poniedziałek, 13 lipca 2015

Trudno upaść niżej...

Niestety, tak brutalnie trzeba powiedzieć o kolejnej degradacji piłkarzy przemyskiego Czuwaju - klubu, z którym jestem emocjonalnie związany od dzieciństwa...

Wesoła Zadąbrowie, Unia Fredropol, GKS Orły, Wiar Krówniki, LKS Batycze, Leśnik Bircza. To kilka "uznanych" zespołów, z którymi w sezonie 2015/2016 Czuwaj zmierzy się w przemyskiej klasie A, czyli de facto na siódmym szczeblu rozgrywek. O spadku z "okręgówki" przesądziła ostatnia kolejka. W przypadku wygrania przed własną publicznością spotkania z bezpośrednim sąsiadem w tabeli, popularni Harcerze pozostaliby na tym poziomie rywalizacji. Stało się inaczej, padł remis 1:1.

Niestety, ostatnie lata stoją pod znakiem totalnej degrengolady. Ekipa z Zasania tylko przez rok występowała w IV lidze (sezon 2011/2012), odgrywając rolę tzw. czerwonej latarni, na co w jakimś stopniu miał wpływ przedłużający się remont stadionu. Później Czuwaj plasował się w dolnych rejonach "okręgówki". Dwa razy udało się utrzymać, za trzecim - już nie...

fot. historia.ksczuwaj.pl
Już dość długo nie pojawiam się na meczach biało-żółto-czerwonych, a wyniki śledzę cokolwiek pobieżnie. Jednak obecna, dość niewesoła sytuacja również dla mnie jest powodem do smutku. Trudno, aby było inaczej - na mecze Czuwaju chodziłem przez wiele lat i zawsze będę pamiętać, skąd jestem. Ten negatywny trend trwa już od dobrych kilkunastu lat i trudno znaleźć odpowiedź, czy istnieją realne przesłanki nadejścia choć trochę lepszych czasów. Dużo zależy tutaj od samych ludzi, ich pomysłów i organizacji. Wystarczy spojrzeć na piłkarzy ręcznych, dla których działacze sekcji z niezłym skutkiem poszukują wsparcia drobnych sponsorów, dzięki czemu ta drużyna na dobre zadomowiła się na przyzwoitym poziomie. Wiadomo - piłka nożna to bardziej złożona materia, jednak są jakieś granice. Nawet uwzględniając, że mogą przytrafić się problemy finansowe czy inne perturbacje, to klub z taką tradycją i swego czasu interesującymi wynikami zasługuje na coś więcej niż gra w klasie A.

I pomyśleć, że w drugiej połowie lat 90-tych, podczas II-ligowego spotkania, po murawie stadionu przy ul. 22 Stycznia 6 biegał niejaki Jacek Krzynówek, grający wówczas w barwach GKS-u Bełchatów i właśnie startujący do wielkiej kariery...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz