W ubiegłym tygodniu przedstawiciele klubów ekstraklasy siatkarzy opowiedzieli się za zmianami w systemie rozgrywek w sezonie 2015/2016. Ich propozycja nie jest jeszcze wiążąca, lecz wiele wskazuje na to, że zostanie wprowadzona w życie.
fot.plusliga.pl |
Spośród nowości rekomendowanych przez kluby występujące w Plus Lidze, największa to zlikwidowanie fazy play-off i przejście od razu po zakończeniu części zasadniczej do rywalizacji o złoto i brąz, toczonej do trzech zwycięstw. Takie rozwiązanie motywowano dobrem reprezentacji, która we wrześniu będzie rozgrywać w Japonii turniej o Puchar Świata. W styczniu konieczna będzie przerwa na kwalifikacje olimpijskie, w których nie wystąpią biało-czerwoni (odnosząc triumf w Mistrzostwach Świata, zapewnili sobie start w Rio de Janeiro), ale zagra wielu graczy z polskiej ligi, a podobnie sprawa ma się z majowymi kwalifikacjami - do tego czasu rozgrywki będą musiały zostać zakończone.
Czy to słuszna zmiana? Nie sądzę. Moim skromnym zdaniem, play-off w grach halowych ma swój niezaprzeczalny urok, powodujący, że te ostatnie tygodnie w sezonie są absolutnie najważniejsze, a drużyny bezpośrednio sąsiadujące ze sobą w tabeli muszą udowodnić swoją wyższość nie raz, lecz zazwyczaj trzykrotnie w krótkim odstępie czasu, co ogranicza przypadkowość. Taka formuła jest również dużo bardziej czytelna dla przeciętnego kibica niż poprzestanie na rozgrywaniu dwóch rund systemem "każdy z każdym" - wówczas tak spory ładunek emocji, jak decydujące o tytule mistrzowskim spotkanie ostatniej kolejki pomiędzy zainteresowanymi ekipami, może się przytrafić znacznie rzadziej. Niekiedy jest natomiast tak, że te ostatnie potyczki o niczym już nie decydują.
Są rzecz jasna i tacy, co mają na ten temat całkowicie odmienne zdanie, podkreślając niesprawiedliwość systemu play-off. Twierdzą, iż jeden zespół może przez cały sezon osiągać wyniki poniżej swoich możliwości, a poprzez uzyskanie wyższej formy we właściwym czasie sprawić, że sumiennie pracujący przez wiele miesięcy na wyższą pozycję rywale w ciągu dosłownie paru dni roztrwonią cały swój dorobek.
Czy jednak na tym to nie polega? Wszystkie kluby znają regulamin rozgrywek przed rozpoczęciem sezonu i w taki sposób powinny postępować, aby ta optymalna dyspozycja pojawiła się wówczas, kiedy będzie najbardziej potrzebna. Wzlotów i upadków w historii play-off było mnóstwo. Żeby zatrzymać się przy męskiej siatkówce - dwa lata temu mistrzem Polski została Asseco Resovia, zaledwie czwarta po fazie zasadniczej. W zakończonych w ostatnich dniach rozgrywkach, startujący do play-off z trzeciej pozycji Lotos Trefl Gdańsk wyeliminował wicelidera - PGE Skrę Bełchatów, dwukrotnie odnosząc wyjazdowe zwycięstwa.
W sezonie 2015/2016 w Plus Lidze wspomniane zwroty akcji będą niemożliwe. Z jednym wyjątkiem - mistrzem Polski będzie mógł zostać wicelider po fazie zasadniczej. Zapewne w finale emocji nie zabraknie, lecz wykluczenie możliwości znalezienia się w nim teamu zajmującego trzecie bądź czwarte miejsce spowoduje, że zabraknie czegoś, co do tej pory wzbudzało największe emocje. Siłą rzeczy, zespoły będą musiały konsekwentnie gromadzić punkty w fazie zasadniczej, aby zachować szansę na finał czy choćby walkę o brąz.
Mimo mniejszej liczby terminów, z pewnością udałoby się przeprowadzić klasyczny play-off - z udziałem najlepszej ósemki - gdyby ekstraklasa liczyła mniej niż 14 ekip, a trzeba pamiętać, że przez wiele lat było ich zaledwie dziesięć. Czy zatem obecnie ta liczba nie jest zbyt duża? To kwestia dyskusyjna. Warto jednak zauważyć, iż Plus Liga staje się coraz mocniejsza, o czym świadczą nazwiska kolejnych zawodników i trenerów podpisujących kontrakty z klubami w ostatnich latach. Większa ilość obcokrajowców na wysokim poziomie powoduje, że młode talenty mają od kogo czerpać wzorce, bo przecież jeszcze bardziej na wyobraźnię działają kariery polskich kadrowiczów - mistrzów świata. Do tego dochodzi jeszcze stale utrzymująca się popularność tej dyscypliny sportu w naszym kraju. Dlatego taka a nie inna liczba zespołów na najwyższym szczeblu rozgrywek znajduje swoje uzasadnienie. Szkoda tylko, że odbije się to na braku klasycznego systemu play-off.
Asseco Resovia sięgnęła po swój trzeci tytuł w ostatnich czterech sezonach. Co wydarzy się za dwanaście miesięcy, przypomina trochę wróżenie z fusów. Prawdopodobieństwo zdominowania przez rzeszowski team rozgrywek ekstraklasy w stopniu zbliżonym do tego, jaki stał się udziałem Skry w drugiej połowie minionej dekady, wydaje się jednak coraz większe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz