wtorek, 22 września 2015

Eurobasket okiem ekspertów

Tydzień temu pisałem nieco subiektywnie o grze reprezentacji koszykarzy na Eurobaskecie. Teraz przyszła pora na opinie trzech przedstawicieli koszykarskiego środowiska, prezentujących swoje zdanie na temat startu biało-czerwonych na tym turnieju. Ich oceny w niektórych miejscach są zbieżne, ale niekiedy bywają kontrowersyjne. Dlatego warto przeczytać, co mają do powiedzenia.

fot. PAP / EPA / polskie radio.pl

Moim rozmówcom zadałem następujące pytania:
1. Czy reprezentacja osiągnęła na Eurobaskecie wynik na miarę swoich możliwości, czy też mogło być lepiej?
2. Który z zawodników był najsilniejszym punktem drużyny, a kto zawiódł?
3. Jeśli Marcin Gortat zakończyłby reprezentacyjną karierę, kto może przejąć po nim rolę głównej postaci w tym zespole, mentalnego lidera?
4. Czy Mike Taylor powinien dalej prowadzić kadrę? Jeśli nie, to kto byłby najlepszym kandydatem na jego miejsce?

Odpowiedzi były następujące...

Tomasz Służałek (trener koszykarzy Zagłębia Sosnowiec, twórca potęgi tego klubu w latach 80. XX wieku, były trener także m.in. Polonii Przemyśl, z którą zdobył wicemistrzostwo Polski):
1. Myślę, że mogło być lepiej. Przyczyna jest prosta – w kadrze zabrakło Macieja Lampe, czyli naszego najlepszego zawodnika obok Marcina Gortata. Pozostali podkoszowi, jak Damian Kulig czy Aaron Cel, prezentują niższy poziom. Dziwię się, że trener oraz władze Polskiego Związku Koszykówki nie czyniły zabiegów, aby Lampe wystąpił na Eurobaskecie. Tym bardziej szkoda, gdyż według mnie długo możemy nie mieć tak mocnej reprezentacji. Drużyna zrobiła zauważalny postęp w obronie. Nie wiem tylko, dlaczego ani razu nie broniliśmy strefą. Trzeba jednak przyznać, iż trafiliśmy do mocnej grupy. Generalnie zatem start w mistrzostwach można ocenić pozytywnie, ale osiągnęlibyśmy lepszy wynik, gdyby zagrał Lampe.
2. Na plus wyróżnili się Adam Waczyński, Mateusz Ponitka i Przemysław Karnowski. Wszyscy mają przed sobą bardzo ciekawe perspektywy. Z pewnością zawiódł Gortat, który kolejny raz pokazał, że lepiej radzi sobie jako zawodnik zadaniowy w NBA niż gracz mający być - w powszechnej opinii - gwiazdą reprezentacji. Rzadko podejmował grę 1 na 1, skupiając się głównie na grze na zasłonach. Jego słabości pokazała konfrontacja z Pau Gasolem. Gortat spisał się słabiej niż w NBA, wyraźnie poniżej tego, co się po nim spodziewano. Ponadto poniżej swojego poziomu zagrał Łukasz Koszarek, który zatracił pewność siebie – być może dlatego, że pełnił jedynie rolę zmiennika dla A.J. Slaughtera. Nawet, gdy ten naturalizowany Amerykanin momentami grał słabiej, Koszarek nadal siedział na ławce. Kto wie, czy to nie były jego ostatnie mecze w kadrze. Więcej można było spodziewać się także po Kuligu, który nie prezentował wszystkich swoich walorów.
3. Wydaje mi się, że Waczyński lub Ponitka mają szansę pokusić się o przejęcie roli takiego lidera. Karnowski może natomiast w pełni zrekompensować brak Gortata na pozycji nr 5. Uważam nawet, iż na Eurobaskecie ten młody środkowy grał za mało, a trener niekiedy trzymał na boisku Gortata, gdy ten nie spisywał się zbyt dobrze i wręcz prosiło się o to, aby dokonać zmianę.
4. Myślę, iż Taylor nadal powinien być selekcjonerem. Sprawdził się na tym stanowisku - wprowadził dobrą atmosferę, zyskał sobie autorytet wśród zawodników i potrafił pozytywnie wpłynąć na grę zespołu.

Tomasz Suski (były koszykarz m.in. Wisły Kraków i Mazowszanki Pruszków):
1. Spoglądając z perspektywy wyników naszej kadry na dużych imprezach, wyjście z grupy należy uznać za duże osiągnięcie. Jednak patrząc na to, że z naszej grupy do ćwierćfinału awansowała tylko Francja, należy zadać sobie pytanie, czy mieliśmy tak mocnych rywali. Ważne jest, jakie wnioski zostaną wyciągnięte na przyszłość. Generalnie reprezentacja rozegrała dobry turniej, jednak nie można popadać w hurraoptymizm.
2. Z pewnością najbardziej pozytywną postacią w tym zespole był Adam Waczyński. Nie stanowi to specjalnego zaskoczenia, gdyż był dobrze dysponowany w poprzednim sezonie, grając w jednej z najsilniejszych lig europejskich. Poprzez tak udany występ na Eurobaskecie otworzył sobie furtkę do lepszych klubów. Adam potrafił wziąć na siebie ciężar gry w decydujących momentach. Myślę, że jego kariera idzie we właściwym kierunku. Również Mateusz Ponitka spisał się bardzo dobrze i potrafił brać na siebie odpowiedzialność za wynik. Widać, że rozwinął się, grając w lidze belgijskiej i ma spore szanse, aby ten progres kontynuować, co może oznaczać grę w silnych klubach europejskich, a może nawet w NBA. Kolejnym zawodnikiem, którego postawę na Eurobaskecie można ocenić na plus, jest Przemysław Karnowski. Dawał bardzo dobre zmiany i trzeba nawet powiedzieć, iż był za mało wykorzystywany. Przemek pokazał, że posiada spory zasób możliwości, dzięki któremu również po skończeniu uniwersytetu w USA może zaistnieć w NBA.
fot. PAP / EPA / polskieradio.pl
Kto zawiódł? Wielu mówi, że Marcin Gortat, ale trzeba wyjaśnić jedną kwestię. W Washington Wizards Marcin jest graczem zadaniowym i z tej roli wywiązuje się bardzo dobrze. Zawodnicy, którzy są liderami w swoich klubach, potrafią przełożyć to na grę w kadrze. Koszykówka europejska różni się od NBA, a przede wszystkim Marcin nie jest koszykarzem, na którego barkach spoczywa odpowiedzialność za wynik meczu. Wykonywanie takich zadań, jak choćby defensywa, zbiórki czy bieganie do szybkiego ataku nie jest tożsame z liderowaniem zespołowi. Oczekiwania mediów wobec niego były zatem bardzo duże i generalnie nieuzasadnione. Uważam, że na poprzednim Eurobaskecie zagrał nawet słabiej niż teraz. Trzeba było z tego wyciągnąć wnioski i nie budować reprezentacji na takiej zasadzie, że jest to Gortat i reszta drużyny. Również Łukasz Koszarek nie może zaliczyć tych mistrzostw do udanych – był tylko rezerwową „jedynką” i brakowało mu pewności siebie. Trudno powiedzieć, czy gdyby Łukasz spędzał na boisku więcej minut, grałby lepiej i stabilniej, a jego współpraca z Gortatem przynosiła większe efekty.
3. Wydaje mi się, że na pewno byłoby ciężko wyłonić takiego lidera. Marcin potrafił zbudować w reprezentacji dobrą atmosferę, dla wielu młodszych zawodników stanowi autorytet, będąc żywym przykładem, że poprzez ciężką pracę można dojść na szczyty. Dlatego uważam, że dobrze by się stało, aby Gortat pozostał w kadrze. Wówczas wiele od niego mógłby nauczyć się choćby Karnowski, co wyszłoby tylko z korzyścią dla tego bardzo obiecującego środkowego. Gdyby jednak Marcina zabrakło już w tej ekipie, jedyną metodą na wywalczenie dobrego wyniku będzie kolektyw, czyli zespół bez gwiazd, w którym ciężar wyniku zostanie rozłożony równomiernie na poszczególnych graczy, będących w stanie wyszarpać zwycięstwo.
4. W naszym kraju nie ma przejrzystości odnośnie analizy startu drużyny narodowej na mistrzowskich imprezach. Po poprzednim Eurobaskecie szybko zwolniony został Dirk Bauermann. Czy przedstawił jakąkolwiek ocenę występu swoich podopiecznych? Nie wiadomo. Teraz są spekulacje, czy Taylor powinien nadal być selekcjonerem. Nie można jednak zachłysnąć się tym, co zostało dokonane, tylko odpowiedzieć na kilka ważnych pytań: dlaczego zespół nie awansował do „ósemki”, dlaczego dany zawodnik nie został powołany mimo prezentowania wysokich umiejętności, dlaczego na samym turnieju ktoś grał więcej, a ktoś mniej, itp. Dopiero po precyzyjnym wyjaśnieniu tych kwestii przez trenera można rozważyć, czy powinien pozostać na swoim stanowisku. Tymczasem w tym przypadku jest na odwrót. Uważam, że Taylor nie powinien już prowadzić reprezentacji. Nie zgadzałem się z tą kandydaturą, gdy został wybrany selekcjonerem. Osiągnięcia Amerykanina nie przemawiały za nim, podobnie jak znajomość realiów polskiego basketu. Podjął dziwne decyzje – nie powołał tak dobrych i doświadczonych koszykarzy, jak Maciej Lampe i Michał Ignerski. Jak można pominąć gracza, który występuje z powodzeniem w jednym z najlepszych europejskich klubów? Podczas kolejnego Eurobasketu obaj będą o dwa lata starsi i nie wiadomo, czy wówczas będzie jeszcze znajdować się w podobnej dyspozycji. Śmiem twierdzić, że w końcu szansę powinien dostać polski szkoleniowiec. Niejako naturalną kandydaturą jest w takiej sytuacji Wojciech Kamiński. Jego dużą zaletą jest to, że ma za sobą karierę zawodniczą, a później konsekwentnie piął się w trenerskiej hierarchii. Kamiński wykazał się kiedyś w Polonii Warszawa, a w ostatnich latach stworzył mocną drużynę w Radomiu, walczącą o medale, pracował również z młodzieżą. Oczywiste jest, iż jako człowiek będący trenerem przez ostatnie blisko 20 lat, jest świetnie zorientowany odnośnie umiejętności koszykarzy pretendujących do reprezentacji oraz istniejących realiów. To jeszcze relatywnie młody trener, który cały czas nad sobą pracuje. Wydaje mi się, że gdyby Kamiński został selekcjonerem, praca z kadrą wyglądałaby nieco inaczej. Być może wówczas - choć trudno to ocenić - udałoby się osiągnąć lepszy rezultat.

Łukasz Kasperzec (były koszykarz, obecnie trener koszykarzy Wisły Kraków):
1. Przed Eurobasketem taki wynik zostałby wzięty w ciemno. W 1/8 finału przegraliśmy z najlepszą europejską reprezentacją, walcząc jak równy z równym przez trzy kwarty. Szkoda porażki z Izraelem – zawodnicy podeszli do tego meczu zbyt rozluźnieni, wiedząc, że mają już zapewniony awans. Gdyby to spotkanie udało się wygrać, trafilibyśmy na słabszego rywala niż Hiszpania. Jednak w porównaniu do mistrzostw sprzed dwóch lat widać postęp. Trener odszedł od gry na dwóch środkowych – było to archaiczne rozwiązanie, spowalniające akcje. Teraz wszystko wyglądało lepiej, chociaż zdarzały się pewne przestoje – zamiast grać szybko i dzielić się piłką, tempo czasami spadało. W kadrze mógł zagrać albo Lampe, albo Gortat. Trener postawił na tego drugiego i nigdy nie dowiemy się, czy z Maćkiem wynik byłby lepszy - osobiście uważam, że z tej dwójki to on powinien pojechać na Eurobasket. Poza tym brakowało jeszcze Michała Ignerskiego.
fot. pzkosz.pl / sport.pl
2. Bez wątpienia najlepszy był Adam Waczyński. Nie będzie żadnej przesady w stwierdzeniu, że dzisiaj podziwia go cały świat i kto wie, czy nie czeka go kariera w NBA. Jest świetnym strzelcem, coraz lepiej radzi sobie również w grze 1 na 1. Również na duże pochwały zasłużył Mateusz Ponitka, który ma zaledwie 22 lata, a już pokazał, że spośród wszystkich graczy w kadrze ma najwięcej odwagi. Nie wahał się podejmować decyzji w trudnych momentach. Jeśli jeszcze poprawi rzut, ma duże szanse stać się w ciągu kilku najbliższych lat godnym następcą Macieja Zielińskiego.
Co do minusów - gdyby Marcin Gortat odpowiednio przepracował z kadrą okres przygotowawczy, z pewnością wypadłby na tym turnieju znacznie lepiej. Było to o tyle istotne, że Marcin musi nadrabiać niedostatki techniczne przygotowaniem fizycznym. Tymczasem zagrał na 50% swoich możliwości, znacznie słabiej niż w NBA. Rozczarował również Łukasz Koszarek, który według mnie gra dużo lepiej, jeśli decyduje o obliczu drużyny niż wówczas, gdy jego rola jest mniejsza. To pewnie główny powód jego słabszego występu na tych mistrzostwach. Ciężko było mu przestawić się na rolę zmiennika, nie miał takiej pewności siebie, jak w meczach ligowych czy wcześniej w kadrze, gdy był graczem pierwszej piątki.
3. Każda ekipa ma swoją hierarchię. Zawodnicy widzą, kto jest mocny psychicznie, ma cechy przywódcze. Lider zwykle kreuje się sam pod wpływem tych okoliczności i trenerzy nie powinni narzucać, kto ma być wiodącą postacią. Gdyby Marcin zrezygnował, to w ciągu roku lub dwóch lat taki lider powinien się wyłonić. Pomysł, aby Gortat był liderem, trochę mijał się z celem.
4. Nie mnie to oceniać. Mogę jednak powiedzieć, że reprezentacja rozegrała dobry turniej, jak na swoje możliwości. Ten zespół miał pomysł na grę, dobrze bronił. Nie można im zbyt wiele zarzucić, także trenerowi.



***
Bardzo dziękuję rozmówcom za niezwykle ciekawe opinie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz