodzą Polfarmex Kutno awansował do pierwszej ligi.
W
tym sezonie uznany szkoleniowiec pracował z koszykarkami I-ligowej
Ostrovii, które notowały nieprzerwane pasmo wygranych. Po
zakończeniu sobotnich zawodów trener zwycięskiego zespołu poczuł
się jednak źle - na tyle, że został odwieziony do szpitala. Po
pewnym czasie przyszedł komunikat - Andrzej Kowalczyk nie żyje.
Zmarł na zawał serca...
Nagłe
odejście człowieka niesamowicie oddanego i zasłużonego dla swojej
profesji, następujące dosłownie w miejscu pracy, zawsze jest
szokujące. Nie inaczej jest tym razem. Zapewne w Ostrowie
Wielkopolskim wiele osób jest teraz wstrząśniętych. Dobrze znali
koszykarskiego trenera, który był w tym mieście wielkim
autorytetem. Niepowetowaną stratę poniósł jednak cały polski
basket.
Cześć
Jego Pamięci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz